niedziela, 30 listopada 2014

Joanna Keszka - "Grzeczna to już byłam"


"Dobry seks łączy pary bardziej
Niż gar gorącej zupy na stole!"

Długo wyczekiwałam na właśnie taką książkę - napisaną przez wspaniałą kobietę dla innych kobiet. Kiedy dowiedziałam się, że Pani Keszka, znana mi już z portalu Barbarella.pl, wydaje swój poradnik, wiedziałam już, że muszę go mieć na swojej półeczce. I tak maltretowałam pracowników zaprzyjaźnionej księgarni, że sprzedali mi ją już przed premierą. Nic dziwnego, mieli mnie pewnie dosyć. Jak zawsze :) Z tego miejsca chcę im zatem bardzo podziękować za wyrozumiałość i cierpliwość do mnie, a także nie wywieszanie mojego zdjęcia na witrynie z zakazem wstępu :)

A czym jest ta książka? To nie tylko poradnik. Takich przecież jest mnóstwo na naszym rynku wydawniczym. To przewodnik, jak na nowo odnaleźć w sobie kobietę, kusicielkę. Jak żyć pełna piersią. I nie wstydzić się naszych potrzeb. A radość i przyjemność gwarantowana. 

A co tu znajdziemy? Chociażby dążenie do orgazmów jako sposób wyzwolenia kobiety. Teorię kobiecego orgazmu wedłu Joanny Keszki, czy porady by zakochać się w swojej cipce. Jak komunikować swoje potrzeby seksualne. Radość z seksu dla zainteresowanych. Jak rozpocząć przygodę z wibratorem. Gadżety erotyczne bezwstydnej pani domu. Nieco informacji o kulkach gejszy. Jak bawić się w scenariusze erotyczne i dlaczego to jest takie fajne. Kolejny rozdział opowiada o tym, że do dobrego seksu potrzebny jest dobry partner, i jak takiego sobie sprawić. Mamy także Teorię Wielkiego Podrywu. A także manifest seksualny, czyli bądźmy napalone na swoich własnych zasadach. I wiele, wiele innych, bardzo przydatnych informacji. A wszystko to napisane w niesamowicie przystępny sposób, z dodatkiem zdjęć ulubionych gadżetów autorki. 

Zabawny. Przyciągający uwagę (zwłaszcza malutka muffina na grzbiecie). Napisany w lekki i przyjemny sposób, z dowcipem i pełną swobodą. Na ślicznym kredowym papierze wraz z pięknymi zdjęciami. Ale najważniejsza jest wartościowa treść. 

Gorąco polecam. Nie tylko kobietom wyzwolonym, zdaje się one już o tym wszystkim wiedzą. Ale przede wszystkim kobietom chcącym czegoś więcej od życia. 

Ocena końcowa: 9/10 !


"Lepiej żyć jeden dzień jak tygrys niż sto dni jak owca"










Tytuł: Grzeczna to już byłam

Autor: Joanna Keszka

Wydawca: Pascal

Premiera: 2014-10-22

Ilość stron: 329









"Żadna przyjemność nie jest zakazana... " <T. Morus>



sobota, 29 listopada 2014

Philip Pullman - "Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży"

Przyznam szczerze - trafiłam na nią przypadkiem. Biały grzbiet zlewał się z innymi książkami. Ale uwagę przykuł zdecydowanie czarny napis "Bez Cenzury". Moja fantazja ruszyła. No jak to tak, czerwony kapturek bez cenzury? To idealnie pasowało mi do pończoszek, szpileczek i gorsecika, okryte jedynie krótką czerwoną pelerynką. Wilkiem mógłby być zwykły facet na motorze, z takim pseudonimem. Moja wyobraźnia ruszyła. Ku zdziwieniu jednak, pracownicy księgarni ustawili ją pomiędzy książkami "Poczytaj mi, Mamo", a "Klasycy dzieciom". No cóż, niech dzieci uczą się od najmłodszych lat?

Rozsiadłam się wygodnie i zaczęłam czytać. Ominęłam wstęp, chcąc jak najszybciej dotrzeć do treści owych baśni. I nagle się okazało, że autor zebrał najbardziej znane 50 opowiastek opisanych przez braci Grimm i je opisał po swojemu. Na dole każdego tekstu dał objaśnienia, jaki morał należy wyciągnąć z konkretnej baśni, wraz z krótkim wyjaśnieniem opisów innych przekładów. Znalazły się tu jednak trzy, całkiem mi nieznane pozycje: "Narzeczona mordercy", "Trzy wężowe liście" i "Śmierć ojcem chrzestnym".

Podsumowując: każdy, komu wyobraźnia zaczęła pracować tak, jak mi - dostanie odpowiednio po łapkach ;) Książka świetnie opracowana. Oprawa graficzna bardzo przyjemna, choć jej największy plus jest właśnie w prostocie. Intrygująca. Wciągająca. Niekiedy dająca nowe spojrzenie na stare dzieło, znane nam z dzieciństwa. Czy warto? Sądzę, że tak. Ciekawa lektura i choć nie sięgnę po nią ponownie, zostanie w mej pamięci na jeszcze długo.

Ocena końcowa: 8/10.







Tytuł: Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży

Autor: Philip Pullman

Wydawnictwo: Albatros

Premiera: 2014-11-19

Ilość stron: 463

czwartek, 27 listopada 2014

Plany grudniowe

Przede mną spore wyzwanie.... niektóre tytuły wciąż czekają na swą "wielką chwilę" od października. Mam nadzieję, że czas mi pozwoli nareszcie nieco nadrobić zaległości.



Jak widać, trafiła tam także moja kochana "Niewolnica" A. M. Chaudiere. Tak, zdecydowanie do niej wracam, by wszystko na nowo przeżyć, a potem opisać raz jeszcze. Uważam, że ta pozycja zdecydowanie na to zasłużyła. 

Magdalena Rewers - "W mroku miasta. Tajemnice"

Uwielbiam debiutantów. To niczym powiew świeżości na rynku wydawniczym. Niekiedy mają tak ciekawe podejście do tematu, rozwiązania czy mnóstwo wyobraźni, że aż się chce to czytać. Nie mówiąc już o tym, że debiutantom trzeba pomóc. Należy się im mnóstwo czytelników ze szczerymi ocenami. Znany autor zawsze się obroni - nazwiskiem, sprawdzonymi czytelnikami, wypracowaną już na rynku własną renomą. Ale debiutant? On jest dopiero na początku tej całej drogi. Dlatego tak ważne jest sięganie właśnie po ich książki, pierwsze wydane dziecko, nad którym pracowali tak mocno. Niestety tu też pojawia się ten minus - nie zawsze potrafią przyjąć krytykę. Wszak ludzie, czytelnicy, mają różne gusta i jednym spodoba się dzieło, innym nie. Tak niestety pojawiło się w tym przypadku. Autorka, choć wydała swoją pierwszą książkę uznając ją za swoje wielkie osiągnięcie, cudowne dziecko, nie potrafi przyjąć na spokojnie faktu, że komuś może się nie spodobać jej książka. Kiedy przeczytałam jedną z opinii na Lubimy Czytać, że czytelnik po opublikowaniu swojej opinii, dostał od autorki wiadomość z praktycznie żądaniem zmiany opinii, wyjaśnieniem iż nie zrozumiał treści i ma napisać sprostowanie - nie sądzę, by było to dobrze przyjęte. Autorka z pewnością straciła zarówno tego czytelnika, jak i innych recenzentów. Co najzabawniejsze, ów czytelnik nie ocenił jej dzieła jako złe, a jako przeciętne. Być może osoby, które nie potrafią sprostać opinią innych, nie powinny zatem ich czytać? Z drugiej strony, śpiewać każdy może - pisać pewnie też :)

Sprostowanie:

