czwartek, 13 lutego 2020

„Godzina diabła”


Coraz częściej na naszym rynku pojawiają się antologie tematyczne Literackich Grup. Jest to świetny sposób na stawianie pierwszych kroków na rynku wydawniczym. Spora część autorów miałaby małe szanse na wydanie w pojedynkę, za to jako grupa stanowią znacznie większą siłę zmierzenia się ze „ścianą”, czyli problemami wydania książki pod nieznanym jeszcze nazwiskiem. A ja cenię sobie debiutantów i nadal twierdzę, że to w nich głównie powinno się inwestować.

I tak oto w moje ręce trafiła antologia Literackiej Grupy Ailes, dotąd znanej głównie z publikowania swoich tekstów poprzez Chomikuj czy Wattpad. Zgodnie z opisem, miała to być hipnotyzująca podróż. Historie przedstawione w tej sporych wymiarów książce miały zawładnąć moimi zmysłami, wciągnąć w otchłań mrocznych doznań niespodzianek, przenosząc tym samym do świata, który staje się realny tylko w jednym momencie – gdy będę miała dość odwagi, by im towarzyszyć. Jak widać opis bardzo intrygujący, a 660 stron i ciekawa okładka sprawiają, że nie jeden czytelnik z chęcią po nią sięgnie. No właśnie, miała mieć to wszystko. Miała… a jak wyszło?

Dwadzieścia jeden krótkich tekstów o jednej tematyce. Poza delikatnymi literówkami i błędami, była to prawdziwa przygoda. Widać, że jest to pierwsza antologia po delikatnych niedociągnięciach. Świetnie bawiłam się przy tekstach D.B. Foryś, zwłaszcza tekst dotyczący Tessy Brown. Autorkę poznałam dzięki jej dwóm powieścią i pokochałam Tessę. Nic zatem dziwnego, że powrót do jej przygód był dla mnie świetną zabawą i emocjonalną przejażdżką. Zaskoczeniem była dla mnie „Maska Demona” Agaty Głowacz. Świetnie napisana, doskonale przygotowana i z tym cudownym powiewem świeżości. Niby temat oklepany, ale naprawdę dobrze mi się czytało i ubolewałam, iż się już skończyło. Chciałam jeszcze! A na zakończenie przeczytałam równie dobry tekst „Squire’s Castle” autorstwa Zuzanny Bukowskiej. Kto nie polubiłby Josie i jej prób walki z Ciemnymi. Byłam bardzo ciekawa, czy się jej uda i jaką drogę przyjdzie jej pokonać.

Podsumowując: Dwadzieścia jeden różnych tekstów, a każdy autor miał inne podejście do tematu, inny styl pisania i własną wyobraźnię do przekazania. Ogólnie wyszło naprawdę fajnie. Sporo nowych osób, które postanowiłam poszukać w innych tekstach, antologiach, by przekonać się, jak bardzo rozwijają swój warsztat. Naprawdę dobrze się bawiłam i wiem już, że z chęcią pozwolę się wciągnąć w kolejną tematyczną antologię. Czy polecam? Owszem. Zwłaszcza, by poznać nowych autorów debiutujących na naszym rynku. Warto.

Ocena końcowa: 6/10.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz