czwartek, 28 sierpnia 2014

Mój świat... mój nałóg... moja miłość...

Postanowiłam i tu opublikować moje kochane maleństwa. Chociaż i tak jeszcze nie wszystkie, bo z jakiś dziesięć sztuk mam pożyczone po ludziach. 

Ale oto moje zbiory i coś czuję, że od końca września znów urosną ;)


Stosik na sprzedaż

Od dziś dorzuciłam także trzy nowe tytuły:

  1. "Gorączka ciała" - Maya Banks
  2. "Nieczysta" - Megan Hart
  3. "Dziewczyna wchodzi do baru" - H.S. Paige
A oto stosik do wyboru. Przypominam - ceny do negocjacji. 


niedziela, 24 sierpnia 2014

Książki na sprzedaż

Czas oczyścić nieco biblioteczkę i zrobić miejsce na regale. Oto chwilowa lista - będzie z pewnością się znacznie rozwijać :)

Przypominam także o dwóch licytacjach: 

  1. http://allegro.pl/nieczysta-megan-hart-i4525560929.html
  2. http://allegro.pl/goraczka-ciala-maya-banks-i4525596552.html

A oto stosik na sprzedaż: 


"Błazen" i "Brudna robota" - 15zł

"Ever" - 10zł

"Córka burzy" - 15zł

"Umarli czasu nie liczą" - 7zł

"Miasto kości" - 15zł

"Głód dotyku" - 10zł





"Egzorcysta" - 10zł

"Mistrz" - 20zł

"Na psa urok" - 20zł

"Pocałunek łowcy" - 15zł

"Rytuał" - 20zł

"Krwawe powroty" - 20zł


"Słodka jak krew" - 15zł

"Wiking. Dziecko Odyna" - 20zł





Bezmyślna - 30zł

obie J. Probst - 15zł

Diabeł - 10zł

Gin z tonikiem i ogórkiem - 17zł

Blogostan - 15zł

Koniec świata - 15zł

Łopatą do serca - 17zł

Kocham Nowy Jork - 7zł

W czerwonym dworze - 10zł

Sycylijska Markiza - 10zł

Wieczór - 7zł

Opętanie - 7zł


Ważne: Ceny podane są bez kosztów wysyłki. Podlegają także negocjacjom ( w tym celu zapraszam do prywatnych wiadomości).

czwartek, 21 sierpnia 2014

Susan Mallery - "Słodkie słówka"

Bardzo długo czekałam na tę powieść. I choć była od dawna dostępna na rynku polskim, ja czekałam z niecierpliwością, aż trafi w moje spragnione rączki. A gdy tylko tak się stało, noc nie miała już znaczenia. Świat zewnętrzny także przestał mieć większe znaczenie. Liczyła się tylko ta książka i chwile z nią spędzone.

Czy warto było czekać? I tak, i nie. 

Z pewnością powieść spełnia swoje zadanie - odpręża, wywołuje szeroki wachlarz emocjonalny. Jednak było tak wiele niedociągnięć, że mnie aż samą przestraszyło. Tyle czekania i co mam z tego? Bohaterowie denerwujący niesamowicie. Sytuacje i ich przygody naciągane. Tak wiele wręcz nierzeczywistych sytuacji - jak mężczyzna może nie wyczuć, że właśnie kocha się z dziewicą? Rozumiem, gdyby chodziło o parę niedoświadczonych. Ale mówimy o dziewicy i prawdziwym mężczyźnie, który doświadczenie ma i to ponoć nie takie małe. W dodatku problemy samych sióstr miały podkręcić nieco atmosferę w książce, ale czy faktycznie spełniło swoje zadanie? Claire i Nicole mają za sobą zatargi z dzieciństwa, a raczej przemawia przez to zazdrość, zawiść, emocje tak dawne, a które rozwinęły się do nieziemskich rozmiarów. I to mnie właśnie wyprowadzało z równowagi. Ich naciągane problemy i niemożność dogadania się. Z drugiej strony konflikt Jesse i Nicole jest zdecydowanie poważniejszy. I tu czytelnik nie do końca wie, co się naprawdę zdarzyło. Przez to, że nie potrafią ze sobą rozmawiać, nikt nie zna prawdy - każdy tylko ocenia po pozorach. I nasza główna bohaterka - Claire. Z jednej strony denerwowała mnie jej naiwność i kalectwo, bo inaczej nie mogę nazwać jej kompletnego niedopasowania do rzeczywistości. Z drugiej jednak strony na moich oczach kobieta stawiała pierwsze kroki w dorosłym życiu. Dojrzewała. Uczyła się najprostszych czynności z ogromną radością. I tu dało mi do myślenia - coś, co ja uważam za normalne, dla niej było niemalże cudem. Chodziła dumna, bo zrobiła pierwsze pranie, zrobiła kanapkę, zaparzyła kawę, czy sprzedała pierwszą rzecz. Cieszyła się szczegółami, które dla nas są przecież normalnością i przechodzimy obok tego obojętnie lub wręcz niechętnie. Może i Clair jest naiwna, ale za to dała mi do zrozumienia, że nie każdy ma to, co ja i powinnam to doceniać bardziej.

