czwartek, 27 lutego 2014

Agnieszka Lingas-Łoniewska - "W zapomnieniu"

Po "Brudnym świecie" wciąż nie miałam dość książek autorki, jednak potrzebowałam czegoś zdecydowanie lżejszego. Z drugiej strony za tą pozycję zabierałam się od jakiegoś czasu, ale wciąż pojawiało się coś innego. Tym razem jednak usiadłam i chwyciłam ją w swe dłonie. Na wszelki wypadek byłam przygotowana i zakupiłam kolejny kartonik chusteczek. Nie do końca wiedziałam, czego mogę się tym razem spodziewać. I znów nasze realia opisane w tym dziele. Ile razy mijamy takie bramy. Blokowiska. Kamienice. Ludzi, zrezygnowanych by walczyć. Ludzi bez perspektyw na przyszłość, robiących wszystko by przeżyć. Czy możemy ich za to winić?

Historia wciągająca. Napisana niesamowicie przystępnym językiem. Autorka, jak przy każdym swym dziele, i tym razem obdarowała nas ścieżką dźwiękową. Dzięki temu przeżywamy losy bohaterów dogłębniej. Wczuwamy się w ich życie. Choć muszę przyznać - czytając ją, obawiałam się, co zaraz się stanie. Co zastanę, gdy odwrócę stronę? Pełna napięcia dałam się wciągnąć coraz bardziej w ten świat.

Był uśmiech. Były łzy. Jest wciąż ta ciepła myśl o bohaterach. O ich trudnym losie. Współczucie dla nich, jak i nadzieja budząca się razem z ich nadzieją. Wiara w lepsze dla nich jutro. Podziwiałam determinację w ich działaniu, a także trud podejmowanych decyzji. Nie zawsze były one dobre. Krzyczałam nie jeden raz: "Nie rób tego! To się źle skończy". Ale bohaterowie nie chcieli mnie słuchać. Z drugiej strony z szacunkiem patrzyłam na próbę życia z konsekwencjami swych działań.

Ta książka to nie tylko czytadło do poduszki. To przede wszystkim przestroga dla nas, jak żyć, z czego żyć i nigdy się nie poddawać.

Tytuł:             W zapomnieniu
Autor:            Agnieszka Lingas - Łoniewska
Wydawca:     Novae Res
Premiera:        2012-05-18
Ilość stron:    340



środa, 26 lutego 2014

Agnieszka Lingas-Łoniewska - "Brudny świat"

Książki autorki są dla mnie niesamowicie bliskie. Napisane są w przystępny sposób. Ale przede wszystkim opowiadają o prawdziwym życiu. Problemy w nich poruszane są rzeczywiste, prawie takie same jak nasze. Bohaterowie to praktycznie nasi sąsiedzi. 

Tym razem wyczekiwałam dość nietypową książkę. Szczerze obawiałam się po opisie, że autorka poszła w ślady erotyków Cunning o muzykach. Tak przynajmniej sądziłam po opisie książki. Wierzyć mi się nie chciało, ale cóż - różnie bywa przecież. Mimo wszystko zaryzykowałam. Czekałam znów z niecierpliwością na wiadomość z księgarni, że mogę już ją odebrać. Swoją drogą - nienawidzę tego czasu zawieszenia, kiedy wiem, że już powinnam ją mieć, ale nikt jeszcze nie przyjął towaru w sklepie. Aż wreszcie dano mi znak. Pobiegłam. Rozerwałam kartonowe opakowanie, by dostać się do niej. Pierwsze wrażenie - interesująca okładka, odpowiednia grubość i ten dramatyzm zdania z okładki. Zapowiadało się interesująco.

Całą noc poświęciłam na czytanie. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Wiadomość do autorki, jak mogła mi to zrobić. Przerwałam tuż przed epilogiem nie mogąc uwierzyć, że tak się potoczyły losy. Miałam ochotę rwać strony z tych nerwów, rzucać książką po ścianach i tulić ją do piersi w tym samym czasie. Wypłakałam prawie całe opakowanie chusteczek. Prawie, bo musiałam sobie jeszcze zostawić coś na epilog, prawda? 