Długo się zastanawiałam, co mam zrobić w tej sprawie. Otóż dotąd pisałam swoje opinię odnośnie książek. Nigdy żaden autor nie pisał do mnie sprostowania w tej sprawie. Owszem, kontakt z autorami mam, ale nigdy jeszcze aż taki. Po pierwszej opinii książki (zresztą ocenionej jako przeciętną, ale rokującą dobrze), napisała do mnie autorka. Wiadomość trafiła automatycznie do skrzynki spam. Nie zamierzałam publikować takich rzeczy. Nazwijcie to cenzurą. Ale gdyby nie taka filtracja komentarzy, to ów blog stałby się polemiką dla hejterów, od których wiadomości przychodzą dość często. Jednak to, co oburzyło mnie najbardziej - to stosunek samej autorki do czytelników, traktując ich jako tępaków (chyba, że czytelnik ocenił książkę dobrze, wówczas jest mądrą postacią), a także pozwalając i w pełni popierając opinię, iż społeczeństwo jest głupie, traktując czytelników jako idiotów. Byłam takim zachowaniem oburzona i niesamowicie zniesmaczona. Zresztą napisałam w tej sprawie do autorki wiadomość poprzez G+ - bez odzewu. Co akurat mnie nie dziwi, bo jak skomentować coś tak poniżającego? Dlatego też postanowiłam w punktach wymienić jedynie najważniejsze cechy z recenzji oraz obniżenie oceny książki i zdecydowanie nie polecę jej innym. Nie wypada pisarzowi (obojętnie, czy jest debiutantem, czy wydał swych książek sporo) "obsmarowywać" w tak nieprzyjemny sposób czytelników. Najwyraźniej Pani Rewers nie rozumie, iż owi czytelnicy, których tak nisko ocenia, to jej klienci. A nikt, obrażany, nie wróci po więcej. W dodatku w wiadomości prywatnej wytknięto mi, iż minusy przedstawione w recenzji mogłam swobodnie opisać przed publikacją książki, by autorka miała szansę je poprawić. Hmm... niespotykany dotąd zabieg. Z pewnością skorzystałyby z tego przywileju osoby wiedzące, gdzie taka książka jest publikowana. Jednakże po zachowaniu autorki na portalu Lubimy Czytać oraz na blogu, szczerze wątpię, by krytyka była wówczas dobrze przyjęta. A wszelkie oskarżenia padające pod moim adresem przemilczę. Nie ma sensu wdawać się w polemikę, gdy moje merytoryczne argumenty zastępowane są pomówieniami.

I wiem jedno - z tą osobą nie chcę mieć nic wspólnego. W normalnych okolicznościach zdjęłabym tą opinię o książce i byłoby po sprawie. Ale ludzie mają prawo wiedzieć. Poza tym nie na darmo przemęczyłam się przez te wszystkie strony.


A co do samej książki:

Plus za jej objętość ( choć trudność w jej czytaniu nie wynikała z samej ilości stron, a jedynie z jej sposobu przedstawienia; w skrócie - wiało nudą).

Minusem są opisy. Wszystko podawane jest na tacy czytelnikowi, przez co pozbawiony jest on możliwości poruszenia własną wyobraźnią.

Praktycznie brak akcji. Prawie nic się nie dzieje. Niestety choć temat ciekawy, sama książka stała się nużąca. Zaczynałam ją z uśmiechem, w trakcie jednak czytania, ów uśmiech znikał na rzecz ziewania.

Pisana na utartych ścieżkach, co nie jest takie złe. Ja jednak poszukuję innowacyjnych pomysłów, nawet w temacie wampiryzmu. Zbytnie zgapialstwo z zachodnich dzieł (J.R. Ward czy K. Sparks) - co nie jest tutaj plusem.

Powtarzalność sytuacyjna. Najpierw czytelnik śledzi akcję oczami bohaterki. A następnie cofa się, by tą samą akcję śledzić oczami bohatera. Rozumiem zabieg, ale ponownie - nie zostawianie czytelnikowi miejsca na własne domysły, na tworzenie własnych potencjalnych scenariuszy.

Podsumowując: Temat ciekawy. Napisana prostym językiem. Dobrze się czyta, choć wszystko zabijają za bardzo rozbudowane opisy stanowiące większość książki. Zatem pomysł dobry, tylko zawiodło wykonanie. W zestawieniu z innymi debiutami (np "Niewolnica" A.M. Chaudiere), ten wypada przeciętnie. Plusem jest zdecydowania cena - bardzo tania książka.

Ocena końcowa: 2/10 !!!


Wcześniej była zdecydowanie czwórka, ale - jak napisałam wyżej - książka nie ma szans się wybronić, jeśli  za czytelników uznaje się idiotów, a recenzenci mają pisać albo pozytywnie, albo w ogóle.

Zdecydowanie nie polecam, bowiem autorka nie zasłużyła na promowanie jej książki. W planach są jeszcze dwa tomy i mam szczerą nadzieję, że Pani Rewers oprzytomnieje i nabierze dystansu.





Tytuł: W mroku miasta. Tajemnice

Autor: Magdalena Rewers

Wydawca: E-Bookowo

Premiera: 2014-04-10

Cykl: W mroku miasta

Tom: 1








środa, 26 listopada 2014

Wioletta Szulc - "Rysunek w sercu"

Ostatnio wróciłam do odkrywania debiutów. To właśnie im powinno się poświęcić najwięcej czasu. Znani dobrze nam autorzy sami się obronią - siebie i swoje dzieła. Debiutant nie ma siły przebicia i potrzebuje czytelników chcących wypowiedzieć się szczerze o swym dziele. I tu kwestia, która najbardziej mnie przeraża. Niedawno wyszłam wręcz zniesmaczona z mojej ulubionej strony Lubimy Czytać. Dotąd sądziłam, że jest to strona dla pasjonatów czytania, którzy chętnie podzielą się tym, co odkryli, co lubią, a po co nie warto sięgać. I faktycznie, tak było i tym razem. Ale... sięgając po opinię o debiucie Wioletty Szulc, spotkałam się z  niesamowitym "pluciem jadem" od czytelników wspierających inną debiutantkę. Nie wiem, czy jest to pomysł na "wykończenie konkurencji", czy też może jakiś dziwny zabieg marketingowy. Efekt jednak jest dla mnie odwrotny i niechętnie spojrzę na książkę, którą te osoby tak zachwalają. Zgodziłabym się owszem, gdyby ich opinie były konstruktywne. Jednak ubliżanie samej autorce, ubliżanie użytkownikom oceniającym ową pozycję zupełnie inaczej, czy też - o zgrozo - traktowanie każdego czytelnika tego dzieła jak kompletnego idioty, bezmyślnej istoty, czy grafomana - jest nie dla mnie nie do przyjęcia. I piszą takie rzeczy osoby szczycące się swym oczytaniem, uznające się za recenzentów. 

Jestem także oburzona nie tylko ich zachowaniem, ale także pełnym poparciem ze strony drugiej debiutantki. Nie spotkałam się z takim zachowaniem do tej pory i mam nadzieję, że sytuacja zostanie rozwiązana bardzo szybko, bowiem to bardziej zniechęca do sięgania po literaturę, niż ją promuje. 


A co do samej książki - okazała się niesamowicie sympatyczna. Lekka i przyjemna. Wciągająca. I choć Pani Szulc nie udało się stworzyć czegoś nowego, a jedynie pracowała na już utartych ścieżkach - wyszło jej to całkiem pozytywnie. Powieść jest prosta, ale nie prostacka. Bez udziwnień językowych. I chyba właśnie w tej prostocie jest jej urok. Choć czasem odnosiłam wrażenie, że gdzieś się autorka spieszyła - zupełnie jak gdyby jak najszybciej chciała już dotrzeć wraz z czytelnikiem do głównej sceny, do konkretnej sytuacji. Czasem brakowało mi także zatrzymania się i skupienia bardziej na bohaterach. Trzeba jednak przyznać, że nie spodziewałam się aż tylu emocji, zarówno wśród bohaterów, jak i w odczuciu czytelnika. 

Okładka również jest prosta, ale oddająca w pełni charakter powieści. Tajemnicza. Uwodzicielska. 

Trzeba przyznać jedno - nie jest to literatura wysokich lotów. Nie okrywa niczego nowego. Nie wprowadza dotąd niespotykanych, bądź rzadko spotykanych rozwiązań w całym tym wampiryzmie. A mimo to książka jest sympatycznym poczytadłem na wieczór, z kieliszkiem wina w drugiej dłoni. Emocjonalna. Ciepła. To ten typ książki, po przeczytaniu której przytulamy ją do piersi i oddajemy się marzeniom.