Podsumowując, książka jest zdecydowanie sympatycznym czytadłem na samotne wieczory czy noce. Cudowny umilacz czasowy, choć nie jest pozycją wysokich lotów. Przeczytać, odprężyć się, zapomnieć. Waham się nad oceną, ale chyba jednak wystawiłabym jej dobrą. I z pewnością sięgnę po kolejne części z ciekawości, co dalej będzie z Siostrami.




Tytuł: Słodkie słówka

Autor: Susan Mallery

Wydawca: Mira

Premiera: 2013-03-22

Ilość stron: 352

Seria: Trylogia Siostry

Tom: 1

wtorek, 19 sierpnia 2014

Sadie Matthews - Trylogia "Po zmierzchu"

Nie wiem do końca, czy tak właśnie nazywa się fachowo ta trylogia, ale skoro w każdym z tomów pojawia się wyrażenie "po zmierzchu", uznałam, że tak właśnie ją nazwę. I choć dotąd oceniałam każdą książkę od osobna, tym razem opiszę całą trylogię. Wszak jedna książka silnie powiązana z drugą. Dzięki temu mam obraz na całokształt. A on nie do końca dobrze się przedstawia.

Ot, kolejna pozycja erotyczna na rynku polskim. I oczywiście różowy znacznik w widocznym miejscu: "Przeczytałaś "50 twarzy Greya" i chcesz więcej?". Moja odpowiedź brzmi - Nie! Chcę czegoś głębszego, innego, z bohaterami myślącymi, a nie naiwnymi, nieśmiałymi panienkami i mężczyznami udającymi Panów. Ale z ciekawości sięgnęłam i po tą trylogię. Efekt? Hmm... 

Mamy Beth i mamy Dominica. Ona zafascynowana wręcz wpadająca prawie w obsesję. On - dominujący samiec, który chce jej pokazać swój świat. I na tym przyjemność się kończy. Owszem, pokazał jej swój świat, ale jako Pan sprawił się strasznie. Zapominając o podstawowych zasadach, praktycznie pokazał się jako sadysta, a nie jej Właściciel, Dominant. A to ogromna różnica. A zamiast jakoś rozwiązać sprawę, nagle zmienia się w uległego, a potem znika. Co robi bohaterka? Szuka go po całym świecie. Rzuca wszystko i wszystkich, by pojechać do obcego, nieznajomego jej kraju, by go znaleźć. Swoją drogą musi naprawdę dobrze zarabiać w swojej elastycznej pracy, skoro może sobie pozwolić na takie luksusy. I na tym polega właśnie ta trylogia - ich dziwnych problemach, które rozwiązują w podobny sposób - ucieczka i szukanie siebie nawzajem. I tak przez trzy tomy. Każde nieporozumienie sięga zenitu. Nie wysłuchują się wzajemnie - kończą ze sobą i wracają. Niby się kochają i ufają, a wystarczy by ktoś obcy coś im wspomniał, i zaczyna się powątpiewanie. Pewnie wynika z tej wiecznej rozłąki. I tu także niesamowicie denerwuje mnie cały Dominic - przyjeżdża, przelatuje Beth, prosi ją o cierpliwość i by na niego czekała, po czym wyjeżdża i milczy, pozostawiając kobietę z tysiącami pytań i licznymi pokusami. 

