środa, 27 grudnia 2017

„Dziedzictwo ognia” – Sarah J. Maas

„Nie potrzebuje broni ten, który sam nią jest.”

Po przeczytaniu serii „Dwór cierni i róż” byłam ciekawa, jak napisane są inne książki autorki. I tak zaczęła się moja przygoda z serią „Szklany tron” oraz z jej bohaterami. Która jest lepsza seria, ciężko powiedzieć, bo obie uwodzą w podobny sposób. Mam swoich faworytów i bohaterów, których nie znoszę, czekając na ich rychły koniec. Obie serie także po pierwszym tomie mnie zaintrygowały, a dopiero po drugim uwiodły. Pokochałam je. Aż tu trafia w moje ręce wyczekiwany tom trzeci. Okładka sprawia, że chcę poznać dalszą historię Celeany. Jestem zaciekawiona. I co najważniejsze – utrzymana w stylu poprzednich. Jaka jest różnica? Zacznę od objętości – sporych rozmiarów, ale nie można tego inaczej napisać, skrócić. Jest wręcz idealna. Tylko co znajdziemy w środku?

„Nie proś o nic, nie módl się, nie marz. Po prostu wyszarpnij.”

Celeana wyjeżdża do domu. Zdradza Chaolowi kim naprawdę jest, ale jak tchórz ucieka. A może był to jedyny sposób? Życie w Adarlanie trwa nadal. Dorian szaleje. Pojawiają się buntownicy i to coraz liczniej. Zjawia się również tajemnicza Sorscha. A co robi sama Zabójczyni? Jej życie można podzielić na pewne rozdziały. Pierwszym jest załamanie spowodowane wyjazdem, śmiercią przyjaciółki, porzuceniem bliskich sobie ludzi oraz powrocie do rodzinnych stron, które przecież już nie odczuwa jako swoje. Drugi etap to poznanie Fae i Pół-Fae, nauka magii i walki, nauka pokory i poczucia wlasnej wartości. Trzeci i najtrudniejszy etap jej życia to odkrycie prawdy o sobie, o wydarzeniach z przeszłości, odblokowaniem się i objawieniem jako ta, na którą wszyscy czekają. Król jednak nie próżnuje, siejąc zniszczenie i śmierć. Wiedźmy także przygotowują się do wielkiej wojny. Nadchodzi światłość – czy wygra z ciemnością?

„… najważniejsze na świecie jest to, co mieszka w naszych sercach”

Podsumowując: Nie do końca wiem, jak mam zareagować na ten tom. Jest przełomowy. Nareszcie wiele tajemnic zostaje odkrytych, a czytelnik rozumie zachowanie bohaterów i poznaje prawdę z ich przeszłości. Król, który wszystko wie i wszystko widzi, nie wiedział kogo miał za Obrończynię? Wiedział o buntownikach, Chaolu, Dorianie i wszystkich intrygach. Stawia kolejne pułapki, a bohaterowie w nie wpadają z taką łatwością. Książka z pewnością jest pełna poświęcenia, bohaterskich czynów w imię idei, nadziei i miłości. Końcówka z pewnością zaskakująca i naprawdę boję się kolejnego tomu. Do końca nie wiadomo, komu ufać, kto jest tym dobrym, a kto złym. Każdy przecież może zdradzić. Polecać nie muszę, bowiem książka sama się broni. Czytelnicy, którzy mają już za sobą poprzednie tomy, z pewnością sięgną i po ten – i z pewnością się nie rozczarują. Warto nabyć i wracać, bo wywołuje ogrom emocji, pozostając na długo w sercu i w myślach. Przeczytałam ją parę godzin temu i nadal nie mogę przestać wyjść z tego świata, obmyślając kolejne potencjalne scenariusze dla bohaterów. Idealna.

Ocena końcowa: 9/10.


Tytuł: Dziedzictwo ognia

Autor: Sarah J. Maas

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2015-09-23

Ilość stron: 654

Cykl: Szklany tron

Tom: 3

sobota, 16 grudnia 2017

„Tekst” – Dmitry Glukhovsky


„Teraz telefon widział w ludziach to, czego człowiek by nie dojrzał”

Dotąd nie było mi jakoś dane zapoznać się z twórczością D. Glukhovskiego. Owszem, widywałam jego powieści na półkach bibliotecznych i w księgarniach. Słyszałam i czytałam ten ogrom pozytywnych opinii, zachwyt czytelników i wyczekiwanie kolejnych części. Coś sprawiło jednak, że tematyka postapokaliptyczna nie przemówiła do mnie. I nagle w moje ręce trafia „Tekst”, zupełnie inna powieść, nie związana ze światem fantasy. Okładka do mnie przemawia – intryguje, chcę odkryć jej prawdziwe oblicze, zrozumieć.

Poznałam Ilję – byłego już więźnia, który wraca do domu po zakończonym wyroku. Śmierć matki zmienia jego plany. Tym bardziej, że to on zostaje odpowiedzialny za pogrzeb itd. I nagle pewne wydarzenie oraz zdobyty przez to Iphone zmieniają wszystko. Do czego może doprowadzić chęć zemsty? Dziwna lista kontaktów, e-maile od matki i cała zawartość telefonu sprawiają, że bardzo łatwo można stać się kimś innym. Ilja początkowo się jedynie bawi, ale właśnie to sprawia, że świat wirtualny staje się coraz bardziej uzależniający. Czy można nagle stać się zupełnie kimś innym, zmienić tożsamość poprzez jedynie smartfon i nikt tego nie zauważy?

Podsumowując: Nie do końca wiem, jak mam ocenić tę powieść. Z jednej strony pięknie napisana, żywo wręcz, ale z przestrogą. Z drugiej świat tam przedstawiony, tematyka nie za bardzo do mnie przemawia. Z pewnością jest do bardzo dobra powieść i każdy powinien ją przeczytać. Daje do myślenia, gdzie jest nasza granica prywatności, pytania o nas samych, naszą tożsamość, kim jesteśmy naprawdę, a kim wirtualnie. Czym jest bezpieczeństwo w sieci? Jak się uchronić? Przecież całe nasze życie znajduje się w naszych smartfonach – zdjęcia, wiadomości, e-maile, kontakty, wszystkie aplikacje sprawdzające co robimy i gdzie jesteśmy, historię przeglądanych stron i wyszukiwanych informacji, nie wspominając o informacjach publikowanych w portalach społecznościowych. Co się stanie, gdy zgubimy telefon? Do czego można wykorzystać taką wiedzę? Polecam gorąco, bowiem nie tylko powieść daje do myślenia, ale zmusza czytelnika do przemyśleń, do diagnozy własnego życia i postępowania. Choć napisana w bardzo przystępny sposób, nie jest wcale łatwą lekturą do poduszki.