Uznaję ją za całkiem dobry debiut na scenie polskiej urban fantasy i paranormal romance. I dopisuję kolejną dobrą pozycję wychodzącą spod skrzydeł Novae Res. 

Ocena końcowa:  5,5/10.




Tytuł: Rysunek w sercu


Autor: Wioletta Szulc


Wydawca: Novae Res


Premiera: 2013-10-23


Ilość stron: 340

piątek, 21 listopada 2014

Aneta Jadowska - "Na wojnie nie ma niewinnych"


"Tylko głupiec zapomina o tym, że są tacy, 
których nie da się pokonać raz na całe życie, chyba że nie żyją."


Ostatni tom heksalogii o Dorze Wilk okazał się naprawdę gorący. Mnóstwo emocji - dość skrajnych zresztą. Miałam i swoje wilczki, i odrobinę pierzastych, a i pyrka też troszeczkę. A do tego piękny Toruń i magiczny Thor. Zdecydowanie najlepsza część całej serii. Może dlatego, że był ostatnim i zupełnie inaczej się czytało. Może jednak dlatego, że dużo się działo, był wręcz przeładowany kolejnymi zwrotami akcji i trzymał w napięciu praktycznie na każdej stronie. A może dlatego, że po prostu był najlepszy :)

Finał, który tak naprawdę wszystkiego nie rozwiązuje. Wiele pozostaje wciąż tajemnicą. Zupełnie, jak gdyby pozostawiał wciąż otwartą furtkę - pytanie tylko, czy dla autorki, która może kiedyś wróci do tej serii, czy dla wyobraźni czytelnika, by sam dopisał sobie dalsze scenariusze. 

Czy warto? Oczywiście! Dawno tak dobrze się nie ubawiłam przy książce z tej tematyki. Polska, dobrze napisana urban fantasy z minimalnym romansem gdzieś na marginesie. Trzymająca w napięciu. Niepowtarzalna. Wciągająca. Niesamowita. Jak dla mnie - Mistrzostwo!

Ocena końcowa: 8/10!


"Nadmiar czasu sprzyja przesadnemu komplikowaniu prostych rzeczy"




Tytuł: Na wojnie nie ma niewinnych

Autor: Aneta Jadowska

Wydawca: Fabryka Słów

Premiera: 2014-11-19

Ilość stron: 530

Cykl: Dora Wilk

Tom: 6






"Niewykorzystane szanse palą bardziej niż nieudane podejścia."



niedziela, 16 listopada 2014

"Cicha 5""


"Jest taka noc w roku, niezwykła i trochę magiczna..."



Nigdy nie byłam zwolenniczką zbiorów opowiadań, antologii. Zdecydowanie wolę, gdy książka ma ponad dwieście stron, dzięki czemu czytelnik zdąży wczuć się w atmosferę powieści. Przy krótkich treściach nie jestem w stanie w pełni się wczuć. Nim zdążę się "zaprzyjaźnić" z bohaterami, jest już koniec i kolejne postacie, kolejne sytuacje, przygody. Jednakże tą pozycję musiałam mieć w swych rączkach. Po pierwsze - lista autorów. Same perełki wśród rodzimych autorek. W dodatku tematyka stricte świąteczna. A i okładka przyjemna dla oka. I choć to listopad, za oknem zimno i deszczowo, ja już czułam świąteczną aurę. Opatulona milutkim kocykiem, z kubkiem aromatycznej kawy na stoliku, doprawione świeczkami (niestety kominka brak, choć właśnie w takich chwilach byłby wskazany). Dałam się porwać mieszkańcom ulicy Cichej, najlepsze opowiadanie pozostawiając na deser. 

Podsumowując: Niesamowita. Pozytywnie nastrajająca. Idealna na pogodę łóżkową, gdy za oknem zimno i nieprzyjemnie. Ciepła i klimatyczna. Powiedziałabym, że urzekająca. I zdecydowanie godna polecenia :)

Ocena końcowa: 8/10 !





Tytuł: Cicha 5

Autorzy: K. Bonda, M. Kalicińska, K. Michalak, K. Mirek, 
                     N. Socha, M. Warda, M. Witkiewicz

Wydawca: Wydawnictwo Filia

Premiera: 2014-11-05

Ilość stron: 378

K. Bromberg - "Driven"

Od jakiegoś czasu nasz rynek jest wręcz zasypywany literaturą erotyczną. Z jednej strony cieszy mnie ów fakt - nareszcie ludzie odważyli się sięgać po takie opowiadania oficjalnie, księgarnie nie ukrywają ich pod ladą, a wydawnictwa wszędzie zarzucają nas kolejnymi spotami i plakatami o spełnionych fantazjach bohaterów. Podziwiam tą otwartość ludzi. Coś zaczyna się dziać i to nie tylko w zaciszu domowym. Ludzie otwierają się na to wszystko. Mówią o swoich potrzebach. I to mnie niezmiernie cieszy. Z drugiej jednak strony czuję przesyt tego wszystkiego. Nie jestem pewna, czy kolejne książki są na coraz niższym poziomie, czy to ja już nie potrafię się wczuć w rolę i przeżywać z bohaterami ich przygód. Wręcz odnoszę wrażenie, że teraz każdy może pisać - nie ważne, czy ma do tego talent, czy też nie.

I tak oto trafiła w moje rączki kolejna reklamowana pozycja. Swego czasu przeczytałam parę pierwszych rozdziałów w oryginale uznając, że brzmią ciekawie. Jednak przerwałam. Dlaczego? Nie pamiętam już teraz. Wiem tylko, jak się cieszyłam, że wychodzi nasze polskie wydanie i czekałam, aż właśnie ono trafi w moje rączki. Okładka - intrygująca. Objętość - też całkiem przyjemna. Treść - .... z tym bywa już różnie.

Nie do końca bowiem wiem, jak mam ją ocenić. Tematyka całkiem niezła. Oni po przejściach próbujący poradzić sobie z rzeczywistością. Teraźniejszość niestety miesza im się z przeszłością. Koszmary namiętnie ich odwiedzają. Ale gdy nadchodzi kolejny dzień, otrzepują się ze swych nieszczęść i z uniesioną głową kroczą dalej, rzucając wyzwanie życiu. Intrygujące. Cała ich pasja, namiętność, fantazje - opisane niezwykle obrazowo. Zabrakło mi jednak trzymania się pewnego poziomu. Skoro są tacy pewni i silni, dlaczego nagle zmieniają się w spanikowane, rozklejone osobniki? Jedna scena utkwiła mi w głowie - była na tyle znacząca, że zrobiłam sobie dłuższą przerwę od czytania stwierdzając, że nie dam rady pociągnąć tego dalej. Ona nie godząca się na Jego warunki. Broniąc siebie samej zrywa z Nim. On wpada w panikę. Wówczas ona topnieje i jednak się zastanawia, czy by czasem tego nie pociągnąć. Ale wtedy On stwierdza, że tylko ją skrzywdzi, dlatego musi ją rzucić. Ona wpada w panikę. Błaga by tego nie robił. Bla bla bla... Uznałam, że skoro tak wygląda ich jeden wieczór, w dodatku jedna krótka scena, to nie dam rady przeczytać reszty. Zrobiłam dłuższą przerwę, po której wróciłam z ciekawości do dalszych ich losów. 

Podsumowując: Książkę polecam miłośnikom rozreklamowanego Greya. To właśnie im spodoba się najbardziej. Dla reszty będzie to kolejna pozycja do odhaczenia na liście nowości do przeczytania, nie koniecznie do kupienia i trzymania na półce. Ciekawa. Ma swój urok. Niesamowicie obrazowa - mogłam bez problemu zamknąć oczy i zobaczyć daną scenę. Jednak to za mało, by stać się dla mnie książką godną polecenia wszystkim. Drugi tom ma premierę w styczniu. Nie będzie to pozycja, na którą będę czekać. Z ciekawości przeczytam, jeśli wpadnie mi w ręce. Nie będzie to jednak priorytet. Ot, romans z erotyką na dobranoc. 

Ocena końcowa: 4,5/10



Tytuł: Driven. 