Książka powaliła mnie z nóg. Kosztowała mnóstwo energii i wyprała emocjonalnie. Po jej przeczytaniu pozostał jedynie smutny uśmiech na twarzy, napuchnięte od płaczu oczy, kapiący nos i książka wciąż tulona do piersi. Jak dla mnie - MISTRZOSTWO. Wyjątkowa. Wciągająca. Niesamowita. Emocjonalna. Niezapomniana. To nie jest romantyczny erotyk, jak u Cunning (widziałam takie niestety porównania). Jeśli ktoś dokonuje takich porównań, to albo w ogóle nie przeczytał "Brudnego świata", albo nie zrozumiał treści. To książka o prawdziwym show biznesie. Nie o fleszach i blasku, karierze tak cudownej, by marzyć o niej. Nic nie jest takie, jakie by wskazywało na samym początku. To świat surowy i bezwględny. Pozbawiony sumienia. Gdzie nie ma miejsca na czułość, sentyment, dobre słowo. Tu liczy się wynik, kolejne koncerty, nagranie płyty, pokazanie się w mediach, pieniądze i seks. I nagle mamy w tym światku osadzonych bohaterów zagubionych. Jedni nakładają maski, by móc przetrwać. Zatracają się w nim. Zapominają, kim są naprawdę. Inni natomiast wciąż trwają w cieniu, na swoich zasadach, ze swą dobrocią i dobrym słowem. Ale wszystkich łączy jedno - przeszłość, z którą się walczy w teraźniejszości, dla dobra przyszłości. To wciąż próba znalezienia swojego miejsca. To poradzenie sobie z samym sobą. A także próba przeżycia z konsekwencjami dawnych wyborów. To historia tragiczna. Ale ucząca nas, czytelników, co jest ważne w życiu. Zaskakująca. Książka godna polecenia. I zdecydowanie pozycja, do której często będzie się wracać.

I wciąż uważam, że do niej wydawnictwo lub autorka powinni dodawać w gratisie paczki chusteczek i może krem pod oczy,czy kropelki do oczu, by człowiek na drugi dzień wyglądał na tego człowieka  - nie na opuchnięte zombie, na jakie ja wyglądałam.  Albo przynajmniej jakaś informacja na okładce z uwagą, co się przyda podczas czytania. Zdecydowanie powinno się przestrzegać czytelnika, co go czeka sięgając po taką pozycję.

Po przeczytaniu tej książki Twój świat nigdy już nie będzie taki sam.

Tytuł:                   Brudny świat
Autor:                  Agnieszka Lingas - Łoniewska
Wydawnictwo:   Novea Res
Premiera:              2014-02-21
Ilość stron:          296



poniedziałek, 24 lutego 2014

Christina Henry - "Black Wings"

Przypadkiem natrafiłam na tą pozycję, przeglądając opinie różnych czytelników w Internecie. Podeszłam do tematu sceptycznie. Z prostego względu - co mogą jeszcze wymyślić w sprawie aniołów, Lucyfera i całej skrzydlatej ferajny. W dodatku okładka kojarząca mi się z młodzieżową fantastyką. Nie pociągała mnie. Ale wygrała ciekawość. I powiem jedno - nareszcie porządna urban fantasy na naprawdę wysokim poziomie. Mamy tu i złe demony. I anioły, wcale nie do końca takie pozytywne. Mamy także i upadłe anioły, całkiem zresztą seksowne. I są też agenci śmierci. A przede wszystkim - mnóstwo emocji towarzyszących podczas czytania. To pozycja , od której trudno było się oderwać. A po jej przeczytaniu chętnie sięgnęłabym po kolejny tom, gdybym oczywiście miała taki pod ręką. 

