sobota, 25 lutego 2017

„Bez szans” – Mia Sheridan

 

… głód… przybiera różne postacie….

Z twórczością Mii Sheridan spotykałam się już od pewnego czasu i zawsze było to spotkanie bardzo udane. Jej książki sprawiają, że na przemian pojawia się u mnie uśmiech i łzy. Jednak za każdym razem jest pewna obawa, czy to nie będzie właśnie ta pozycja, która mnie jednak rozczaruje. Na szczęście, póki co, z taką się nie spotkałam. Jak będzie tym razem?

Przenosimy się do pewnego górskiego miasteczka, gdzie panuje dość duża bieda. Tam właśnie spotykamy Kylanda i Ten, dwójkę nastolatków, którzy starają się przeżyć w otaczającym ich skrajnym ubóstwie, szarej i brudnej rzeczywistości, nie zatracając siebie w tym wszystkim. Co wydaje się naprawdę trudne odnaleźć trochę prawdziwego uczucia, dobroci wśród ogólnego zrezygnowania, biedy, zła i wszystkiego, co wydawałoby się negatywne. A jednak się starają, każde na swój sposób, nie zapomnieć o sobie i wyrwać się z tego zapomnianego przez ludzi miejsca. Oboje silni, zaciskają zęby, by przeżyć godnie kolejny dzień. I pojawia się szansa – bilet do lepszego życia. Zarówno Kyland, jak i Ten marzą o nim, bo to ich marzenie, być może jedyny sposób, by się wyrwać z tego miasteczka. Stają do walki przeciwko sobie. Co jest jednak ważniejsze – rosnąca miłość, lojalność, czy przetrwanie. Tylko jedno zwycięży w tej walce i opuści upadającego miasteczko. Czy jednak będzie to satysfakcjonująca wygrana? A gdy, jako osoby dorosłe, spotykają się po latach, będą w stanie wyjaśnić sobie wszystko z przeszłości? I czy uczucie, te pozytywne, nadal będzie odczuwalne, czy przez ten czas zdążyli już nauczyć się żyć bez niego?

Podsumowując: Książka bardzo wciągająca. Przepłakałam nad losem obojga bohaterów. Każde mierzyło się z innym dramatem. Nie tylko bieda, ale także zdrady, nielojalność, choroby psychiczne, alkoholizm. Tego było tak dużo, że wątpiłam, by w ogóle udało się z takiego miejsca wyjść jako dobry człowiek. To kolejna książka autorki, która wciągnęła mnie bez reszty i z ogromnym trudem mogłam się od niej oderwać. Gorąco polecam, bo naprawdę warto zapoznać się z tą pozycją. Na długo pozostaje w naszych umysłach, a tym bardziej w naszych sercach. Ja się dałam uwieźć, czy dasz się i Ty?

Ocena końcowa: 8/10

 

 

Tytuł: Bez szans

Autor: Mia Sheridan

Wydawca: Wydawnictwo Otwarte

Premiera: 2017-02-01

Ilość stron: 320

 

 

Życie potrafi okaleczać, ale można znów się podnieść, jeśli się ma wystarczająco wiele siły, a zwłaszcza jeśli istnieje osoba, która Ci w tym pomoże.”

sobota, 18 lutego 2017

Zapowiedzi tego, co wkrótce na blogu….

 

Na rynku pojawia się tak wiele książek, że czasem trudno się w tym wszystkim odnaleźć i wybrać tę, której zakup nie będzie potem odżałowany. Nie wspominając już nawet o tym, by miło przy niej spędzić czas. Poniżej przedstawiam pozycje, które warto przeczytać, spróbować się z nimi zmierzyć. Są intrygujące i wkrótce na moim blogu….

 

Za garsć amuletów - Harrison Kim Wszystkie randki Stelli Grey - Grey Stella Zapach czekolady - Arenz Ewald Dark elements. Tom 3. Ostatnie tchnienie - Armentrout Jennifer L. Podbój - Kennedy Elle
Życie po duńsku. Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie - Russel Helen Bez szans - Sheridan Mia Barwy miłości. Zatracenie - Taylor Kathryn Polskie morderczynie - Bonda Katarzyna Królowa Śniegu - Klejzerowicz Anna

sobota, 11 lutego 2017

“Ciemniejsza strona Greya”

 

Dotąd jedynie wydawałam tutaj swoje opinie odnośnie książek przeze mnie przeczytanych, bądź też dzieliłam się intrygującymi zapowiedziami. Tym razem jednak nie jestem w stanie się powstrzymać przed wydaniem własnej oceny tuż po obejrzeniu filmu.