Ocena końcowa: 7/10


Tytuł: Tekst

Autor: Dmitry Glukhovsky

Wydawca: Wydawnictwo Insignis

Premiera: 2017-11-22

Ilość stron: 368



„Śmierć na trzeźwo jest zbyt niepojęta.

Tak jak i miłość, zdaje się prawdziwa tylko po pijak.”

wtorek, 5 grudnia 2017

„Korona w mroku” – Sarah J. Maas


„Najlepsze kłamstwa zawsze należało przemieszać z elementami prawdy.”

Po przeczytaniu serii „Dwór cierni i róż” oraz pierwszego tomu i tym samym nazwą cyklu „Szklany tron”, nic nie mogło mnie powstrzymać przed sięgnięciem po „Koronę w mroku”. Drugi tom, od którego miałam naprawdę ogromne oczekiwania. Oprawa graficzna przyciągająca uwagę i uwodząca, prosta choć mająca coś w sobie. I to, co lubię najbardziej – okładka utrzymana w stylu tomu pierwszego, jak i pozostałych, o czym już wkrótce.

Celaena zostaje Obrończynią Króla, którego tak szczerze nienawidzi. Ciężko wywalczyła sobie tytuł, zyskując tym samym wielu wrogów i paru prawdziwych przyjaciół. Wzgardzony książę, coraz bliższy kapitan gwardii oraz skrywająca tajemnice księżniczka. Co także dzieje się naprawdę z Kaltain? Co naprawdę planuje Król i czy zdobył to, co od dziesięciu lat jest zakazane? Tak wiele pytań, a jeszcze zadania coraz trudniejsze do spełnienia. Kolejne morderstwa, które musi wykonać. I zlecenie, które wywraca świat do góry nogami – zabić Archera, dawnego znajomego z Twierdzy Zabójców. Czy ulegnie jego wpływom?

Podsumowując: Drugi tom zdaje mi się znacznie lepszy od poprzedniego. Po przeczytaniu go, jedyne co mogłam powiedzieć, to: „WOW”. Czytałam ostatnie strony raz jeszcze i znów, i tak ciągle. Z jednej strony domyślałam się, ale z drugiej… reakcja Chaola na odkrycie prawdy sprawiła, że miałam łzy w oczach. I od razu chciałam sięgnąć po kolejny tom, by sprawdzić, co będzie dalej. Polecam gorąco, bo każda książka autorki dostarcza niezapomnianych wrażeń i zapada głęboko w sercu.

Ocena końcowa: 9/10.


Tytuł: Korona w mroku

Autor: Sarah J. Maas

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2014-04-02

Ilość stron: 495

Cykl: Szklany tron

Tom: 2


piątek, 1 grudnia 2017

... Z A P O W I E D Z I ...

Listopad w tym roku obfitował w przeczytane nowości i nadrobione zaległości. Może spowodowało to zwolnienie lekarskie, a może po prostu wróciła mi wena na czytanie i pisanie. Nie chcę się nad tym zastanawiać, a jedynie korzystać z owego dobrodziejstwa. Ostatnimi czasy sięgnięłam także po poradnik, kryminały i inne, poza moimi ulubionymi powieściami ze świata fantasy, romansów i powieści obyczajowych.

A co czeka mnie w grudniu? Z pewnością dużo niespodzianek i także zróżnicowanych gatunków. Postanowiłam także sięgnąć po pisarzy, których dotąd nie czytałam. Kto wie, może staną się moimi ulubionymi.

Już wkrótce pojawią się recenzje choćby takich powieści, jak:
- Tulińska Adelina Oddech wschodu”
- Glukhovsky Dmitry “Tekst”
- Kennedy Elle “Cel”
- Gromyko Olga “Plus/Minus”
- Haner K.N. “Zakazany układ”
- Maas Sarah J. “Korona w mroku”
- Maas Sarah J. “Dziedzictwo ognia”
- Maas Sarah J. “Królowa cieni”
- Maas Sarah J. “Imperium burz”.

Tylko od czego tutaj zacząć? 

wtorek, 28 listopada 2017

„Szklany tron” – Sarah J. Maas


Z autorką miałam wcześniej styczność zaczytując się w rewelacyjnej serii „Dwór cierni i róż”. Po przeczytaniu trzech tomów wzrastała we mnie ogromna potrzeba zapoznania się z inną twórczością autorki. Chciałam porównać obie serie i sprawdzić, czy faktycznie tylko Dwór był tak świetny, czy to pióro pisarki jest mistrzowskie. A gdy emocje po innych książkach opadły, na spokojnie zabrałam się za „Szklany tron”.

Poznałam Celaenę S. zabójczynię – dla mnie to najemniczka, ale w tej powieści nie chodzi o jej nazywanie, a o jakże jej trudne losy. W wieku siedemnastu lat trafia za dokonane przestępstwa do kopalni, która jest jedynie powolnym umieraniem w męczarni. Wyczerpująca praca, ostre traktowanie i warunki do przeżycia minimalne. A jednak Celeana daje radę. Zwłaszcza, gdy pojawia się nadzieja w postaci Księcia Doriana. Propozycja wręcz nie do odrzucenia – ma stanąć w turnieju o stanowisko Królewskiej Obrończyni, a tym samym wywalczyć sobie wolność. Przybiera różne imiona, by ukryć prawdziwą tożsamość. Staje do kolejnych prób. Ale dworskie intrygi i używanie zakazanej magii z pewnością utrudniają walkę w turnieju, gdy trzeba walczyć każdego dnia o życie. Kolejni zawodnicy znajdowani są martwi, na współ zjedzeni. Kim jest bestia i kto jest jej panem? Nadchodzą ciężkie czasy i tylko magia może ich uchronić.