Czy wspomniałam, że uwielbiam Lorda Lucka? Nie? To mówię to teraz - po prostu kocham faceta i tyle. Kolejna książka z dziedziny urban fantasy, w której Lucyfer to całkiem fajny facet jest. No cóż, Lucuś to Lucuś... równy gość. 

Zatem nie zastanawiać mi się proszę, tylko natychmiast po nią sięgać. Dobrze się czyta. Język przystępny. Spora dawka humoru i skrzydlatych postaci. Nie jeden raz powachlować się trzeba dla uspokojenia. Zdecydowanie niepowtarzalna. Niesamowita. Prawdziwa urban fantasy, jakiej już dawno nie miałam w rączkach. Godna polecenia.

Tytuł:                Black Wings
Autor:              Christina Henry
Wydawca:       Ace Charter, Turnaround Publisher Services
Premiera:          2010-11-30
Ilość stron:      304
Seria:                Black Wings
Tom:                 1



sobota, 22 lutego 2014

Jill Shalvis - "Do szaleństwa"

Lekka. Przyjemna. Idealna na wolny dzień. Zwłaszcza na wolny, gdyż bardzo trudno od niej się oderwać. Wiem, bo spaliłam przez to obiad - tak się zaczytałam. Poza jednym momentem, podczas którego po prostu odłożyłam książkę obok i płakałam dopóki starczyło łez. Jest bowiem taki moment w książce, którego nie można od razu przejść, jak całej reszty. Płakałam strasznie bojąc się, że autorka pokaże całe losy Lance'a. Płakałam podczas całej jego szczerej rozmowy z Chloe. I to jej taki moment, do którego już nigdy nie wrócę. Wiem to. Książkę przeczytam pewnie jeszcze nie raz, ale tą jedną scenę po prostu opuszczę. Nie jest ona dobra dla mego wrażliwego serduszka. 

Niesamowicie ciepła historia. Przedstawiona w obrazowy i emocjonujący sposób. To zestawienie dwóch - na pozór - odrębnych biegunów. Mamy więc temperamentną Chloe, która jest dobrą duszą, ale roznosi ją energia. Wszędzie jej pełno. Zwłaszcza tam, gdzie być nie powinno. To typ człowieka, który najpierw robi, a potem myśli jak ukryć konsekwencje swej działalności. Nie chce krzywdzić ludziom, ani wyrządzać im strat. Ma swój własny kodeks i według niego żyje. A wszystko co robi, jest tak naprawdę dla dobra ogółu - ratuje innych, samej narażając się niekiedy na zbyt wielkie ryzyko. Któż to jednak może wiedzieć, jaka jest ona naprawdę? Poznajemy ją zarówno z nałożoną wiecznie maską, jak i tą prawdziwą Chloe, która skrywa głęboko swe tajemnice i potrzeby. Z drugiej strony jest On - cudowny, męski, w dodatku szeryf. Spokojny. Surowy. Niesamowicie cierpliwy. Zwłaszcza do wyskoków Chloe. Wyrozumiały i przyjacielski. I nagle śledzimy, jak te skrajne przeciwieństwa, oba bieguny wokół siebie krążą. I można być pewnym - będą iskry. 

A teraz pora na minus. Sytuacja, której zrozumieć nie potrafię. Okładka książki jest sympatyczna. Taka typowa dla tej serii. Dlaczego jednak czytamy o rudawej Chloe, a na okładce widnieje nam kobieta o pięknie ciemnych włosach? Czy tak trudno dobrać przynajmniej modeli w miarę podobnych do bohaterów? Wiem - czepiam się.

Gorąco polecam całą serię. Jest przesympatyczna. Wciągająca. Ciepła i wzruszająca powieść o niechcianej miłości, zgrzytaniu zębami, wyzwaniach rzucanych bohaterom oraz uciszaniu i zamykaniu ust pocałunkiem. Cudowny romans o dwójce skrajnie różnych bohaterów, a także o walce ze wzajemnym pociągiem. Rozbawią nas ich dialogi. Rozniecą w nas ogień wspólnymi chwilami. I wzruszą do łez ich przygody. Co tu dużo mówić - cudowna lektura, którą po prostu trzeba przeczytać i już. 