Autor: K. Bromberg

Wydawca: Wydawnictwo Helion

Premiera: 2014-11-06

Ilość stron: 376

Cykl: Trylogia Driven

Tom: 1

piątek, 10 października 2014

Jodi Ellen Malpas - "Ten mężczyzna"

Dość długo zajęło mi zabranie się za tę pozycję. Sporo osób zachwalało mi ją. Jednak po przeczytaniu opisu, nie wydawało mi się zbyt interesujące. Znajoma, by jednak mnie do tego zachęcić, wysłała mi ebook. Jak się potem okazało, nie była to ta książka. Choć tytuł i autorkę miała dokładnie taką samą, w środku zawarto zupełnie inną historię, która zniechęciła mnie do reszty - ot, zaczęłam czytać jakiś zwykły, prosty romans z erotyką. I tym właśnie mieli się tak wszyscy zachwycać? Nie rozumiałam tego fenomenu książki.

Aż do czasu, gdy w rączki me wpadła właściwa książka "Ten mężczyzna". Tak naprawdę wciągnęła mnie już od pierwszych stron i nie dała ani na chwilę odpocząć. Spędziłam z nią cudowną noc w otoczeniu Avy i Jessiego. Ich romans wydawał się taki niezwykły. Niby nic takiego - dwoje ludzi pragnie się tak bardzo, że nie potrafią o niczym innym myśleć, ani robić cokolwiek. Ale przecież nie może być aż tak łatwo. Mnóstwo wahania. Jego arogancji i jej ucieczki. Grzeszne chwile, które kończą się jej wyrzutami sumienia. Nagle jego wycofanie. Jej rozpacz. A potem cudowny powrót. I mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Jaką historię ma za sobą Ward? Skąd ma tą bliznę, o której nie chce rozmawiać? I do tego brak alkoholu? To musi się jakoś łączyć. Kim jest tak naprawdę Sarah? Jak jeszcze namiesza w głowie głównej bohaterce? Z pewnością dowiem się wszystkiego w kolejnym tomie. Lub autorka zdąży jeszcze bardziej wszystko skomplikować. Już nie mogę się doczekać drugiego tomu.

Podsumowując - książkę czyta się jednym tchem. Wyczerpująca. Zaskakująca. Grzeszna. Ciekawy romans ze sporą dawką dobrze przedstawionej erotyki. Szczerze? Pod koniec książki lekko omijałam już sceny seksu chcąc poznać relacje bohaterów. Spędziłam nad nią całą noc i nie żałuję. Czyta się wypiekami na twarzy i uśmiechem w kąciku ust. Jedynego, czego mogę żałować, to faktu - że wzięłam się za nią tak późno. I byłam wdzięczna, że nie miałam od razu drugiego tomu, bo z pewnością nie tylko noc miałabym zarwaną, ale także dzień wyjęty z życiorysu. Czy polecam? Owszem, bo całkiem przyjemnie spędziłam czas z "Tym mężczyznom". Czy warto jednak do niej wracać i wstawiać na półkę ulubionych? Tego już nie jestem taka pewna. 

Ocena końcowa: 6/10.



Tytuł: Ten mężczyzna

Autor: Jodi Ellen Malpas

Wydawca: Wydawnictwo Amber

Premiera: 2014-03-17

Ilość stron: 256

Seria: Ten mężczyzna

Tom: 1

środa, 1 października 2014

S P R Z E D A Ż

Do sprzedania w dobre rączki mam wspaniałe pozycje. Jeśli ktoś byłby zainteresowany - zapraszam :)
 Ceny do uzgodnienia już w wiadomościach prywatnych...




Po kliknięciu powiększa się i widać wyraźniej.... ;)

wtorek, 30 września 2014

Alice Clayton - "Nie dajesz mi spać"



"... seks jest jak pizza. Nawet jeśli nie smakuje,
 to i tak jest całkiem niezły."


Po raz kolejny mamy na rynku FF (fan fiction) innej powieści, który został wydany jako zupełnie odrębna książka. Przecież cała trylogia Greya była znana spory czas temu jak FF Zmierzchu, "Master of the Universe". Jednak "Nie dajesz mi spać" była znana po prostu jako "Wallbanger" i tego wydawnictwo na szczęście nie zmieniało. Poza naszym. I tu muszę przyznać, że tytuł oryginalny o wiele bardziej określa charakter książki, niż nadany u nas tytuł. Bowiem "Wallbanger" nie oznacza tylko dosłownego tłumaczenia o zachowaniu bohatera, ale także jego przezwisko i nawet drinki. Do mnie bardziej przemawia oryginalny tytuł.

Zatem z czystej ciekawości i prawdziwą przyjemnością sięgnęłam po tę pozycję. I tu muszę pogratulować Wydawnictwu za wypuszczenie na rynek książki z tylko jednym błędem w tekście, co ostatnimi czasy rzadko się zdarza. Jedna malutka literóweczka na stronie 95, która aż tak bardzo nawet nie razi. 

Zastanawiałam się, jakich bohaterów stworzy autorka, bez wykorzystywania postaci zmierzchowych. Jak ich opisze. Czy będą wyglądać dokładnie tak samo jak w pierwowzorze i zostanie nam ofiarowany kolejny Pan Cullen i kolejna Panna Swan? Ale tak naprawdę dostaliśmy do przeczytania dość zabawną i niekiedy zaskakującą historię. Rola przypadku, który może jednak nie do końca był przypadkowy. Ukazano nam także, że to, o czym tak marzymy, nie zawsze jest jednak dobre. Przykład przyjaciółek Mimi i Sophie oraz ich marzenia odnośnie mężczyzn. Nieco irytowała mnie czasami główna bohaterka, ale jej Kociak Clive wygrał ze wszystkimi. Uwielbiałam go od pierwszych chwil. Cudeńko. Przez chwilę nawet i ja zapragnęłam mieć w domu kota. Chociaż pewnie zwariowałabym po miesiącu, ale takiego Clive'a warto mieć. 

Minusem dla mnie były porównania głównej bohaterki. Przykład Panny Klapsiary. Opisana jako kobieta o mocno kobiecych kształtach. Nie bardzo gruba postać, a kobieta z pewnie lekką nadwagą. Jednak określenie głównej bohaterki, że tak wygląda, bo pewnie wrzuca wszystko na ruszt, było dla mnie niesmaczne. Nie spotkałam się jeszcze w literaturze z tak otwartym podejściem przeciw kobietom z lekką nadwagą. Podobnie bohaterka zareagowała na grube dziecko, że pewnie jest utuczone przez jedzenie. Może nic takiego, ale - jak wspomniałam - nie spotkałam się z tak otwartą generalizacją i szufladkowaniem osób. Ciekawe, jak musiała poczuć się czytelniczka, która jest właśnie takich kształtów i od początku została tak potraktowana przez Alice Clayton.

Podsumowując: Na rynku pojawił się kolejny, przyjemny i lekki w odbiorze romans. Przezabawna historia, choć niezbyt wysokich lotów.  A do tego sporo "podchodów", które tak uwielbiam w książkach, flirtów i pieczenia. A wszystko to otoczone czystym erotyzmem wiszącym w powietrzu. 

Ocena końcowa: 6/10.






Tytuł: Nie dajesz mi spać

Autor: Alice Clayton

Wydawca: Pascal

Premiera: 2014-09-24

Ilość stron: 399







"Dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają"



niedziela, 28 września 2014

Gena Showalter - "Mroczne kłamstwa"

                                                          "...Rozdzielić się, znaczy umrzeć..."