Podsumowując: Tytuł wskazywałby na walkę nie o stanowisko Królewskiej Obrończyni, a o Szklany Tron. Bardzo dobrze napisana. Podtrzymująca napięcie i wyzwalająca ogrom emocji. Nie do końca wiedziałam, komu lepiej kibicować – Księciowi Dorianowi czy Kapitanowi Chaol’owi. Wiem także, że Król jeszcze wiele ma do pokazania ze swej mrocznej natury a w dalszych częściach spodziewam się jeszcze więcej magii, dworskich intryg i znacznie większych emocji. A to, co stało się z Kaltain, to dopiero początek. Bardzo dobra dawka świetnie napisanej fantastyki. Gdy się wydaje, że najważniejszy jest turniej, autorka wprowadza dodatkowe elementy walki, dodatkowe tajemnice do rozwikłania i brutalne morderstwa. A to tylko sprawia, że nie można się oderwać do lektury. I choć wkradła się tu pewna przewidywalność, wciąż jest do rozwinięcia tajemnica. Gorąco polecam, bo naprawdę warto. Ta książka pokazała, że seria „Dwór cierni i róż” nie jest wyjątkiem, a to właśnie pióro autorki jest tak rewelacyjne. Nie pozostaje mi nic innego, jak oddać się dalszej lekturze kolejnych tomów.

Ocena końcowa: 8/10.

Okładka książki Szklany tron


Tytuł: Szklany tron

Autor: Sarah J. Maas

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2013-06-23

Ilość stron: 520

Cykl: Szklany tron

Tom: 1

czwartek, 23 listopada 2017

„Zapisane w kartach” – Anne Bishop


„W ciemności kryje się niebezpieczeństwo.”

Na ten tom, piąty i finałowy, czekałam z ogromną niecierpliwością i obawą. Nie wiedziałam, jak to wszystko się zakończy. I nie dowierzałam, jak można skończyć ich historię, dlaczego autorka nie chce pisać tego dalej. Przecież nam, czytelnikom, wcale nie znudziły się losy terra indigena. Jednak dostając ją w dłonie, nie mogłam powstrzymać się od pochłaniania każdej następnej strony. Na uwagę zasługuje także okładka – idealna, w klimacie poprzednich części (tom czwarty dziwnie się wyróżnia od pozostałych). A co znalazłam w środku?

„… żeby mieć silne kości, należy jeść silne kości.”

Na początek ostrzeżenie – proszę tego nie czytać, jeśli jesteście przed lekturą. Niestety każde zdanie będzie zdradzało zbyt wiele. Zatem – UWAGA, SPOILERY!

Historia piątego tomu rozpoczyna się wkrótce po „porządkach” Starszych. Pazury i Kły Namid wyszły na ulice. Nie tylko ludzie z przestrachem obserwują sytuację – Inni także czają się w gotowości do ucieczki. Każda ze stron przelicza straty. Spora część miast nagle przestała istnieć. Panuje chaos i zgroza. Niewiele zostaje z tych, którzy wspomagali LPiNW. Dziedziniec jednak nie ucierpiał. Starsi także polubili to miejsce, obserwując zwyczaje ludzi i terra indigena. Simon Wilcza Straż ma jednak poważne zadanie przed sobą – nie tylko Meg jest Pionierką dla swoich, ale i on zostaje tym obciążony. Na jego przykładzie, a także mieszkańców Dziedzińca, Starsi uczą się czym jest dobro i zło, kto zasługuję na karę, a kogo można oszczędzić i wpuścić do miast. I wszystko wydawałoby się powoli wracać do normy, gdyby nie nagłe pojawienie się Cyrusa Montgomery’ego. Jedni stają się go ciekawi, inni chcą się go od razu pozbyć. Jedna wizyta zmieni dalsze losy całego Dziedzińca, ale również nauczy Starszych, że czasem Ci mniejsi mają rację i trzeba uczyć się na błędach, bowiem ciekawość niekiedy prowadzi do śmierci. A życie Meg staje pod wielkim znakiem zapytania.

„… słowa mogą ranić tak samo jak pięści.”

Podsumowując: Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec! Nie można tak zakończyć tej historii. Wciągająca, niepowtarzalna. Powtórzę się, bo przy każdej części pisałam to samo – MISTRZOSTWO zarówno pióra, jak i przekazu emocji. Polecam gorąco tym, którzy jeszcze nie sięgnęli po serię Inni, bowiem Ci, którzy spróbowali – nie potrafią się powstrzymać i dają się wciągnąć w losy Meg i Dziedzińca.

Ocena końcowa: 10/10.

Okładka książki Zapisane w kartach


Tytuł: Zapisane w kartach

Autor: Anne Bishop

Wydawca: Wydawnictwo Initium

Premiera: 2017-10-27

Ilość stron: 528

Cykl: Inni

Tom: 5

sobota, 18 listopada 2017

„Ja, Diablica” – Katarzyna Berenika Miszczuk

 

To było moje kolejne podejście to tej powieści. Od lat przerywałam jej czytanie, nie dochodząc nawet do połowy. Twierdziłam, że to jednak nie dla mnie, choć znajomi ponoć tak się dobrze przy niej bawili. Tłumaczyli mi, jaka jest zabawna – ja tego nie widziałam. Przyszedł jednak ten czas najwyraźniej odpowiedni, aż przeczytałam książkę i to w dodatku nareszcie w całości. Pochłonęła mnie. Ale zacznijmy od początku…

Poznajemy Wiktorię, studentkę kochającą życie na Ziemi, która z jakiegoś powodu trafia do imprezowego Piekła. O nie, nie smaży się, nie jest torturowana, wręcz przeciwnie – bawi się jak na niekończącej się imprezie. Za to Niebo pełne jest sztywniaków w sandałkach ze skarpetkami. Dlaczego trafiła akurat do Lucyfera? Nie do końca wiadomo, zwłaszcza z jej zasadami moralnymi, sumieniem i ogólnym prowadzeniem. Ale już za późno – trafiła tam i koniec. Poznajemy jej „przyjaciółkę”, prawdziwą Kleopatrę, która podsuwa Wiki doskonały pomysł. I nagle BUM, bohaterka prowadzi podwójne życie: jako nadal studentka i wzdychająca do pewnego Piotra oraz jako diablica z całkiem przyjemnymi mocami i walcząca o dusze właśnie zmarłych. Do każdego przekrętu, każdego bałaganu motywują ją dwa jakże przystojne diabły: Azazel i Beleth. Co sprawia, że w Piekle dzieje się… nigdy jeszcze tak się nie działo, a sam Lucyfer w połączeniu z Archaniołem Gabrielem chcą się jak najszybciej pozbyć niewygodnej Diablicy. Zaczyna się polowanie. Kto wygra?