Tytuł:            Do szaleństwa
Autor:           Jill Shalvis
Wydawca:    Prószyński Media
Premiera:       2013-01-10
Ilość stron:   400
Seria:              Lucky Harbor
Tom:              3

piątek, 21 lutego 2014

Jaci Burton - "Thrown by a Curve"

Piąty tom wspaniałej serii Play by Play. W każdym z nich poznajemy innego sportowca. Ale także kolejnego członka familii Riley. W sumie mogłabym od razu powiedzieć, że jest to rodzinna seria. Tym razem przybliżona jest nam Alicia Riley. Małe to. Drobne. Ale ma moc. Nie tylko w rękach, ale przede wszystkim w swym charakterze, uporze i głosie. W tym zawodzie musi. W domu silne osobowości - sportowcy. W pracy to samo - wszak jest specjalistką medycyny sportowej. I oto dali jej zadanie... No może nie do końca dali, co sama się go nabawiła przez swój niewyparzony język. Ma w bardzo krótkim czasie postawić na nogi wspaniałego miotacza - Garretta. Inaczej jego kariera legnie w gruzach. I wszystko byłoby dobrze, gdyby i on nie był tak uparty, a wszyscy wokół nie patrzyli jej tak na ręce. Szefostwo postanowiło - jeśli nie postawi go na nogi i nie wypuści na boisko, zarówno on, jak i ona pożegnają się z karierą. Następuje próba sił. Wytrwałości. Bólu. Kreatywności. I wciąż rosnącego napięcia - nie tylko przez zbliżający się ostateczny termin, ale zwłaszcza tego seksualnego. 

Emocjonująca. Wciągająca. Niesamowita. Pełna humoru i erotyzmu. Romantyczna nawet nie kiedy. A co, sportowcy też potrafią. 

Polecam

Tytuł:          Thrown by a Curve
Autor:         Jaci Burton
Wydawca:  Berkley Trade
Premiera:     2013-03-05
Ilość stron: 352
Seria:           Play by Play
Tom:            5

czwartek, 20 lutego 2014

Jaci Burton - "Playing to Win"

Wciągająca z pewnością. Niesamowita. I niestety - jak dla mnie - najgorsza część całej serii. A przynajmniej tak wypada w porównaniu z innymi. Nie zrobiła na mnie tak piorunującego wrażenia, jak jej poprzedniczki i - mam nadzieję - następne pozycje z serii.

To już czwarte spotkanie ze sportowcami w serii Play by Play. Mamy Cola, cudeńko do podziwiania i imprezowania z nim. Nikt tak się nie bawi, jak właśnie on. Te liczne skandale sprawiają, że opinia publiczna go wręcz kocha. A on daje dziennikarzom to, czego oczekują od niego najbardziej. Kiedy przestaje jednak być znany już ze swej gry, a bardziej z wiadomości z kim spędził kolejną noc - ma do wyboru, albo pracować nad swoim wizerunkiem i go poprawić, albo zakończyć karierę. I tak właśnie poznajemy Savannah. I jak to bywa w takich książkach - bohaterowie nie znoszą się, choć tak naprawdę lubią. Iskrzy tak bardzo, że aż mi mało paluszków nie przypalało. On wciąż chce - ona nie chce. Choć oboje chcą. Trudne wybory, konsekwencje swego działania. I ogromna, głośna i radosna familia Riley, jakże już dobrze znana z poprzednich tomów. 