Kolejny tom, szósty już, o wspaniałych Lordach Podziemia. Nie rozumiem jednak niechęci do wydania owej pozycji w wersji papierowej przez Wydawnictwo. A także nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak tłumaczą owy tytuł. W celach wyjaśnienia - każdy tom jest o zupełnie innym wojowniku. Tytuł powieści ma oznaczać demona, o którym będziemy czytać. Zresztą na ile znam angielski "The Darkest Lie" oznacza liczbę pojedynczą. Niby tylko ostatnia literka pomylona, zmienia jednak przesłanie - nie dotyczy bowiem już demona kłamstwa, a dotyczy kłamstw udzielanych przez owego Lorda. A to niestety zmienia zamysł autorki. Najwyraźniej nikt z Wydawnictwa nie zagłębiał się w treść ani plany Geny Showalter, nie rozumiejąc jak ważne jest przesłanie samego tytułu. No ale dobrze, nie czepiajmy się aż tak szczegółów :)

Spotykamy się z kolejnym nieśmiertelnym wojownikiem. I kolejnym demonem, który żyje dzięki swemu nosicielowi. Gideon i jego Kłamstwo. I tu pojawia się pewna trudność z przeczytaniem tej części - bowiem wszystko, co mówi główny bohater, trzeba tłumaczyć odwrotnie. Nie jeden raz zastanawiałam się, o co mu faktycznie chodzi. Brałam jednak większość na domysły. Ale - jak to zwykle bywa w całej serii - nie tylko Kłamstwo było tu głównym bohaterem. Był jeszcze jeden demon - Koszmary. A co może się wydarzyć, gdy Kłamstwo i Koszmary zaczną współpracować? Z pewnością wiele zamieszania, bólu, przelanych łez. Jednak w niesamowity sposób autorka nadała nawet demonom odrobinę ludzkich emocji - takich jak pożądanie i miłość. Ciężko sobie wyobrazić? Hmm... wyobraźmy sobie dwa demony z rogami, licznymi kończynami i łuskami, które próbują się całować i współżyć...

Jednak wiele spraw przedstawionych na dalszym planie sprawiło, że z prawdziwą przyjemnością i ogromną ciekawością sięgnę po następne tomy. Coś bardzo niedobrego stało się z Amunem, moim ulubieńcem. I kim naprawdę jest William oraz dlaczego tak sam Lucyfer się go obawia? I co strzeliło do łba Striderowi, że pozbył się tak ważnego artefaktu na rzecz kobiety? Oj, Kronos będzie wściekły. I to za mało powiedziane. Z pewnością także sprawa z Galonem także się wyjaśni w kolejnych tomach. Czyżby zwariował? Powrót cudownej Legion z pewnością przysporzy kłopotów i jeszcze sporo zdąży namieszać bohaterom.

Podsumowując - za co warto kochać nie tyle tą powieść, co całą serię? Z pewnością za tych cudownych mężczyzn, którzy potrafią spełniać nasze, kobiece, marzenia pomimo swych demonów. Za ich wyjątkowość. Piękno. Bezpieczeństwo. Ochronę słabszych. A także waleczność. I te emocje, które towarzyszą czytelnikowi w poznawaniu ich kolejnych przygód. 

Ocena końcowa: 9/10 !






Tytuł: Mroczne kłamstwa

Autor: Gena Showalter

Wydawca: Harlequin Enterprices

Seria: Władcy Podziemia (Lord of the Underworld)

Tom: 6

piątek, 26 września 2014

Sylvain Reynard - "Pokuta Gabriela"


"Małżeństwo jest tajemnicą. 
Dwoje ludzi jakoś się splątuje, 
aż staje się jednym."

Trzeci i jakże wyczekiwany tom przygód studentki Julianny oraz profesora Gabriela. Zastanawiała się, jakie jeszcze ich spotkają niespodzianki i przykrości. Po przeczytaniu drugiego tomy, owszem - byłam ciekawa, ale nie spodziewałam się, by powaliło mnie to na kolana. Trudna przeszłość, z którą główni bohaterowie próbują się zmierzyć. Ale także ich nadzieje na lepsze jutro i dążenie do tego z pełnym wachlarzem emocjonalnym. 

Gabriel ponownie uwodzi słowem i czynem. Sądziłam, że po ślubie już nic mnie nie zaskoczy. Mój błąd. Przecież Profesor nikomu nie pozwala się nudzić. A o takich właśnie mężczyznach można czytać i marzyć skrycie. Dla osób spragnionych erotyzmu - jest mnóstwo pięknych scen, opisanych ze smakiem i delikatnością. Już sam opis ich zbliżenia pokazuje, jak bardzo ta para się kocha, i pragnie być razem. Jednakże są i minusy. Nie wiem, jak u innych czytelników, mnie natomiast nieco już drażniła ta wieczna gadka o wierze, miłosierdziu Boga, cudownym odkupieniu grzechów w Asyżu. Czy naprawdę nowożeńcy w łóżku nie mają o czym innym rozmawiać, jak o powodach działania św. Franciszka, o roli Boga w ich życiu i wybaczaniu tym, którzy wyrządzili im tak wiele krzywd? Dobroć Julianny nie jeden raz sprawiała, że aż się krzywiłam. Nie znam osoby, która niosłaby tyle wiary w dobro drugiego człowieka, takich pokładów miłości do świata i tak szybko wybaczała. Z drugiej strony może właśnie szkoda, że takich ludzi jest mało w naszej rzeczywistości - czy świat wówczas nie byłby piękniejszy? 

Kolejnym minusem, jaki mi przeszkadzał, to sposób napisania tej części. Odnosiłam wrażenie, jak gdyby była pisana z odrębnych krótkich tekstów, a potem próbowano je połączyć w książce. Mi brakowało jednak tej jedności. Nie potrafiłam się do końca w nią wczuć, przeskakując z jednego wydarzenia do drugiego. Zbyt wiele problemów. Zbyt wiele krzywd i podejmowania poważnych decyzji. I to wszystko w tak krótkim czasie. To tylko sprawiało, że bohaterowie nie wczuwali się w problemu. Podejmowali decyzję, potem przez parę stron się zamartwiali się ogólnikowo, by w kolejnym rozdziale już zmieniali zdanie. 

Podsumowując. Życie bohaterów zmienia się diametralnie. W pierwszym tomie mieliśmy romans studentki i jej profesora. W drugim ich powrót, zaręczyny i ślub. Trzeci natomiast ukazuje powrót ich na uczelnię, codzienne życie i stawianie im czoła. Z pewnością wciąga i zniewala. Uwodzi słowem. Pozytywnie nastraja i z pewnością warta jest przeczytania. Nie jest to szybkie romansidło do poduszki. Nie jest to także erotyk na gorącą noc. To coś więcej. Owszem, mamy i romans, i sporo erotyki - ale także rozmowy o wierze, Bogu, sensu istnienia. Bowiem jest to jedna z tych pozycji, która coś za sobą niesie. A po jej przeczytaniu pozostaje tak wiele myśl, że trudno się z niej otrząsnąć i po prostu odstawić na półkę. 

Ocena końcowa: 6/10.





Tytuł: Pokuta Gabriela

Autor: Sylvian Reynard

Wydawca: Wydawnictwo Akurat

Premiera: 2014-09-24

Ilość stron: 560

Seria: Diabelski erotyk

Tom: 3




"... statystycznie rzecz biorąc,
osiemdziesiąt procent kłótni to wina faceta."


środa, 24 września 2014

Gena Showalter - "Mroczna namiętność"


Kiedyś byłam zakochana w Lordach. Władcy Podziemia, którzy nosili swoje demony, chociaż zachowywali się z nimi o wiele lepiej, niż niejeden człowiek. Przeżywali katusze, ale potrafili bronić słabszych. Znali nie tylko nienawiść i negatywne strony życia. Znali i dawali przyjaźń, bezpieczeństwo, opiekę i miłość. A każdy z Lordów miał swego odrębnego demona i ponosił wraz z nim karę każdego jednego dnia.

W Polsce wyszły trzy pierwsze tomy, nazwane błędnie przez Wydawnictwo Mira - trylogią. Co wskazywało, że to jedynie trzy tomy składają się na całą serię. Niestety w owych pozycjach nic nie zostało nigdy do końca rozwiązane, przez co czytelnik doskonale zdawał sobie sprawę, iż czegoś mu brakuje - że to nie jest koniec. Następnie Wydawnictwo wypuściło tom czwarty, otwierając na nowo serię. Jednakże - ku rozczarowaniu czytelnikow, Mira zdecydowała wydać resztę jedynie jako ebook, czyli wersję elektroniczną. I dzięki temu na rynku polskim mamy dostępne sześć pierwszych tomów, choć jedynie tylko cztery z nich są w wersji papierowej. 