Podsumowując: Naprawdę bardzo dobrze się przy niej bawiłam. Powieść rozbawiała mnie wielokrotnie. Nie mogłam uwierzyć wręcz w ślepotę Wiktorii i jej naiwności. I ten cały Piotruś bardziej mnie denerwujący, niż jakikolwiek inny bohater powieści. Poznałam już literaturę autorki i naprawdę teraz widzę, jak bardzo rozwinęła swój warsztat od czasów serii o Diablicy. Świetny pomysł, dobrze opisany. Nieco przewidywalna, ale jaka przyjemność z jej czytania. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale na zimne wieczory dla odstresowania po ciężkim dniu będzie idealna.  I bardzo liczę, że Wydawnictwo WAB jednak zdecyduje się na dalsze części w wersji kieszonkowej, jaką aktualnie posiadam. Bardzo na to liczę :)

Ocena końcowa: 5/10

Okładka książki Ja, diablica

 

Tytuł: Ja, Diablica

Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk

Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.

Premiera:  2010-10-06

Ilość stron: 511

Cykl: Wiktoria Biankowska

Tom:  1

piątek, 17 listopada 2017

„Tekst” – Dmitry Glukhovsky


Najnowsza książka, dobrze już znanego nam autora książek: „Metro 2033/2034/2035”, „Futu.re” i „Czas zmierzchu” oraz zbioru opowiadań „Witajcie w Rosji”, trafi już do księgarń 22 listopada i w dodatku to właśnie Polska będzie tym pierwszym krajem, gdzie zostanie ona wydana. Tym razem D. Glukhovsky zamierza zaskoczyć czytelnika – koniec z fantastyką, apokaliptyczną wizją. O nie. Tym razem bowiem będzie to powieść na pograniczu thrillera, kryminału, noir i dramatu. Bardzo realistyczna. Jak wyjdzie? Zobaczymy.

Bezsensowna zemsta i niemożliwa miłość. Wina. Niesprawiedliwa kara. Konflikt bohaterów zmagających się ze standardami moralnymi i etycznymi w społeczeństwie wyznającym kult przetrwania najsilniejszych. Odebrałeś mi przyszłość? Ja zabiorę ci twoją. A wszystko w czasach, gdy to właśnie smartfon staje się wręcz kopią zapasową duszy, naszym backupem życia. Pamięcią masową dla najżywszych wspomnień. W smartfonie zapisujemy całe nasze życie – poprzez zdjęcia, selfie, smsy, e-maile, historie przeglądarek i wiadomości w komunikatorach. Smartfon to my. A ktoś, kto zdobędzie twój telefon, może łatwo stać się tobą. I nikt nic nie zauważy, a nawet jeśli – i tak będzie już za późno.

Z okazji premiery autor odwiedzi Polskę i spotka się z czytelnikami w aż 9 miastach. Odpowie na wszelkie dręczące nas pytania dotyczące jego książek, opowie o nowych pomysłach i jeszcze da autografy. Serdecznie zapraszam, a harmonogram podaję niżej.

DG_T_spotkania_mapka

sobota, 11 listopada 2017

„Kochaj” – Regina Brett

 

„Jeśli chcesz, żeby wszystko się zmieniło, zmień jedno – siebie.”

Dotąd obchodziłam się z wszelkimi poradnikami bardzo ostrożnie, nie do końca wierząc w ich przesłanie. Książki Reginy Brett widywałam na półkach księgarń dość często, a w bibliotece widziałam te kolejki do wypożyczeń. Nadal jednak nie rozumiałam jej fenomenu. Wszak jak można go zrozumieć, gdy się nigdy nie weszło do tego świata? Gdy zatem nadarzyła się okazja do sprawdzenia najnowszej książki, o jakże bliskim mi tytule „Kochaj”, nie wahałam się ani chwili. Czy było warto?

„Goniąc za tym, czego pragniesz, możesz stracić to, czego potrzebujesz.”

Choć opis książki zaczyna się tak: „Ta książka nie jest dla każdego.”, ja sądzę, że jest dokładnie dla wszystkich. Książka napisana dla osób zranionych, dla osób poszukujących dopiero miłości, ludzi pełnych nadziei na to lepsze jutro, a także dla tych już zakochanych. Miłość bowiem jest tym, co nas nakręca do działania lub też całkowicie paraliżuje, zniechęca, czasem może nawet niszczyć. Regina Brett oddaje nam w ręce 50 lekcji, jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół nas. Bardzo osobista, po którą warto sięgnąć. Jeśli poprzednie lektury autorki są na takim samym poziomie i z tyloma ważnymi dla człowieka informacjami, z pewnością zrozumiem ich fenomen czytelniczy. Niesamowita i jakże prawdziwa. Czułam się przy niej, jakbym rozmawiała z przyjaciółką, jak gdybym rozmawiała bezpośrednio z samą autorką. Jestem pod ogromnym wrażeniem i gorąco polecam.

„Szczęście to wybór, którego nikt nie może ci odebrać.”

 

Tytuł: Kochaj

Autor: Regina Brett

Wydawca: Wydawnictwo Insignis

Premiera: 2017-10-275

Ilość stron: 354

sobota, 4 listopada 2017

„Bullet Book. Bądź pięknie zorganizowana” – David Sinden


Po zapoznaniu się z „Twój rok z bullet bookiem” Z. Compton’a, a także wprowadzeniu znacznych zmian w układzie mojego terminarza, informacji istotnych i planów, marzeń, potrzeb i zachcianek na różnych kartkach, nie obawiałam się sięgnąć po kolejną książkę z serii, a mianowicie sam „Bullet book” przygotowany przez David’a Sinden’a oraz Wydawnictwo Insignis. Chciałam wiedzieć, jak to wygląda „fachowo”, a nie takie luźne notatki doczepione do mojego kalendarza. Chciałam w końcu zorganizować wszystkie zapiski w jednym miejscu bez obawy, że coś przeoczę lub też się zagubi. Dodatkowym atutem jest sam wygląd książki, jej szata graficzna, która przyciąga uwagę. A jak jest w środku?