Zabawna. Działająca na zmysły. I jakże grzeszna. Bardzo dobra lektura na wieczór. Uwodzi, ale z mej głowy równie szybko wyparowała. Mimo wszystko godna polecenia :)

Tytuł:          Playing to Win
Autor:         Jaci Burton
Wydawca:  Berkley Trade
Premiera:     2012-10-04
Ilość stron: 320
Seria:            Play by Play
Tom:             4





środa, 19 lutego 2014

Jaci Burton - "Taking a Shot"

Połowa lutego. Czas wziąć się za robotę. Siłownia była w styczniu. Pierwsza połowa lutego spędzona na odrabianiu tego, co straciłam w styczniu, a teraz czas wziąć się za sport. Skoro więc mamy wciąż zimowy miesiąc, wybrałam i lodową dyscyplinę. A co jest lepszego od wysokiego i cudownego, jakże szybkiego hokeisty? Jaci Burton zna się wszak na rzeczy. W każdej jej książce spotykamy tych adonisów, którzy próbują pogodzić życie towarzyskie z zawodowym. A przejście na zawodowstwo jest trudniejsze, niż im się wydawało. Liczne treningi, kontuzje, wyjazdy. Ale i ogromne pieniądze, reklamy i liczne kobiety. Jak w tym wszystkim znaleźć miłość swego życia? Czy w ogóle bohaterowie są gotowi na takie wyzwania? Tego dowiemy się z niesamowicie wciągającej części, w której nie tylko poznamy sportowców, ale i nareszcie barmankę, kolejną z rodziny Riley. 

To książka o dążeniu do spełnienia marzeń. Czasem nie liczy się już samo spełnione marzenie, a droga do jego spełnienia. Niektóre nasze sny lepiej jednak pozostawiać jedynie w sferze snów. 

Wciągająca. Niepowtarzalna. Gorąca. Grzeszna wręcz. Idealna na zimowe wieczory. Zdecydowanie przy nich robi się cieplej - nie tylko na serduszku. Polecam :)

Tytuł:          Taking a Shot
Autor:          Jaci Burton
Wydawca:  Berkley Trade
Premiera:     2012-03-06
Ilość stron:  336
Seria:            Play by Play
Tom:             03

niedziela, 16 lutego 2014

Seria - Córki Oskara Balfoura

Ciepła historia. Zaskoczy z pewnością humorem i pomysłowością bohaterów. Oczywiście jak na harlequinowskie możliwości. Idealny zbiór na wolne dni, gdy marzymy jedynie o relaksie z książką, przy której wcale nie trzeba myśleć. Swego czasu nawet nazywałam je po prostu mózgotrzepami. Nie jest to pozycja wysokich lotów. Ale z pewnością doceni to każda z nas, pragnąca tych chwil romansu i odprężenia. Ot, babskie czytadło na samotne chwile. 

Nie uniknę tu porównania do innych dzieł. Chociażby sam Oskar Balfour przypominał mi niesamowicie starego MacGregora z powieści Nory Roberts w serii "MacGregorowie". Identyczne zapędy, język, charakterek i pomysłowość. Obaj jakże pragnący wnuków i swatania własnych dzieci. 

Wydane ponownie przez Wydawnictwo Mira jako trylogia :




1. "Za żadne skarby" Michelle Reid i Sharon Kendrick Wydawnictwa Mira w skład jego wchodzą Harlequin Światowe Życie:
   - "Włoszka w Londynie" M. Reid
   - "Niezapomniany rejs" Sh. Kendrick









2. "Za jakie grzechy" Kate Hewitt i Idii Grey Wydanictwa Mira w skład jego wchodzą Harlequin Światowe Życie: 
   - "Lekcje tańca" I. Grey
   - "Niezapomniany wernisaż" K. Hewitt







3. "Za nic w świecie" Kim Lawrence i Margaret Way Wydawnictwo Mira w skład jego wchodzą Harlequin Światowe Życie:
   - "Rezydencja na Sycylii" K. Lawrance
   - "Konferencja we Włoszech" Carole Mortimer









środa, 12 lutego 2014

Diana Palmer - "Daleko od Nowego Jorku"

Autorka kojarząca mi się jedynie z romansami harlequinowskimi, przystojnymi i jakże gorącymi kowbojami, bydłem i Teksasem. Zatem sięgając po ową lekturkę nie spodziewałam się zbyt wiele. To nie autorka książek wysokich lotów. Mimo wszystko stworzone dialogi powaliły mnie z nóg. Tanie, bezbarwne, prawie jak gdyby pisała je nastolatka, a nie kobieta mająca tyle nagród i tyle wydanych tytułów w swym dorobku. 