Słynna Trylogia Greya pewnie każdemu jest znana. Obojętnie, czy się ją lubi, czy też nie, wszyscy o niej słyszeliśmy. Zasypywani jesteśmy reklamami zarówno wcześniej książek, jak i teraz filmów. I ja, kobieta dość zdystansowana do tej Trylogii, wybrałam się z ciekawości na „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, a teraz z równie – być może nawet jeszcze większej ciekawości – wybrałam się na drugą część.

Znalezione obrazy dla zapytania ciemniejsza strona greya plakaty filmowe

Przypomnę pokrótce, jakie zdanie miałam o samych książkach, by móc omówić moje odczucia po filmie. Poznałam Trylogię, gdy jeszcze była jedynie fanfiction serii Zmierzch. Autorka pisała wówczas powieść pod tytułem „Master of the Universe” i jako zwykłe romansidło, nawet mi się podobało. Przecież nikt nie będzie się spodziewał rewelacji po kolejnym wcieleniu Edwarda Cullena oraz przygód Belli. Jednakże oficjalne wydanie już nie było dla mnie tak interesujące – i to nie ze względu na samą treść, której poziom wcale się nie zmienił – co na te wszystkie reklamy wokół powieści. Nie rozumiałam, jak nagle ze zwykłego lekkiego romansu ta sama powieść stała się romansem bdsm. W dodatku przecież napisane przez kobietę, która nie ma żadnego pojęcia o relacjach w takich związkach, o biznesie, zebraniach zarządu itd. To jedynie jej wymysły. Niestety wiele osób uwierzyło, że tak właśnie to wszystko wygląda. Współczuję kobietom, które chciały wcielić się w role Any i trafiły na sadystów także nie mających pojęcia o swej roli. Jako lekkie romansidło – tak. Jednak ogromne NIE dla powieści dramatycznej, romansu bdsm.

A skoro takie miałam podejście do książek, skąd nagle wzięłam się w kinie na filmie? Otóż ciekawość zwyciężyła. Chciałam zobaczyć, jak zostanie przedstawiony ten specyficzny, zamknięty świat dla laików nieobeznanych w temacie. Po pierwsze – sceny erotyczne na tak dużym ekranie, wśród tłumu, nadal krępują publiczność. A zauważyłam to wielokrotnie. Podobnie jak okazywanie emocji. I tak oto pierwsza część – „Pięćdziesiąt twarzy Greya, okazała się kompletną klapą. Płytka gra aktorska powaliła wszystko. Nie chodzi już nawet o przewidywalność sytuacyjną, dialogową, ale o całokształt. Byłam ogromnie rozczarowana.

Znalezione obrazy dla zapytania ciemniejsza strona greya plakaty filmowe

Wybrałam się zatem z partnerem na drugą część, pełna nadziei, że tym razem będzie znacznie lepiej. W dodatku wybraliśmy się na pierwszy, poranny seans, by w spokoju obejrzeć. Faktycznie, zajęta była tylko połowa sali. W dodatku siedzieliśmy w bardzo miłym towarzystwie, dzięki któremu przeżyliśmy do końca. Niestety gra aktorska nadal płytka, sztuczna i na bardzo niskim poziomie. Przypominała mi wręcz emocjonalnie filmy pokroju „Mody na sukces”, albo wenezuelskie seriale. Czekałam właśnie na tę część, bowiem drugi tom Trylogii uznawałam za najlepszy. Pojawienie się Laili, nowy szef Any, ich rozstania i powroty, wychodząca na jaw prawda o przyjaciółce Grace itd. Jakie było moje rozczarowanie, gdy wszystko to było przedstawione jako wątek poboczny, a za najważniejsze były wieczne rozterki Any i Christiana. Chcą, ale się boją. Akcja z helikopterem może i początkowo zjawiskowo przedstawiona, a i łezka się w oku zakręciła, tak zakończenie tej sytuacji porażające. Film pokazał bardzo, jak autorka pisząc nie zaznajomiła się z prawdziwą pracą ludzi na podobnych stanowiskach, nie odrobiła lekcji, nie przygotowała sobie warsztatu. Porażający brak wiedzy, dziwne wymysły, tworzenie akcji kryzysowych na siłę, a potem brak dramatyzmu w ich rozwiązaniu. Film jedynie pogłębił moje odczucia, bo nadal był wręcz drętwy.