Nie pamiętam, dlaczego po przeczytaniu czterech tomów, odłożyłam tą serię. Teraz jednak chwyciłam piąty tom i dałam się jemu porwać. I żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. A może dzięki temu po prostu doceniam to teraz bardziej? Zdecydowanie na ogromny plus także trzeba zaliczyć fakt, że każdy jeden tom jest o zupełnie kimś innym, choć poszczególne części łączą się zgrabnie w całość. Tym razem spotkać mi przyszło głównie Aerona - niesamowicie sprawiedliwego demona. Choć nosił w sobie Gniew, tak naprawdę był sprawiedliwym sędziom. Krzywdził tych, którzy na to zasłużyli. I ponosili z jego rąk taką samą karę, jakich dopuścili się grzechów. Mężczyzna lubiący znęcać się nad kobietami? Nic prostszego - Aeron znęcał się nad nim, katując go i słuchając jego skomlenia i błagania. Mężczyzna podpalał swoje ofiary? Sam także spłonął. Czyż to nie dowód na to, że choć Gniew i jego nosiciel mieli krew na rękach, była to zbrodnia sprawiedliwa? Ale to, co podobało mi się najbardziej, to nie tylko ukazane losy samego Aerona, jako głównego w tym tomie bohatera. Towarzyszę, jako czytelnik, także dalszym przygodom i rozterkom postaci poznanych już w poprzednich tomach lub o których przyjdzie nam czytać dokładniej.

Podsumowując. Tom zdecydowanie, jak i cała seria, godna polecenia. Mamy genialne urban fantasy oraz idealne paranormal romance w przepięknej oprawie graficznej. Doświadczamy, wraz z bohaterami, całego wachlarza emocji. Już nauczona doświadczeniem - mam ze sobą chusteczki :) Wciągająca. Niesamowita. Przepełniona dobrze skonstruowaną akcją. To idealna seria/pozycja by zapomnieć przy niej o całym otaczającym nas świecie.

Ocena końcowa: 9/10 !!!




Tytuł: Mroczna namiętność

Autor: Gena Showalter

Wydawca: Harlequin Enterprises

Ilość stron: 336

Seria: Lords of the Underworld

Tom: 5

czwartek, 18 września 2014

Jennifer L. Armentrout - "Onyks"



"Słowa to najpotężniejsze narzędzie. 
Proste i zazwyczaj niedoceniane. 
Potrafią leczyć. 
Potrafią zniszczyć."


W Internecie przeczytałam, że pierwsze dwa tomy serii to przyczyny wszystkiego, co potem się zdarzy. Ważne jest je poznać, by zrozumieć dalsze zachowania bohaterów. Natomiast kolejne dwa tomy - trzeci i czwarty - to skutki wszystkiego, co zdarzyło się wcześniej. To jak gdyby ponoszenie konsekwencji swoich działań. I mowa tu zarówno o wrogach, jak i bohaterach. Bowiem każda sytuacja zdarzyła się z jakiegoś powodu i niesie za sobą spore konsekwencje.

Po przeczytaniu pierwszego tomu od razu udało mi się dostać drugi. Dobrze jest czytać serię, gdy ma się wszystkie tomy, albo przynajmniej dwa, trzy pierwsze. Dzięki temu nie muszę siedzieć rok czasu zastanawiając się, co dalej z bohaterami, a potem zapominając szczegóły. I prawda jest taka, że nie do końca wiem w ogóle, jak ocenić tą książkę. Tajemnice się zacieśniają. To, co wydarzyło się pomiędzy Deamonem a Katy w pierwszym tomie, teraz staje się niebezpieczną tajemnicą. Okazuje się bowiem, że Luksjanie zmieniają ludzi w hybrydy, nawet o tym nie wiedząc. A rząd, jak to rząd - chce z tego skorzystać. Zmieniają się priorytety. Nagle nie do końca wiadomo, komu można zaufać. A i nasi główni bohaterowie muszą nauczyć się sobie ufać i ze sobą rozmawiać. Pojawienie się nowej tajemniczej postaci tylko komplikuje sprawy. Kto jest wrogiem, a kto przyjacielem? Szkoła przestaje być bezpieczna. Podobnie, jak i dom Katy. A każda kolejna przygoda zmienia bohaterów. Nigdy już nie będą tacy sami. I wiedzą o tym. Muszą poradzić sobie nie tylko ze śmiercią bliskich, ale także z krwią na własnych rękach. I już wiem, że kolejny tom będzie jeszcze ciekawszy, od poprzednich. Drugi skończył się w takim momencie, że zaczęłam się zastanawiać, czy postać na ganku jest wrogiem, czy umęczoną duszą wymagającą opieki. 

Podsumowując. Akcja goni akcję, ale nie męczy czytelnika. Wciąga jeszcze bardziej w skomplikowany świat, gdzie miłość przeplata się ze zdradą, a brak zaufania może okazać się śmiertelny w skutkach. A pomimo całego zamieszania pomiędzy wojną kosmitów, problemami ludzi i chciwym rządem, bohaterowie mają czas na własne skomplikowane relacje związkowe. Tej serii po prostu nie można nie lubić. Rewelacyjnie napisana. Bohaterowie odpowiednio wykreowani. Zabawne dialogi i sytuacje. Ale zaraz obok nich wstrząsające w skutkach problemy i zadania. Łezka się kręci przy pewnych rozdziałach. Każdy, kto przeczyta tom pierwszy - natychmiast sięgnie po ten i się nie rozczaruje. A kto zastanawia się nad rozpoczęciem tej serii - mówię od razu, warto. I żyję nadzieją, że kolejne tomy będą na tym samym poziomie.

Końcowa ocena: 7/10. 





Tytuł: Onyks

Autor: Jennifer L. Armentrout

Wydawca: Wydawnictwo Filia

Premiera: 2014-09-17

Seria: Lux

Tom: 2

środa, 17 września 2014

Jennifer L. Armentrout - "Obsydian"


"... najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz,
to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu"


Co jakiś czas trafia mi w rączki jakaś pozycja skierowana do młodzieży. Bohaterowie to szesnastolatki, szkoła średnia, ich problemy i miłostki. Dziwnie się to czyta, gdy podejście do życia ma się już zupełnie inne. A ich problemy tak naprawdę są bez znaczenia w dorosłym życiu. Mimo wszystko, od czasu do czasu, fajnie jest sięgnąć po taką literaturę - chociażby dla odświeżenia, docenienia tego, co się ma, przypomnienia sobie - jak to było w czasach, gdy to właśnie my, osoby dorosłe, żyłyśmy problemami nastolatków. 

I tak oto, przez przypadek, trafiła do mnie książka z interesującą okładką. Chłopak - całkiem przystojny, o niesamowitych oczach i te pioruny z wodą w tle. Gładziłam opuszkami okładkę mając nadzieję, że sam tytuł, poza dobrą grafiką, będzie także wytłaczany. Tego chyba się po prostu spodziewałam. No cóż, nie można mieć przecież wszystkiego. Doceniwszy okładkę, zagłębiłam się w literaturę. I... Praktycznie od samego początku miałam skojarzenia z inną serią, inną autorką. Pomyślmy: przyjeżdża nowa dziewczyna do małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają. Robi furorę tym, że jest. Choć nasza bohaterka nie pragnie tego rodzaju sławy i czuje się niekomfortowo zwracając na siebie uwagę. I jest zafascynowana chłopakiem, o którym marzy każda dziewczyna w szkole. Chłopaku skrywającym ogromną tajemnicę. Nawiązuje z nim kontakt, o wiele bliższy - jednak poza szkołą. Przez różne zbiegi okoliczności, cudem ją ratuje, narażając tym samym na jeszcze większe niebezpieczeństwo przez istoty z jego gatunku. Katy odkrywa jego tajemnicę. Jego i tajemniczego rodzeństwa. Ludzi trzymających się razem, w jednej grupie, nie dopuszczając żadnego człowieka. I choć w szkole życie wszystkich wydaje się ciągnąć tym samym nudnym torem, poza nią jest walka dobra ze złem, w samym centrum Ona. Tajemnica, której nikt nie można poznać. Nawet jej rodzic, ani przyjaciele. Czyż nie brzmi znajomo? Z tą tylko różnicą, że w tamtej serii były wampiry, a tu mamy kosmitów z cudownymi mocami. I ta super prędkość poruszania się. Ehh... Ale to, co mnie urzekło, to zainteresowanie/hobby Katy - ona naprawdę kocha książki. Rozumiałam ją doskonale, gdy cieszyła się każdą pozycją, gładziła je i celebrowała każdą spędzoną z nią chwilą. Stwierdziła nawet, że jest to dla niej ucieczka. Coś w tym jest... Spodobało mi się także parę dodatków na końcu książki - różne sytuacje widziane oczami Deamon'a oraz dwa pierwsze rozdziały kolejnego tomu. To pozwoliło nie tylko na nieco inne spojrzenie na sytuacje oraz zrozumienie ich, czy zrozumienie zachowania głównego bohatera, jak i zachęciło zdecydowanie do oczekiwania na kolejny tom.