Książka jest przygotowana jako gotowy projekt, zeszyt, notatnik, dziennik i terminarz w jednym, z miejscami na nasze własne zapiski tematyczne. Podzielony jest tak, by uzupełniać każdego dnia i podsumowywać po tygodniu, miesiącu, roku. Na każdej stronie znaleźć można także sentencję na dany dzień – piękne, z głębokim przekazem. Informacje są posortowane, ale w prosty sposób podsumowujące naszą sytuację. Jest miejsce na ważne daty i spotkania, na pracę i na życie prywatne, na nasze pasje, zachcianki, drobne remonty itp. Dla mnie jest to niemal jak pamiętnik – i poniekąd też osobisty terapeuta. Nie zwracamy przecież uwagi na tak wiele aspektów naszego życia, do czasu, aż je zapiszemy. Dzięki tej książce można naprawdę uporządkować nasze życiowe cele i priorytety. Tu także można znaleźć miejsce na śledzenie własnych finansów, zarządzać kontaktami, czy nawet wyrobić w sobie nowe nawyki. Ta książka bowiem to zbiór metod i ćwiczeń, dzięki którym można wieść spełnione życie.

Podsumowując: Zaintrygowana całą tą misją prowadzenia bullet booka, sięgnęłam po książkę przygotowaną specjalnie dla osób, które dopiero wkraczają w ten świat i chcą mieć gotowy materiał do wypełnienia. Oczywiście, można tworzyć samemu i „pod siebie”. Tak też zamierzam zrobić, jak tylko dokończę gotowy Bullet Book. A co w nim znalazłam? Gotowe miejsca na sprawy, które dotąd pomijałam, a okazały się znaczne, ważne lub mniej ważne w codziennym życiu. Dopóki nie zapisałam, dopóty nie wiedziałam, jak wiele czasu „traciłam” na całkiem zbędne czynności, nic nie wnoszące w moje życie. To także rozplanowanie inaczej finansów, zapisywanie każdej zachcianki i wracanie do niej po dwóch dniach, by sprawdzić, czy nadal chcę ją spełnić (po dwóch dniach już mi się nie chciało kupować kolejnych kredek, kolorowych zakreślaczy, samoprzylepnych karteczek indeksujących, skoro miałam w domu ich bardzo dużo). Dotąd sądziłam, że jestem w miarę zorganizowaną osobą – dzięki bullet book dowiedziałam się jednak, jak wiele spraw mi umykało. Moja organizacja była dobra tymczasowo. Dlaczego nie miałabym zatem jej poprawić? Czy polecam? Owszem. Idealnym prezentem będzie z pewnością połączenie „Twój rok z bullet bookiem” właśnie z samym „Bullet Book”. Pozwólmy innym odkryć piękno organizacji własnego życia i osiągnięcia spełnienia, szczęścia.

Bullet Book. Bądź pięknie zorganizowana - Sinden David



Tytuł: Bullet Book

Podtytuł: Bądź pięknie zorganizowana

Autor: David Sinden

Wydawca: Wydawnictwo Insignis

Premiera: 2017-11-08

Ilość stron: 224

środa, 1 listopada 2017

„Twój rok z Bullet Bookiem” – Zennor Compton


Na ogół omijałam wszelkiego rodzaju poradniki. Nigdy nie wierzyłam w ich skuteczność. Brałam na swoją logikę – jeśli sama nie zmienię swojego życia, to żaden poradnik nie zrobi tego za mnie. A siedzieć, narzekać i czytać, jak innym się poszczęściło – nic nie daje. Tak samo z organizacją swojego własnego czasu. Mam wypracowany przecież swój „system” działania każdego dnia – terminarz z luźno opisanymi sprawami do załatwienia, a że lubię kolory, mam podzielone na życie prywatne i zawodowe. Zatem to, co trzeba zrobić w pracy jest innym kolorem, niż na przykład spotkania ze znajomymi. I celowo wspomniałam, że luźno zapisane, bowiem nie potrafię trzymać się sztywno ram godzinowych. Stawiam na elastyczność. Przecież wszystko, co zaplanowałam na dany dzień, zostało w efekcie spełnione, odhaczone, załatwione – nie ważne, że w innych godzinach, niż myślałam przewidywałam rano. Liczy się efekt, prawda?

I nagle wpada mi w ręce „Twój rok z Bullet Bookiem. Jak dzień po dniu kreatywnie zorganizować sobie życie”. Uśmiechnęłam się jedynie pod nosem i z ciekawości sięgnęłam po książkę. Zaczęłam czytać. I jakie to było moje zdziwienie, gdy się okazało, że jest bardzo podobne do tego, co ja robię sama. Dodatkowo jednak znalazłam porady, jak moje zapiski urozmaicić, udoskonalić. I ten szok, gdy naprawdę się w to wciągnęłam, pozaznaczałam karteczkami samoprzylepnymi konkretne porady, które zaczęłam już wprowadzać w życie. Ale ta książka to coś więcej, niż tylko nauka zapisywania i realizowania zadań w terminarzu. To także porady, jak codziennie radzić sobie ze sobą samym, jak urozmaicić każdy dzień, jak nauczyć się w prosty sposób nowych słów, rozpoznawać rośliny i zwierzęta, zacząć myśleć kreatywnie. Dla mnie jedną z najbardziej przydatnych porad było, jak radzić sobie z nadmiernymi zakupami artykułów biurowych. Wprowadziłam w życie tę zmianę i działa!

Podsumowując: Inspirująca i twórcza książka, dająca wiele praktycznych wskazówek, jak udoskonalić nasz każdy dzień, nie tylko pod względem samej organizacji czasu, ale także nas samych – naszych potrzeb i zachcianek, naszego samopoczucia, naszej równowagi. Książka powiem nie ogranicza się tylko do roli organizera, notesu, ale także dziennika i niekiedy też pamiętnika. Wszystko zależy od nas, co wprowadzimy w życie i w jakiej formie, bowiem Bullet Book nie nakazuje nam, jak to zrobić – jedynie sugeruje, jak można usprawnić, kreatywnie podejść do każdego dnia i to w sposób prosty, tani i jakże przyjemny. Czy polecam? Oczywiście. Nawet jeśli jesteśmy zorganizowane, warto sprawdzić, jak to zrobić inaczej, być może lepiej. Ja wiele już zmian wprowadziłam w swoim życiu, w swoim terminarzu i widzę różnicę. Bullet Book nagle będzie doskonałym ćwiczeniem na każdy dzień roku, mając w sobie ważne dla nas daty, przypomnienia, marzenia, plany, zachcianki i cenne wspomnienia. Polecam.