Podsumowując: Film jako komedia romantyczna z elementami erotyki jest dość ciekawy. Ale nie jako romans bdsm, ostry seks i inne tego rodzaju zapowiedzi. Gra aktorska na bardzo niskim poziomie, podobnie jak dialogi, gra sytuacyjna. Podejrzewam, że w zamkniętych mieszkaniach ludzie są bardziej perwersyjni, niż pokazano to w filmie. Chociaż przyznać muszę, że pierwszy raz tak odważnie pokazano seks na dużym ekranie. Warto obejrzeć, by samemu ocenić. Zawsze powtarzam, że każdy może odczuć książkę, czy film inaczej, ale najpierw trzeba obejrzeć, a potem wydawać wyrok, nigdy odwrotnie. Nie uznaję tego za rewelację. Po prostu przyjemny film na romantyczny wieczór.

Ocena końcowa: 4/10

Znalezione obrazy dla zapytania ciemniejsza strona greya plakat

piątek, 3 lutego 2017

„Żyj szybko, kochaj głęboko” – Samantha Young

 

Uwielbiałam dotąd wszystkie książki autorki. Co prawda pokochałam serię On Dublin Street i na jej podstawie oceniam inne. Jaka była dla mnie niespodzianka, gdy sięgnęłam po kolejną książkę, a ona okazała się skierowana do starszej młodzieży, młodych dorosłych, a nie – jak inne książki z serii – dla dorosłego czytelnika. Mimo wszystko postanowiłam się z nią zmierzyć i sprawdzić, jak autorka poradziła sobie z młodym czytelnikiem i młodymi bohaterami.

Charlotte i Jake. Dwa różne światy, które zderzyły się ze sobą boleśnie. Poznali się w rodzinnej miejscowości Char, do której – jako ci obcy – sprowadziła się rodzina Jake’a. I jak to bywa w małych, zamkniętych miejscowościach, obcy zawsze pozostaje obcy. Oboje jednak nie przejmują się tym, zakochują się w sobie i planują wspólną przyszłość. Niestety, jak to bywa w życiu, pojawia się coś, co zmienia ich na zawsze. Jedno zdarzenie, jedna tragedia i Jake z rodziną znikają. Porzucają wszystkich i wyjeżdżają. Charlotte pozostaje z wieloma pytaniami bez odpowiedzi i ze złamanym sercem. Jednak powolutku staje na nogi. Byłoby wszystko dobrze, gdyby nie wybrała się na studia i tam, na imprezie, nie pojawił się znów Jake. Ich ścieżki ponownie się splatają. Teraz jednak jest inaczej, przecież On ma dziewczynę, a ONA za wszelką cenę nie chce znów poczuć bólu złamanego serca. Co musi się stać, by go wysłuchała? Czy uwierzy, że on nie porzucił jej tak łatwo w przeszłości, jak wszystkim się wydawało? Czy mają szansę odbudować swoje relacje, po tylu trudnościach, pomimo każdej przeciwności losu i ludzi, którzy wcale im dobrze nie życzą?

Podsumowując: Czyta się rewelacyjnie. Choć skierowana do znacznie młodszego czytelnika, pochłaniałam ja w mgnieniu oka. Nie potrafiłam przestać. Emocje mocno odczuwalne przez czytelnika. Przez długi czas nie wiedziałam, co takiego się stało. Powieść napisana w taki sposób, że przeszłość przeplata się z teraźniejszością i czytelnik w trakcie czytania poznaje relacje pomiędzy bohaterami teraz, a także jak do tego wszystkiego dochodziło. Nie ma podanej zwłaszcza tej tajemniczej tragedii na tacy, na samym początku. Trzeba przeczytać powieść, by wszystko zrozumieć. Naprawdę warto po tę książkę sięgnąć. Samantha Young pokazała, że także doskonale czuje się w książkach Young Adults, co daje się odczuć. Gorąco polecam.

Ocena końcowa: 7/10

Okładka książki Żyj szybko, kochaj głęboko

 

Tytuł: Żyj szybko, kochaj mocno

Autor: Samantha Young

Premiera: 2016-09-15

Wydawca: Burda Książki

Ilość stron: 356

Seria: Into the Deep

Tom:  1