Podsumowując. Książka niesamowita. Wciągająca. Trzymająca w napięciu. Z pewnością bardzo spodoba się młodzieży. Nawet ja miałam ochotę natychmiast sięgnąć po tom drugi, by dowiedzieć się, co dalej. Zdecydowanie warta przeczytania. Choć nie zagrzała zbyt długo miejsca w mych myślach tuż po jej odłożeniu, wiem z pewnością, że dokończę ową serię. 

Końcowa ocena: 7/10. 

"Książki były konieczną ucieczką, którą zawsze podejmowałam z radością."



Tytuł: Obsydian

Autor: Jennifer L. Armentrout

Wydawca: Wydawnictwo Filia

Premiera: 2014-06-11

Ilość stron: 442

Seria: Lux

Tom: 1

sobota, 13 września 2014

Keri Arthur - "Całując grzech"



"Może powinnam sobie dać spokój z facetami i zadowolić się kawą.
W końcu dawała dużo przyjemności bez dodatkowych kłopotów."


Skoro odkryłam na nową serię "Zew nocy" i w dodatku pierwszy tom spodobał mi się jeszcze bardziej, niż parę lat temu - sięgnęłam po kolejną. Pamiętałam, że w przeszłości zostawiłam serię, gdy pojawił się ogier. Miałam dość niekończącej się chcicy Riley. A gdy pojawił się dobrze obdarzony koniozmienny - powiedziałam sobie "stop". Ileż można znieść. Jak się okazało, to właśnie w drugim tomie pojawia się owy jurny ogier. I towarzyszy przez większość książki. Kim naprawdę jest? Nie wiadomo do końca. Początkowo był biznesmenem budowlańcem, potem okazał się z wojskowego wywiadu. Jednak nie było pewności, czy to faktycznie prawda. Natomiast życie Riley coraz bardziej się komplikuje. Nasz rudzielec zaczyna pomalutku poznawać prawdę. Wplątuje się w kolejne układy. Wraca także Quinn. I choć w pierwszym tomie uwielbiałam tego wampira, teraz coraz bardziej mnie denerwował. Każdy z mężczyzn chce Riley z sobie znanych przyczyn. Ale każdy czuje do niej jedynie popęd seksualny. I każdy chce ją posiąść. Jedynie Kade, nasz ogier, czasem potrafi o Riley naprawdę zadbać. Czy można jednak mu ufać?

Coraz bardziej skomplikowane relacje z towarzyszami. Na horyzoncie pojawia się nowy zmienny - tym razem wilk alfa - Kellan. I już oczami wyobraźni widzę walkę pomiędzy konkurentami biznesowymi, a także teraz konkurentami o Riley - Quinn kontra Kellan. Ale ta część nie tylko niesie za sobą sporą dawkę erotyki, kolejne tajemnice do odkrycia, zbrodnie i trudna ucieczka przez śmiercią. To także - przynajmniej w moim przypadku - płacz i rozpacz nad Mishą. Ta jedna sytuacja pod koniec tomu sprawiła, że zmuszona byłam zrobić przerwę w czytaniu i po prostu odpocząć. Zebrać się, by czytać dalej. I po części jestem wdzięczna autorce, że nie opisywała wszystkiego bardziej szczegółowo. Nie jestem pewna, czy bym to psychicznie zniosła. A przez to wszystko nasz rudzielec podejmuje najpoważniejszą decyzję w całym swoim życiu. Sprawy, których doświadczyła - śmierć bliskich, zlecenia na jej głowę i trudne pobyty w ośrodkach, gdzie wykorzystywano ją na każdym kroku - sprawiają, że Riley zaczyna zabijać. Staje się tym, kim nigdy nie chciała zostać. Pytanie - jak to się skończy w efekcie i kto wygra całą wojnę? I co jest takiego akurat w Riley a nie jej bracie, że wszystkim zależy właśnie na niej, na jej dna i jej ciele. I choć czytelnik poznaje nazwisko prawdopodobnie szefa całej operacji, do końca nie wiadomo, jak to wszystko się rozwiąże i kto okaże się prawdziwym wrogiem, a kto sprzymierzeńcem.

Podsumowując. Książka wciąż wciągająca. Nie wiem, czy ta część jest bardziej emocjonalna, czy to ja wczułam się bardziej w całą serię. Sprawiła jednak, że chusteczki stały się niezbędne. Przyznaję - omijałam niektóre sceny seksu, ale całość jest zgrabnie pokazana oczom naszej wyobraźni. Zaskakująca. Tajemnicza. I uwodzicielska. Taka, jak sama nasza bohaterka, kochany rudzielec - Riley.

Końcowa ocena: 7/10




Tytuł: Całując grzech

Autor: Keri Arthur

Wydawca: EPICA Instytut Wydawniczy

Premiera: 2011-06-15

Ilość stron: 440

Cykl: Zew nocy

Tom: 2

piątek, 12 września 2014

Keri Arthur - "Wschodzący księżyc"

Czasem warto jest wrócić do wcześniej przeczytanych powieści, by docenić to - co wtedy się zgubiło. Tak zrobiłam i w tym przypadku. Pierwszy raz owa pozycja trafiła w moje rączki jakoś pod koniec stycznia 2011 roku, jako przedpremierowa pozycja do zapoznania się z tematem. Nie oceniłam jej zbyt wysoko. Zastanawiałam się wówczas, czy ocenić ją jako dobrą, czy bardzo dobrą. Świetnie mi się ją czytało, bardzo szybko. Ale przeszkadzały mi liczne sceny erotyczne. praktycznie większość książki dotyczyła ogromnej chcicy głównej bohaterki. Stwierdziłam także, że pomimo swych zalet, porywająca nie jest i liczyłam na więcej dopracowania emocjonalnego bohaterki.

A jak jest teraz? Wciąż uważam, że szybko się ją czyta. Jest niesamowicie wciągająca. Nie wiadomo do samego końca, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Niesamowicie dużo akcji. Praktycznie cały czas coś się dzieje, ale nie czuje się przy tym znużenia, czy wręcz przemęczenia. Tym razem doceniłam erotyzm książki. Jest nim przesiąknięta. Ale chyba się znieczuliłam już tymi wszystkimi erotykami, skoro już mnie nie raziło. Seks na parkiecie w klubie pomiędzy innymi parami robiącymi dokładnie to samo? Phi... Jedyne, co denerwowało mnie podobnie, jak w przeszłości - to fakt, że bohaterka dochodzi niesamowicie szybko do siebie po okryciu ogromu zdrady bliskich jej osób. Dotknęło ją to, ale prawie natychmiast przeszła z tym do porządku dziennego. Podobnie jak krzywda wyrządzona przez jednego z jej kochanków, którą ja porównywałam do gwałtu. Po prostu uwolniła się i była nań zła. Ale to wszystko. Może po prostu oczekiwałam od niej więcej kobiecego podejścia do sprawy?

Podsumowując. Książka niesamowita. Wciągająca. Trzymająca w napięciu. Przesączona dobrym erotyzmem, a opisy seksu wręcz palą kobiece policzki (choć moje znieczulenie sprawiło, że poczułam delikatny rumieniec). Bardzo dobrze napisane urban fantasy zmieszane z odpowiednia dawką paranormal romance. Odkryta na nowo sprawiła, że chcę poznać kolejne tomy. 