Jedyną postacią zapadającą mi głęboko w pamięć, był Andriej. I choć przedstawiony jest jako czarny charakter, nie do końca - według mnie - nim jest. No dobrze, pomijam kwestię świata przestępczego. Chodzi mi o niego, jako człowieka. Prawdziwie dominujący. Niekiedy za bardzo. Zafascynowany. Nareszcie poznał kobietę, która nie zwraca uwagi na jego bogactwo i pozycję - a słabnie w jego ramionach z powodu jego samego. Nic dziwnego, że chce ją mieć. Tu popełnia wiele rażących błędów, ale z drugiej strony - czy można mu się dziwić? Uwielbiałam o nim czytać i najchętniej sięgnęłabym po kolejne książki, oby tylko tam był właśnie ON.

Nie daje mi także spokoju ostatni podarunek Andrieja. Czy obraz był zwykłym prezentem? Zapowiedzią, że wciąż pamięta? A może zwykłym dowodem sympatii, wszak wiedział, jak bardzo podobał się ów obraz osobie obdarowanej. A może to obietnica, że pamięta, nie zapomni i kiedyś wróci? Może przez to chciał, by kobieta o nim pamiętała, choć pozytywnie, zwłaszcza o chwilach spędzonych przy tym obrazie? Jak już wspomniałam - postać Andrieja jest skomplikowana i ma on wiele odcieni swojej osobowości. Niestety autorka nie pozwoliła czytelnikowi poznać i osądzić go całościowo.

Podsumowując - trylogia jest warta przeczytania i odłożenia. Nie są to pozycje, które trzymałabym na półce, wzdychając do nich. Miłe czytadło, w którym omijałam dobrze opisane sceny erotyczne, na rzecz zagłębiania się w dalszych losach bohaterów. Przeczytać i zapomnieć - oto, do czego nadaje się ta trylogia. Czytadło dla umilenia wolnego czasu. Ale nie wnoszące w nasze życie praktycznie niczego. Jak dla mnie - pięć gwiazdek na dziesięć. Dobra, choć na rynku dostępne są o niebo lepsze romanse z erotyką. Ale są i gorsze, dlatego aż pięć gwiazdek.



Tytuł: Namiętność po zmierzchu (t.1); Sekrety po zmierzchu (t.2); Obietnice po zmierzchu (t.3)

Autor: Sadie Matthews

Wydawca: Grupa Wydawnicza Foksal; Wydawnictwo OLE; Hachette Polska

Premiera: 2013-01-23 (t.1); 2013-04-17 (t.2); 2013-12-03 (t.3)

Ilość stron: 328 (t.1); 328 (t.2); 306 (t.3)

Seria: Trylogia Po Zmierzchu


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Nora Roberts - "Błękitny dym"

Uwielbiam książki Nory Roberts wydane przez Świat Książki, Burdę lub Prószyński i S-ka. Dlaczego? Są one pojedynczymi powieściami, a nie serią. I przede wszystkim - żadne z powyższych wydawnictw nie robi takich przekrętów jak Mira/Harlequin, które wydają książkę tysiące razy, czasem nawet zmieniając tytuły lub też łącząc pojedyncze małe harlequiny w jeden zbiór. Natomiast powieści z innych wydawnictw są objętościowo całkiem przyjemne, pojedyncze wydania i jeśli zrobią już wznowienie, nie zmieniają tytułu dla niepoznaki klienta. A i ilość błędów w tekście jest prawie zerowa. I za to ich uwielbiam.

Swoją książkę "Błękitny dym" mam dzięki ogromnej wyprzedaży w sieci Auchan. Przypadkiem, podczas urlopu, weszłam do marketu i przeżyłam szok. Tysiące książek w niesamowicie niskich cenach. I tak ono nabyłam tę powieść w nowym wydaniu graficznym, w twardej oprawie i tylko za niecałe dziesięć złotych. Już sam ten fakt sprawił, że pokochałam ją i sieć Auchan.