Przykład, jeden z bardzo wielu zresztą, który najbardziej utkwił mi w głowie: Mężczyzna zdążył poprosić o rękę dziewczynę; ona się zastanawia; oglądają bydło i oto ich dialog:
" - Jałówki? - zdziwiła się.
 - Krowy, które jeszcze nie miały potomstwa - wyjaśnił Matt i spojrzał w oczy Catherine.
- Och.
- Robi mi się gorąco, gdy myślę o dzieciach - wyznał i pogłaskał ją po policzku. - Masz szerokie biodra, Kit. Nie bedziesz cierpiała przy porodzie"
A po tym oczywiście bohaterka się rozpływa. Naprawdę? Komplement o szerokich biodrach i wyskakujących dzieciakach? Zaraz po rozmowie o jałówkach?

Zadaniem książki z pewnością było odprężyć. I w jakimś stopniu faktycznie spełniło swą rolę. Ot, czytać i nie myśleć, nie zastanawiać się nad niczym. Poziom niski. Ogólnie akceptowalny. Tylko, że ja za bardzo się wczuwam w teksty, przez co zamiast się zrelaksować - nerwowo odłożyłam książkę z daleka od siebie. 

Nie, nie polecę tej pozycji nikomu. Jest wiele, wiele innych harlequinów o wiele lepiej napisanych i wyzwalających odrobinę więcej pozytywnych emocji.

Ocena: 2/10.

Tytuł:               Daleko od Nowego Jorku
Autor:              Diana Palmer
Wydawca:      Mira
Premiera:         2014-03-12
Ilość stron:     320

poniedziałek, 10 lutego 2014

Maya Banks - "Szaleństwo zmysłów"

Tom pierwszy wyczekiwanej przez czytelników serii. Pamiętam te nerwy, gdy po raz kolejny przesuwany był termin premiery. Opis książki niesamowicie interesujący. Opinie w Internecie także tylko podgrzewały atmosferę. Okładka - jak na taką książkę - wydawała się całkiem niewinna i przez to interesująca. A gdy dostałam już ją w swoje rączki, gładziłam długo lekturę chcąc jak najbardziej się nią nasycić. Dodatkowym plusem była zdecydowanie objętość książki. Niecałe pięćset stron tylko dla mnie. 

I naprawdę nie wiem, jak mam ją ocenić. Być może zbyt nakręcona magią reklamy, spotkałam się z nieco rozczarowującą treścią. Mam mieszane co do niej uczucia. Ciężko mi także ocenić ją w kategoriach: czy jest zaledwie przeciętna, czy może dobra. 

Jest to zdecydowanie romans z całkiem dużą dawką fajnie przedstawionej erotyki. Jak dla mnie jednak zbyt podobny do rozsławionego Greya, którego ja osobiście nie za bardzo trawię. Jednak trzeba przyznać - książka napisana przyjemnym językiem. Nie uniknę tu porównania do "Pięćdziesięciu twarzy...". Różnica polega na bohaterach i przedstawionym świecie. W "Szaleństwie zmysłów" świat jest bardziej rzeczywisty. Więcej tu realności, a nie dziwnych wytworów wyobraźni. Najwidoczniej autorka starała się naprawić to, co w Greyu tak bardzo raziło me oczy. Wciąż nie rozumiem, po kiego ta cała umowa, no ale najwidoczniej brak mi aż takiej wyobraźni ;) 

Czyta się z pewnością szybko i przyjemnie. I w gruncie rzeczy - niesamowicie wciąga. Po jej skończeniu po trzeciej rano, miałam od razu ochotę sięgnąć po kolejny tom. Czysta ciekawość być może. Mimo wszystko, warta przeczytania. Być może nigdy już do niej nie wrócę, ale spędziłam z nią naprawdę miłe chwile.