Końcowa ocena:  7/10 :)




Tytuł: Wschodzący Księżyc

Autor: Keri Arthur

Wydawca: EPICA Instytut Wydawniczy

Premiera: 2011-03-09

Ilość stron: 400

Cykl: Zew nocy

Tom: 1

Jennifer Probst - "Małżeńska fuzja"

"Gorąca komedia romantyczna z urokliwą Italią w tle"


Kolejna pozycja z serii "Małżeństwo z milionerem". Nie są one zbyt wysoko oceniane. I w sumie nie dziwię się wcale, przecież to dłuższe harlequiny. Nic w nich specjalnego nie ma. Poza ogromną przyjemnością samego czytania. Spełnia idealnie zadanie, w jakim celu została stworzona - odpręża kobietę po ciężkim dniu. A jak dla mnie - ów tom jest chyba najlepszy z całej serii. A przynajmniej najbardziej do mnie trafił, przemówił. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Fuzja przedsiębiorstw, walka o lepszy byt i próba wywalczenia jak najlepszej oferty, a do tego gorący seks. Czyż jest coś lepszego? Ale seks to za mało. Zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawia się Mama Conte. 

Nie ma co się oszukiwać - typowo harlequinowskie dzieło, takie wydawałoby się typowe, zwykłe. Ot, romans z erotyką - całkiem niezłą swoją drogą, aż sama się zdziwiłam, nie omijając żadnego z fragmentów. I choć na końcu czytelnik jedynie domyśla się, co się stało z Seniorką Rodu, ja płakałam jak bóbr. Czy powstaną kolejne części? Jeśli tak, to o czym, a raczej o kim? Dalsze losy bohaterów poprzednich części? Czy może pojawi się ktoś nocy z rodziny? Może będą to losy młodszego pokolenia? Tak przynajmniej zrobiła niegdyś Nora Roberts tworząc jedną ze swych długich serii, splatając ze sobą trzy pokolenia. A może jednak jest to koniec całej serii? I na to chyba najbardziej wskazuje finał powieści. Idealne zakończenie.

Podsumowując. Cudownie odprężająca. Wciągająca. Zaskakująca i niesamowita. Ale nie spodziewajmy się powieści zapadającej głęboko w serce, niosącej morał, coś do przemyślenia, cokolwiek za sobą. O nie. To raczej książka na oderwanie się od rzeczywistości, chwile mile spędzone. Ale nic poza tym. Mimo to, warto po nią sięgnąć i pozwolić się jej porwać.


Tytuł: Małżeńska fuzja

Autor: Jennifer Probst

Wydawca: Wydawnictwo Akapit Press

Premiera: 2014-08-01

Ilość stron: 300

Seria: Małżeństwo z milionerem

Tom: 5

Sylvia Day - "Ekstaza / Euforia"


Przypadkiem odkryłam w zapowiedziach kolejną pozycję autorki znanej chociażby z przygód cudownego Crossa. Wczytując się w opisy pojawiające się w Internecie, wiedziałam już, że bardzo ją chcę. Nie przepadam za historycznymi książkami i historycznymi erotykami, zatem z pełnym zadowoleniem i nie małym zresztą napięciem czekałam, aż pozycja trafi w moje rączki. Książka złożona z dwóch osobnych opowiadań. Pierwsze "Ekstaza" miało za zadanie pokazanie przeszłości głównych bohaterów i jak w ogóle to wszystko się zaczęło. Druga część, "Euforia", to ukazanie głównej bohaterki jako walczącej o lepsze, o związek, miłość, przetrwanie a także walkę o samą siebie. W tej części Gianna była mądrzejsza, znająca zasady i wiedząca, jak rozwiązać problemy, a także się zemścić. Taki był przynajmniej zamiar.

Najbardziej do książki przekonał mnie ów opis: "Wciągająca, pełna erotyzmu i zabawna opowieść przeznaczona jest dla odważnych kobiet". Jedno zdanie, a sprawiło, że aż się trzęsłam w oczekiwaniu. Znałam już styl pisania autorki. Wiedziałam, jak dobrze potrafi opisywać bogactwo, erotykę, emocje. A co nam zaprezentowała? Z pewnością, wciągającą historię. To jest niezaprzeczalny fakt, bo nie mogłam się oderwać. Czy pełna erotyzmu? Ot, zwykłe sceny, dobrze opisane. Być może zrobiły furorę wśród kobiet, które nie czytały jeszcze literatury erotycznej, bądź też czytały jej niewiele. Ja przeszłam obok tych scen obojętnie. Parę nawet ominęłam chcąc wiedzieć, co dalej z bohaterami. Niekiedy zabawna. Innym razem miała być płaczliwa. Mnie nie wzruszyła. Wręcz przeciwnie. Denerwowały mnie łzawe sceny. Ale nie rozumiem już zupełnie, dlaczego książka jest reklamowana, jako pozycja dla odważnych kobiet. Chyba tylko dla tych, które mają wolny wieczór i się nudzą. Nie przypominam sobie w ogóle scen, które mogłyby się wydawać odważne. Ot, zwykły seks trochę lepiej opisany. 

Podsumowując. Książka jest dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Nastawiałam się na dzieło podobne do Crossa. Niestety to wydawało mi się strasznie płaskie. Wydarzenia działy się zbyt szybko - pojawiał się problem i od razu praktycznie zostaje rozwiązany, zamiast pokazać emocje towarzyszące jego rozwiązaniu. Wystarczyłoby nieco przedłużyć większość tego, co się działo. Mam wrażenie także, że autorka bardzo się pospieszyła z pisaniem i wydaniem, nie dopracowując swego dzieła. A może już jest zmęczona? Książka jest dla mnie długim harlequinem z serii "gorący romans" (te małe czerwone książeczki). Przeczytać - odłożyć i zapomnieć. Nic więcej. Poza niesmakiem. Ale winą jest magia reklamy a nie sama autorka. Wszak czego można się spodziewać, skoro wydawcą jest Mira/Harlequin?
Ocena końcowa: 4/10 !






Tytuł: Ekstaza / Euforia

Autor: Sylvia Day

Wydawca: Mira

Premiera: 2014-09-10

Ilość stron: 336

Cykl: The Jax & Gia Series




niedziela, 7 września 2014

czwartek, 28 sierpnia 2014

Mój świat... mój nałóg... moja miłość...

Postanowiłam i tu opublikować moje kochane maleństwa. Chociaż i tak jeszcze nie wszystkie, bo z jakiś dziesięć sztuk mam pożyczone po ludziach. 

Ale oto moje zbiory i coś czuję, że od końca września znów urosną ;)


Stosik na sprzedaż

Od dziś dorzuciłam także trzy nowe tytuły:

  1. "Gorączka ciała" - Maya Banks
  2. "Nieczysta" - Megan Hart
  3. "Dziewczyna wchodzi do baru" - H.S. Paige
A oto stosik do wyboru. Przypominam - ceny do negocjacji. 


niedziela, 24 sierpnia 2014

Książki na sprzedaż

Czas oczyścić nieco biblioteczkę i zrobić miejsce na regale. Oto chwilowa lista - będzie z pewnością się znacznie rozwijać :)

Przypominam także o dwóch licytacjach: 

  1. http://allegro.pl/nieczysta-megan-hart-i4525560929.html
  2. http://allegro.pl/goraczka-ciala-maya-banks-i4525596552.html

A oto stosik na sprzedaż: 


"Błazen" i "Brudna robota" - 15zł

"Ever" - 10zł

"Córka burzy" - 15zł

"Umarli czasu nie liczą" - 7zł

"Miasto kości" - 15zł

"Głód dotyku" - 10zł





"Egzorcysta" - 10zł

"Mistrz" - 20zł

"Na psa urok" - 20zł

"Pocałunek łowcy" - 15zł

"Rytuał" - 20zł

"Krwawe powroty" - 20zł


"Słodka jak krew" - 15zł

"Wiking. Dziecko Odyna" - 20zł





Bezmyślna - 30zł

obie J. Probst - 15zł

Diabeł - 10zł

Gin z tonikiem i ogórkiem - 17zł

Blogostan - 15zł

Koniec świata - 15zł

Łopatą do serca - 17zł

Kocham Nowy Jork - 7zł

W czerwonym dworze - 10zł

Sycylijska Markiza - 10zł

Wieczór - 7zł

Opętanie - 7zł


Ważne: Ceny podane są bez kosztów wysyłki. Podlegają także negocjacjom ( w tym celu zapraszam do prywatnych wiadomości).