Każdy odnajdzie tu coś dla siebie. Mamy zbrodnie. Morderstwa z premedytacją. Mamy także brutalne gwałty - na szczęście nie opisane dokładnie, za co jestem wdzięczna autorce. Co jak co, ale o tym jakoś chętnie bym nie czytała. Ale mamy też trochę pozytywnej erotyki. I romans budowany powoli. Cóż, książka jest dokładnie taka, jaka być powinna tej autorki. Wciągająca. Zapadająca na długo w pamięć. I wywołująca mnóstwo emocji. Uroniłam trochę łez nad bohaterami. Ale nie potrafię się ustosunkować do zachowania Bo przez większość książki. Może dlatego, że nie rozumiem jego fascynacji. Jak można pokochać kogokolwiek bez poznania tej osoby, a jedynie widząc ją przez sekundę? I w dodatku nosić ten obraz przez całe swoje życie, zachowując się - nie oszukujmy się - jak świr. Po prostu. Z drugiej strony mamy rodzinę Pastorelli. Patologiczną. Ale z dziwną fascynacją - kobieta masochistka oraz dwóch mężczyzn z własną oceną sprawiedliwości oraz miłością do ognia. I to nie takiego w malutkiej zapałce, albo bezpiecznie zamkniętego w kominku. O nie, zwłaszcza Joey/Joseph uwielbiał ten dziki, niepohamowany ogień pełzający po ścianach, sufitach i podłogach. Płomienie liżące swoje ofiary. Śpiewający i pochłaniający wszystko, czego tylko zapragnie. Tańczący w swym gorącym tańcu zniszczenia. O dziwo, tak samo kochała płomień główna bohaterka. I choć mogłoby się wydawać, że wszystkie te tragiczne wydarzenia w życiu Reeny są jedynie aktem zemsty, istnieje coś o wiele głębszego. Miłość do samozniszczenia, gdzie rodzina Hale jedynie jest pretekstem. Tak ja to widzę. I chyba tak właśnie miało być w zamyśle Pani Roberts.

Czy polecam książkę? Oczywiście! Może nie powaliła mnie z nóg tak, jak chociażby "Świadek", ale i tak uważam ją za bardzo dobrą książkę. Nie sposób się od niej oderwać. Poznajemy bohaterów, ich światy i to, jak zmagali się ze swoim życiem po to, by po dwudziestu latach nareszcie się poznać, spotkać, pokochać i znienawidzić. Zabawnie było patrzeć, jak przez całe życie się mijają. Mając wspólnych znajomych i nawet o tym nie wiedząc. To tak, jakbyśmy podglądali ich życie. I to sprawia, że wydają się mi jeszcze bliżsi. A teraz pora sprawdzić, czy film jest równie dobry jak książka. No dobrze, wiem - nic nie jest tak dobre, jak książka. Ale cóż, sprawdzić trzeba.



Tytuł: Błękitny dym

Autor: Nora Roberts

Wydawca: Świat Książki

Premiera: 2013-01-09

Ilość stron: 496





  • "Jeśli w niebie nie ma dużo dobrego seksu, to co to za niebo?"

  • "Kto ma rozum, nie potrzebuje szczęścia."


niedziela, 3 sierpnia 2014

Megan Hart - "Nieznajomy"

Każda książka autorki wnosi coś specjalnego w życie czytelnika. I zawsze powtarzam to samo - to nie jest czysty romans i erotyk. Książki Megan Hart są czymś więcej. Opowiadają losy bohaterów skrzywdzonych przez los, którzy w dorosłym życiu próbują po prostu przetrwać. Zmagają się z poważnymi konsekwencjami swych działań, z problemami ciągnącymi się często prawie od dziecka. Dlatego wiedziałam, że i za tą pozycję wezmę się z prawdziwą przyjemnością i będę potrzebowała na nią więcej czasu, niż zwykle. Chciałam dla niej poświęcić swój cenny czas i czerpać jak najwięcej.

Tym razem jednak dane mi było poznać świat zakładów pogrzebowych. Nie tylko trudne losy bohaterki, ale przede wszystkim całej tej otoczki - cierpiące rodziny, zajmowanie się zmarłym i radzenie sobie z emocjami. Dlatego też była to dość trudna, choć niestety nie najlepsza pozycja autorki. Tu nie chodziło o traumatyczne przeżycia Grace. Raczej o walkę z jej własnym strachem. I nie dziwię się jej. Prawie całymi dobami otoczona jest śmiercią i żałobnikami, więc jak ma uwierzyć w szczęśliwy koniec chociażby własnej historii? Tak panicznie bała się tego doświadczyć, że w efekcie znalazła inny sposób na swą samotność - wynajmowała mężczyzn do spełniania jej zachcianek. Proste i kosztowne. Zero problemów. Płacisz i wymagasz. Chcesz iść na randkę - idziesz. Chcesz iść do łóżka - idziesz. A może chcesz odegrać jakieś scenki łóżkowe - nie ma problemu, każdy z tych mężczyzn zrobi dla ciebie wszystko. Za odpowiednią opłatą oczywiście. I wtedy właśnie zdarza się seria pomyłek, która przynosi jedynie chwile radości, ogrom niepewności i sporo bólu. Ale przede wszystkim - to dzięki Samowi wie, co może stracić. Zaczyna doceniać i rozumieć. Przełamuje swój strach. Walczy z nim. 