Zorganizuj się efektywnie i kreatywnie dzień po dniu.

Twój rok z bullet bookiem. Jak dzień po dniu kreatywnie zorganizować sobie życie - Mihotich Marcia, Compton Zennor


Tytuł: Twój rok z bullet bookiem.

Podtytuł: Jak dzień po dniu kreatywnie zorganizować sobie życie

Autor: Zennor Compton

Premiera: 2017-11-08

Wydawca: Wydawnictwo Insignis

Ilość stron: 256

sobota, 28 października 2017

Z A P O W I E D Ź–Regina Brett w Polsce


Dotąd nie czytałam książek R. Brett, chociaż nie jeden raz je oglądałam. Dlaczego? Ponieważ miałam zupełnie inne spojrzenie na poradniki – unikałam ich, bo nie sądziłam, by faktycznie coś wniosły do mojego życia. Uznawałam, że szczęście i miłość należy zacząć szukać od siebie, a potem rozszerzać dalej. A samo przeczytanie poradnika też nic nie da – trzeba faktycznie chcieć coś zmienić. Ostatnio jednak bardzo się zdziwiłam, gdy w moje ręce trafił mały stosik książek, których przecież tak unikałam. A jeszcze większy szok przeżyłam, gdy okazało się, że są naprawdę dobre.

I tak oto zbliża się wielkimi krokami nowa książka Reginy Brett “Kochaj”. Składa się z lekcji, jak osiągnąć szczęście i jak znaleźć (niekiedy na nowo) właśnie miłość. Wkrótce oczywiście opiszę moją reakcję po skończeniu lektury. Dziś jednak bardzo zapraszam wszystkich  fanów i ludzi ciekawych, na spotkanie autorskie odbywające się w wielu miastach naszego kraju. Uwielbiam takie spotkania, bo nie tylko poznajemy samych autorów, dowiadujemy się skąd czerpią inspirację do książek, ale także poznajemy wspaniałych ludzi, czytelników, blogerów i innych miłośników dyskusji książkowych. Serdecznie zapraszam.

RB_K_mapa_polski

sobota, 21 października 2017

„Dwór skrzydeł i zguby” – Sarah J. Maas


„Kłótnia to tylko marnowanie sił – i czasu.”

Finał. Koniec. Jak tak można? Feyra powraca do Dworu Wiosny. Inna, bardzo zmieniona, na pozór taka sama. Niektórzy zauważają jej zmianę, ale czy Tamlin także to widzi? Może jedynie udaje? I nagle drzwi ich domostwa otwierają się na Hybernię – przecież ich władca obiecał przyjąć wrogie oddziały, zaprzedał Prythian dla odzyskania swej miłości, swego serca i swego świata. Czy zatem Feyra to docenia? I co z Dworem Nocy – z Rhysanderem okrutnikiem. Kto jest większym wrogiem dla bohaterki – Tamlin czy skrzydlaty kochanek? Kto także jest właścicielem jej serca? Hybernia się zbliża. Wojna wybucha. Kolejne krainy przyłączają się do do dwóch wrogich sobie obozów. Kto okaże się przyjacielem i sojusznikiem, a kto wrogiem? A przede wszystkim – co z krainą ludzi, gdy mur oddzielający je od fae zniknie raz na zawsze?

„… to, co jest naszą największą słabością, może czasem okazać się naszą największą siłą.”

Zaskakująca. Niesamowita. Emocjonalna. Czytałam z zapartym tchem i nie wierzyłam w to, co pojawiało się na kolejnych stronach. Jedni wrogowie okazywali się jednak sprzymierzeńcami. Lojalni okazywali się wrogami. Totalny chaos, ale nie ma się co dziwić – wszak wybuchła okrutna i krwawa wojna. Nie tylko pomiędzy Hyberią a Prythianem i ludźmi. Do gry wkraczają Istoty pradawne, nie z tego świata, wymiaru. Oj, namieszają. Dowiemy się także wielu prawd o samych bohaterach. Nikt bowiem nie jest tu w pełni zły lub w pełni dobry – mamy tu cały wachlarz szarości. Poświęcenia, miłość, nienawiść, rozterki i te skradzione chwile pełne uniesień w świecie krwawych walk, sadyzmu, tortur i kreatur, które chcą wyszarpnąć także cząstkę dla siebie. Z pewnością jest to najlepszy tom, bombowe zakończenie. I śmierć tego, który zginąć nie powinien, a nad którym płakałam najbardziej. „Dwór skrzydeł i zguby” jest wisieńką na torcie, finałem. I nadal nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Jak dla mnie – mistrzostwo. I polecać nie muszę, bo każdy, kto zacznie już tę serię, nie odpuści nim nie dotrwa do końca.

Ocena końcowa: 10/10.

Okładka książki Dwór skrzydeł i zguby


Tytuł: Dwór skrzydeł i zguby

Autor: Sarah J. Maas

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2017-10-25

Ilość stron: 524

Seria: Dwór cierni i róż

Tom:  3



„… osoba, po której by się tego najmniej spodziewać, może odmienić bieg historii.”

sobota, 14 października 2017

„Czasami kłamię” – Alice Feeney


Amber Reynolds – tajemnicza kobieta, pacjentka. Przede wszystkim przedstawiona jest jako kobieta, której mąż już ponoć nie kocha. W dodatku drugim faktem jest, iż leży w śpiączce. Dlaczego? Od początku wiemy, że zapadła w nią po wypadku samochodowym. I tu mało faktów – przynajmniej na wstępie. Jest unieruchomiona, ale z wciąż pracującym umysłem i to na najwyższych obrotach. Wie, kiedy ktoś przychodzi, kiedy przemawia nad jej łóżkiem i co dokładnie mówi. Analizuje każde słowo. Ale wie także, gdy zbliża się zagrożenie, któremu nie może się przeciwstawić. Niemal jest więźniem swojego ciała. Ale jest też trzeci fakt o Amber, o którym zawsze trzeba pamiętać – czasami kłamie. Dlatego nigdy nie wiadomo, co jest prawdą, a co jedynie kolejnym wymysłem wymęczonego umysłu. Co jest prawdą o wypadku? Co stało się z jej siostrą i co dzieje się z jej mężem?