Polecam na samotne wieczory z lampką wina. Zdecydowanie odpręży. I nie jeden raz uśmiechniemy się do sympatycznych bohaterów i ich losów. A i czytać będziemy niekiedy z wypiekami na twarzy, tworząc pełne realizmu obrazy w naszych głowach. Kto wie, może nawet i jakaś łezka zakręci się w kąciku na koniec. Polecam na odprężenie po ciężkim tygodniu. 

Tytuł:            Szaleństwo zmysłów
Autor:            Maya Banks
Wydawca:    Albatros
Premiera:       2014-02-05
Ilość stron:   432



niedziela, 9 lutego 2014

Samantha Young - "Wszystkie odcienie pożądania"


Uwielbiam książki autorki. Ale tej książki po prostu nienawidzę. Dochodząc do dwusetnej strony już miałam opuchnięte oczy od łez, a obok leżały pozwijane chusteczki. Kolejne strony przyniosły lekkie rozluźnienie. Dzięki temu miałam chwilę wytchnienia. Ot, parę razy chlipnęłam i tyle. Jednak była to tylko cisza przed burzą. Następne strony sprawiły, że poczułam się niczym na kolejce górskiej. Leciałam prosto w dół z zapartym tchem. Szybko i coraz szybciej. Ryczałam. I nie byłam w stanie się oderwać, choć tylko w celu nabrania głębszego oddechu. A literki rozmazywały mi się coraz bardziej. Durne łzy. Kartkowałam książkę. Pochłaniałam każde zdanie. Klęłam sytuacje i bohaterów. I tak aż do samego końca. Czy po jej zakończeniu się uspokoiłam? Mowy nie ma. Nie byłam w stanie wyjść z tego świata. Siedziałam z książką przytuloną do piersi i chlipałam. Sądziłam, że pierwszy tom wywarł na mnie ogromne wrażenie. Ten zapowiadał się mniej skomplikowanie. Na luzie. Nic jednak bardziej mylnego. Zaskoczyła mnie. Pozytywnie rzecz jasna.

One Dublin Street to seria niesamowita. Dwa tomy za mną i chcę wciąż jeszcze, i jeszcze. Drugi tom okazał się niesamowity. Wciągający. ot, grzeszna lekturka na wieczór/noc. Jednak to nie tylko romans z erotyką w tle. To przede wszystkim relacje międzyludzkie, bohaterowie z licznymi problemami i próba otwarcia się na drugiego człowieka, burzenie wewnętrznych murów obronnych dla przeżycia chwil gorących i pełnych uniesień oraz odkrycia, czym jest prawdziwa przyjaźń i miłość. Tym razem poznajemy kobietę gotową poświęcić samą siebie dla rodzeństwa i jej wątpliwości pomiędzy budzącym się prawdziwym uczuciem oraz wygodnym życiem za pieniądze bogatych kochanków. Wstrząsająca. I przede wszystkim - niezapomniana.

Kolejna pozycja lądująca na półce ulubionych, do której często będę wracać. Gorąco polecam :)



Tytuł:               Wszystkie odcienie pożądania
Autor:              Samantha Young
Wydawca:      Burda Publishing Polska
Premiera:         2014-02-05
Ilość stron:      496


sobota, 8 lutego 2014

J.R. Ward - "Upadłe Anioły. Misja"


Znana dotąd z serii Bractwo Czarnego Sztyletu, teraz dała się poznać w nowej serii. Długo zresztą wyczekiwana książka na polskim rynku. Śledziłam każde doniesienia w obawie, by ponownie nie zmieniono daty premiery. Siedziałam jak na szpilkach. Czekając. I nareszcie przyszedł sms - książka do odbioru. Pobiegłam do księgarni. Zabrałam paczkę i szybko wróciłam do domu, wiedząc przy tym, że noc mam już z głowy. Widząc w dodatku obszerność dzieła, spodziewałam się cudownej przygody.