I choć, jak wspomniałam wcześniej, nie jest to najlepsza z książek Megan Hart, które miałam okazję już przeczytać, mimo wszystko stawiam ją na półeczkę moich ulubionych. Dzięki niej wiele można się dowiedzieć o sobie samym. O tym, jak nasze lęki sprawiają, że podejmujemy złe decyzje. Co tak naprawdę robi z nami paniczny strach przed zmianą. I daje nadzieję, że można przełamać swoje lęki i wyjść na prostą.

Cudowna. Wciągająca. Niezapomniana. Jak wiele z książek, które czytam. Ale ta książka naprawdę daje do myślenia. Zostawia po sobie tą niepewność. Czytelnik tak do końca nie wie, czy bohaterowie wyjdą na prostą i co działo się z Samem w Nowym Jorku. Czuć niedosyt. Ale właśnie dzięki temu nie tak łatwo zapomnieć o tej pozycji. Po jej przeczytaniu nachodzą czytelnika różne myśli, nad własnym życiem i postępowaniem, nad zachowaniem znajomych, świata. I to jest właśnie magia książek Megan Hart - nie trzyma usilnie historią czytelnika przy sobie, a jedynie refleksjami po przeczytaniu wszystkiego. I za to kocham jej książki. 

A teraz błędy. Trochę literówek się zdarzało - chociażby strony 113, 138, 148, 216, czy 294. Ale jedna sprawiła, że aż mną zatrzęsło. Nienawidzę pomylonych imion. Czasem niby nic się nie dzieje. Ale czasem zmieniają one daną sytuację i trzeba naprawdę się cofnąć, domyślić się - o co naprawdę w tym wszystkim chodzi. A taką właśnie sytuację mamy na stronie 398. I to ogromny minus nie dla samej książki czy autorki, co dla zespołu korekt.





Tytuł: Nieznajomy

Autor: Megan Hart

Wydawca: Czarna Owca

Premiera: 2014-06-18

Ilość stron: 496

Cykl: Czerwona Seria





  • "Orgazmy są jak fale, nie ma dwóch takich samych. Mają przypływy i odpływy. Unoszą się i załamują. Roztrzaskują się o skały i zalewają piasek przy brzegu"

  • "Dobry taniec jest jak dobry seks. Takie pieprzenie się w ubraniu."

  • "Gdyby nie było smutku - jak moglibyśmy docenić radość?" / ""Ten, kto nigdy w życiu nie mierzył się ze smutkiem i żalem, nie doświadczy prawdziwej radości."

  • "O trzeciej nad ranem pewne rzeczy mówi się i rozumie znacznie łatwiej, nawet jeśli wydają się nie mieć sensu."

sobota, 2 sierpnia 2014

Emily Giffin - "Ten jedyny"

To moje kolejne spotkanie z książkami autorki. Pamiętam doskonale, że każda jedna książka wywołuje niesamowite emocje w czytelniku - zatem byłam w pełni przygotowana, targając ze sobą chusteczek masę. Tak na wszelki wypadek. Nie spodziewałam się jednak jednego - że książka na tyle mnie pochłonie, bym była niedostępna dla kogokolwiek przez dwa dni. Nie wyobrażałam sobie przerwania czytania na tak prozaiczne czynności jak jedzenie czy spanie. Chociaż niestety musiałam sobie przerwy robić. Ale pomimo odłożenia książki na jedną chwilę, myślami wciąż byłam z bohaterami. Pisałam w głowie możliwe scenariusze. Żyłam ich życiem. 