Podsumowując: Jeśli spodziewasz się lekkiej historii – zapomnij. Nic tu nie jest takie, jakie by się wydawało. Ogromną niewiadomą są przedstawione fakty – czytelnik do końca nie wie, co jest prawdą, a co kolejnym kłamstwem Amber. W dodatku tajemniczy wypadek. Autorka daje nam ogromne pole do popisu dla naszej wyobraźni, przedstawiając historię Amber z trzech różnych okresów czasowych – sprzed wypadku, ze śpiączki oraz z dziejów spisanych w pamiętniku dawno temu. Wszystko opowiedziane oczami Amber. Zdecydowanie udany zabieg, dając nam wgląd, jaką jest kobietą, co nią kieruje. Ogromnym plusem jest także emocjonalność autorki powieści, której udało się przerzucić wszystkie swoje odczucia na tekst, na literki, na bohaterów. Widać to od samego początku. I tym mnie uwiodła – emocjonalnością, zaskoczeniem i niepewnością prawie do samego końca. Czy polecam? Owszem! Bardzo udany debiut autorki. I choć na początku był dla mnie intrygujący, z czasem stawał się coraz bardziej rozczarowujący – obronił się i stał się godnym polecenia na jesienne wieczory z dreszczykiem emocji.

Ocena końcowa: 7/10.

Okładka książki Czasami kłamię



Tytuł: Czasami kłamię

Autor: Alice Feeney

Wydawca: W.A.B.

Premiera: 2017-11-08

Ilość stron: 400




sobota, 7 października 2017

„Obsesja” – Katarzyna Berenika Miszczuk


„ … psychiatra to szaleniec, który przejmuje od swoich pacjentów wszystkie ich choroby…”

Thriller w szpitalu na oddziale psychiatrycznym? Czemu nie. I tak właśnie poznajemy Joannę Skoczek, odbywającą rezydenturę na oddziale psychiatrii. Sam szpital nie wygląda zapraszająco, a korytarze z pewnością skrywają wiele tajemnic, to właśnie w tych podziemiach zostaje znaleziona jedna z pacjentek. Od tej pory nic już nie jest proste i przyjemne. Z oględzin wynika, że powrócił seryjny morderca kobiet. Dodatkowo nasza bohaterka zaczyna otrzymywać niepokojące listy od tajemniczego wielbiciela. Czyżby to seryjny morderca, a Asia była w kręgu jego zainteresowań?

Podsumowując: Nieco obawiałam się tej książki, bowiem przywykłam do książek autorki z gatunku fantasy. A jak wyszło? Z pewnością lekko i przyjemnie, emocjonująco. Powieść trzyma w napięciu do samego końca. I to mnie uwiodło. Początkowo było bardziej opisowo, by wprowadzić czytelnika w sytuację. Jednak później nie można było się oderwać od książki. Autorce wielokrotnie udało się zmylić mnie, jako czytelnika. Gubiłam się w swoich domysłach i potencjalnych scenariuszach. Niesamowicie zaskakująca. Jak dla mnie REWELACJA! K.B. Miszczuk pokazała naprawdę na co ją stać i jakim dysponuje talentem, wyobraźnią i kreatywnością. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9/10.

Okładka książki Obsesja


Tytuł: Obsesja

Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk

Wydawca: WAB

Premiera: 2017-09-27

Ilość stron: 416

Cykl: Obsesja

Tom: 1



“Każdy z nas ma jakiś odchył”



sobota, 23 września 2017

„Dance, sing, love. Miłosny układ” - Layla Wheldon


„Podobno doceniamy coś, dopiero jak to stracimy. Tak samo jest z ludźmi. Rozumiemy, jak bardzo są dla nas ważni, gdy musimy pozwolić im odejść.”


Ona – dobra tancerka. I On – gwiazda sceny. Od początku było wszystkim nie po drodze. Zbyt wyraziste charaktery razem? Niemożliwe. A jednak. Los splata ich ścieżki w niecodzienny sposób i gdy wydawać by się mogło, że to właśnie TO, że wszystko układa się tak, jak być powinno – dzieje się COŚ, co sielankę przerywa. Romantyczny Rzym, cudowny Paryż i tajemniczy Londyn. Wspólne tournee po Europie nie może skończyć się inaczej. Czy jednak podążanie za głosem serca jest takie proste i słuszne, jakby się mogło wydawać? Może czasem lepiej kierować się rozumem, zwłaszcza gdy miłość, zamiast uszczęśliwiać, sprawia ból.

Za książkę zabierałam się z dystansem i ostrożnością. Wiele powieści czytałam na wattpadzie i moje obawy wzrastały. Zbyt wiele pozycji z wattpada, choć mające sporo odsłon, okazywało się koszmarem czytelniczym. Sam początek nie przekonał mnie, jednak postanowiłam dać kolejną szansę. Szło mi mozolnie, ale nim się spostrzegłam, dałam się wciągnąć przygodzie i nie potrafiłam się już oderwać. Chłonęłam kolejne przygody Livii, jej rozterki, decyzje i konsekwencje. Przeżywałam wraz z bohaterami emocjonalne huśtawki. Z pewnością jest to miła lektura, akurat na wieczór z ciepłym kakao i pod kocykiem, gdy za oknem wiatr, deszcz i nieprzyjemna polska jesień. Polubiłam ją. Dałam się wciągnąć. jednak nie powaliła mnie na kolana. Bardzo udany debiut, to fakt.

Ocena końcowa: 6/10.


Tytuł: Dance, sing, love. Miłosny układ

Autor: Layla Wheldon

Wydawca: Editiored

Premiera: 2017-08-17

Ilość stron: 528

Cykl: Dance, sing, love

Tom: 1


“Żałowałam, że nie miałam w sobie guzika wyłączającego emocje.”




sobota, 9 września 2017

„Szamanka od umarlaków” – Martyna Raduchowska

„Raz kozie śmierć, raz duszy niebyt.”