Zacznę jednak od BŁĘDÓW !!! Nie jest to tania książka, więc spodziewałam się przynajmniej czegoś lepszego, a tu literówki, pomylone imiona. Nie powiem, co mnie po prostu trafiało. Nie wiem, naprawdę nie wiem, za co płacą osobom odpowiedzialnym za korektę. Jeśli widzę błędy w książce za parę groszy - jestem w stanie wybaczyć. Nawet rozmywający się druk pod palcem nie jest wówczas większym problemem. Ale nie przy tej cenie.

Odnośnie jednak samej treści - nie porwała mnie w takim stopniu, jak Bractwo. Uznaję ją jednak za ciekawą. Początkowo nużąca, dopiero od jakieś setnej strony w pełni mnie wciągnęła w swe sidła. A im dalej, tym coraz lepiej. Czytelnik nie do końca wie, kto jest człowiekiem, kto aniołem, a kto demonem. Autorka, jak nikt inny, potrafi stworzyć postacie złe, które pokochamy i będziemy im współczuć - oraz postacie w pełni pozytywne, którymi będziemy jedynie pogardzać. A do tego dobrze znana walka dobra ze złem oraz prawdziwość ludzi bogatych, pozbawionych hamulców, bez skrupułów. Wywołuje w czytelniku cały wachlarz emocjonalny. Trochę seksu, trochę zabójstw, lekko liźnięty wątek romantyczny i z psychicznym kochankiem w tle. I choć spodziewałam się czegoś mocniejszego, nie potrafiłam się od niej oderwać przez całą noc. 

Pozycja grzeszna, w pełni niegrzeczna i godna polecenia.


Tytuł:                 Upadłe anioły. Misja
Autor:                J.R. Ward
Wydawca:         VIDEOGRAF II
Premiera:            2014-02-03
Ilość stron:        456

niedziela, 2 lutego 2014

Christina Lauren - "Beautiful Bastard"

Kolejna książka powstała jako FF (fun fiction) "Zmierzchu". Może ktoś ją kojarzy pod tytułem "The Office". Czytałam ją tak dawno temu, że gdy tylko zobaczyłam ją w tej wersji, natychmiast po nią sięgnęłam. Pamiętam tamte emocje, choć przeszkadzały mi zmierzchowe postacie. Byłam jednak ciekawa, jak autorka nazwie ich tym razem. Jak opisze ich wygląd. Czy coś zmieni w treści, czy tylko bohaterów? 

Po czterech latach przyszło mi sięgnąć po nią ponownie. Efekt? Hmm... Chyba za dużo już mam za sobą tego rodzaju książek i robię się coraz bardziej wybredna. Wciąż bardzo dobrze się czytało. Wciągnęła mnie. Coś mi jednak brakowało. Nie wyzwoliła we mnie ponownie tych wszystkich emocji. Mimo wszystko niesamowita. Mnóstwo scen erotycznych - które ja omijałam połowicznie. Bardziej byłam zainteresowana relacjami międzyludzkimi. Rolą bohaterów, do której zostali sprowadzeni. Ich walkę o lepsze jutro. A także z własnymi potrzebami, o których nie zawsze mówi się głośno. O niektórych nawet nie należy wspominać.

Gorąca. Grzeszna. Niepowtarzalna. Idealna dla spragnionych i miłośników "Pięćdziesięciu twarzy...".

Polecam na zimne wieczory... zwłaszcza do ogrzania. 

Tytuł:            Beautiful Bastard
Autor:           Christina Lauren
Wydawca:    Pocket Books, Simon&Schuster, Simon + Schuster Uk
Premiera:      2013-02-12
Ilość stron:  308