Uwielbiam okładki naszych książek Emily Giffin. Ale nie wersji pocket. W wydaniu kieszonkowym są takie nijakie. Mówię o oprawie graficznej książki papierowej w wersji zwykłej, za co powinnam zdecydowanie podziękować Pani Elizie Luty oraz Olce Osadzińskiej. Drogie Panie - kawał dobrej roboty. A i zespół korekt się popisał - całe 520 stron tekstu i tylko jedna mała literówka na stronie 121. A wracając do grafiki i okładki - nie mogę przestać na nie patrzeć. Niby zwykły portret kobiety, a mimo to oczami wyobraźni próbowałam ją ustawić jako bohaterkę. A skoro ona tak miałaby wyglądać, to jak wyglądałaby reszta? W dodatku te kwiaty na pierwszych stronach (i ostatnich tak przy okazji)... żałując, że są po prostu czarno - białe postanowiłam to zmienić. Chwyciłam kredki i je po prostu pokolorowałam. Tak wiem, nie niszczę książek, ale teraz wygląda to znacznie lepiej :)

Wracając do samej książki... tematyka niesamowicie trudna. Zaczyna się od tragicznych losów bohaterów. Śmierć nigdy nie jest łatwa do przejścia dla rodziny, przyjaciół. Zwłaszcza, gdy jest to osoba lubiana przez wszystkich i podziwiana, kochana przez całe miasto. I od tego się właśnie zaczyna. Jak gdyby owa śmierć jest tą granicą, do której doszli bohaterowie, a po przekroczeniu której czują potrzebę zmiany swego życia. Tak dzieje się zresztą z główną bohaterką. Jak powszechnie wiadomo, pogrzeb to nie tylko pożegnanie się z tą osobą, wspieranie najbliższych, ale także czas do refleksji nad życie. A dla Shea było to także czasem refleksji nad samą sobą. I od tego się zaczęło całe pasmo przygód. Jej wybory i ponoszenie ich konsekwencji. Próba znalezienia szczęścia w kolejnych związkach. I to tylko po to, by odkryć kogo kochała od zawsze. Ale samo odkrycie uczucia i przyznanie się do niego przed samą sobą, to jedynie połowa drogi. Potem wcale nie było łatwiej. 

Gdybyśmy mieli wybierać - wybralibyśmy długoletnią przyjaźń, rezygnując z miłości, czy może wybralibyśmy tą jedyną osobę, którą kochamy do szaleństwa, niszcząc tym samym przyjaźń i rodzinę? Czy można w ogóle dokonać takiego wyboru? Ja wiem, że bym nie potrafiła. I gdyby kazano mi wybrać - nie wybrałabym niczego. Bowiem, prościej jest zrezygnować z obu, niż stanąć po jednej ze stron. A to właśnie dzięki książce zaczęłam się nad tym zastanawiać. Czy można skreślić uczucie tylko dlatego, że ktoś jest innego wyznania, koloru skóry, klasy społecznej, mnóstwo lat młodszy albo starszy? 

"Ten jedyny" jest lekturą zdecydowanie nie na jeden wieczór. To książka, o której jeszcze na długo po przeczytaniu czytelnik będzie rozmyślał. Tworzył scenariusze. Zastanawiał się nad tym wszystkim. Jest z pewnością niepowtarzalna. Wzruszająca i wciągająca. I choć skończyłam ją już - żałuję, że ma kolejnej części, bym przekonała się o tym, co dalej. Pokochałam bohaterów. Rozumiałam, dlaczego postępują tak, a nie inaczej. I choć mam żal do samej Lucy i matki Shei , poniekąd także i je rozumiem. Ale tych bohaterów po prostu nie można nie pokochać. Nawet Ryana, pomimo wszystko...

Gorąco polecam. Emily Giffin po raz kolejny sprawiła, że odstawiam książkę na półkę tych niezapomnianych, ulubionych, do których będę wracać. Bo naprawdę warto. Niesamowicie życiowa. To pozycja, o której wciąż myślę z łzą w oku. Jak dla mnie - Mistrzostwo!





Tytuł: Ten jedyny

Autor: Emily Giffin

Wydawca: Wydawnictwo Otwarte

Premiera: 2014-07-02

Ilość stron: 520






I choć rzadko to robię, polecam miejsce, gdzie można wygrać nie tylko tą książkę, ale i inne pozycje autorki. Wiem z doświadczenia, bowiem właśnie dzięki tej stronie mam swój egzemplarz "Tego jedynego" wygrany w konkursie : https://www.facebook.com/ksiazki.emily.giffin?ref=ts&fref=ts


  • "To, co w życiu najlepsze, tylko wydaje się proste"

  • "Im większym ktoś jest zazdrośnikiem, tym bardziej pragnie wzbudzić zazdrość u partnera"