Skoro nadal znajduję się w tematyce fantasy, nie mogłam przejść obojętnie obok wznowienia powieści Martyny Raduchowskiej. Kilka dobrych lat temu trafiłam na dwa tomy wydane przez Fabrykę Słów. Teraz w moje ręce trafiła powieść z Uroboros. Czym się różnią? Z pewnością oprawą graficzną – ta nowsza przemawia do mnie bardziej. Nadal jednak humor ten sam, a i w tekście na nowo odkrytym znalazłam wiele przyjemności. Ale do tego wrócę później.

Poznajemy Idę Brzezińską. Dziewczynę wychowaną w rodzinie wysoko postawionych czarodziei, choć nie do końca chcącą odziedziczyć cokolwiek, a tym bardziej parać się magią. Uznana oficjalnie za totalne beztalencie, trwa sobie dalej, chcąc żyć normalnie, bez magii i obciążeń genetycznych. Ale Ida ma Pecha. A Pech uwielbia mieszać jej w życiu i zaciera rączki, gdy pokieruje ją inaczej, niż sama by tego chciała. I tak oto pojawia się tajemnicza Tekla oraz pan Kwiatkowski. Rozwiązanie zagadki wciągnie Idę w świat, którego z pewnością nie oczekiwała. A wszystko utrudniają duchy, mieszające w jej życiu. I nawet gromada kotów nie jest w stanie ich w pełni wystraszyć. A Pech? On zaciera rączki i bawi się, wraz z nami, w najlepsze.

Podsumowując: Ubawiłam się nieziemsko. Parskałam śmiechem tak często, że po przeczytaniu powieści bolały mnie wszystkie mięśnie brzucha. Rewelacyjna. Humorystyczna. Uznałam, że Marta Kisiel pisze świetnie, ale to Martyna Raduchowska jest dla mnie mistrzynią pióra. Genialnie stworzeni bohaterowie, świat i magia. Mistrzostwo, w którym się na nowo odnalazłam. Czy warto zakupić? O tak! Czekam na kolejne tomy z niecierpliwością, bo jest na co czekać.

Ocena końcowa: 9/10.


Tytuł: Szamanka od umarlaków

Autor: Martyna Raduchowska

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2017-08-17

Ilość stron: 352

Cykl: Szamanka od umarlaków

Tom: 1



sobota, 2 września 2017

Zapowiedzi


Wakacje się skończyły, a z nimi błogie leniuchowanie i okresy urlopowe. Czas wrócić do życia, do obowiązków, ale i do czytania. Zapowiedzi na zakończenie tego roku jest mnóstwo, a co z nich wybrać. Ja oczekuję na cukiereczki. Niektóre z nich już trafiły w moje ręce i wkrótce moje opinie o nich pojawią się na blogu.

A oto pozycje, które z pewnością będą recenzowane:

sobota, 19 sierpnia 2017

„Down shift. Bez hamulców” – K. Bromberg


„Kije i kamienie kości mi połamią, ale twoje słowa nigdy mnie nie zranią.”

Powróciłam do K. Bromberg i jej bohaterów, zapachu spalin, ostrej jazdy i tak wielu emocji, że nie potrafiłam na jeden raz ich wszystkich pochłonąć. W ręce wpadła mi najnowsza powieść, za którą bardzo dziękuję Wydawnictwu Editiored – dopieszczacie czytelników takimi smakołykami. Okładka kusząca i co najważniejsze, utrzymana w klimacie poprzednich. Wszystkie ślicznie prezentują się razem na półce.

Przechodząc jednak do treści. Tym razem skupiamy się na samym Zadnerze Donovanie, chociaż i bohaterowie z poprzednich tomów także będą występować. Spotykamy go, gdy jest załamany ogromnymi kłamstwami, jakie odkrył. Powiedziałabym, że świat mu się zawalił. A krzywda zadana przez Coltona zdaje się być wybawieniem. Musiała także pojawić się przypadkiem kobieta, prawda? I tak oto poznajemy Getty Caster. Skromna. Nieśmiała. Tajemnicza. Cudownie było patrzeć, jak otwiera się na świat, jak coraz odważniej stawia kolejne kroki w relacjach międzyludzkich i ma swoje małe bunty. Ich pierwsze spotkanie nie należy do spokojnych, ale z pewnością zapada w pamięć. Droga ich nie będzie prosta, ale dotarcie do mety stanie się jazdą bez trzymanki.

Podsumowując: Świetna książka na letnie wieczory. Emocjonalna. Wciągająca. Grzeszna. Uwielbiałam czytać o Getty, o jej przełamywaniu kolejnych barier, o jej buntowaniu się z tym, co wpajano jej latami. O tak naprawdę jej walkę o każdy dzień. Zander, choć początkowo mnie bardzo irytował swoim podejściem i zachowaniem, uznałam go za bardzo niewdzięcznego, rozkapryszonego i po części rozpieszczonego, gdzieś tam dał się polubić. A im dalej się zaczytywałam, tym coraz bardziej lubiłam tę dwójkę. Urocza. Uśmiechałam się i ocierałam łzy. Świetna mieszanka emocjonalna, powieść budująca napięcie. Po prostu polecam.

Ocena końcowa: 6/10.


Tytuł: Down shift. Bez hamulców

Autor: K. Bromberg

Wydawca: Editiored

Premiera: 2017-08-17

Ilość stron: 432

Cykl: Driven

Tom: 8



“Kłamstwa zawsze mają znaczenie. Zwłaszcza gdy okłamują cię ludzie, którzy w twoim przekonaniu kochają cię.”

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

„Uziemieni” – R.K. Lilley


„Przeszłość może nas skrzywdzić, jeśli sami na to pozwolimy.”

Trzeci tom serii „W przestworzach”, a zatem dokończenie i podsumowanie losów stewardessy Bianki i tajemniczego, bogatego pana Cavendisha. Spodziewałam się, że będzie to trylogia. Zresztą tak wyczytałam. Na mój gust, historia mogłaby się właśnie teraz zakończyć. Ale… Jak się okazuje, powstał tom „Pan przystojny”, który jest dopełnieniem serii, czyli spojrzeniem na wszystko oczami Jamesa. Wracając jednak do „Uziemieni” – okładka dopasowana do poprzednich tomów, urzekająca w swej białej prostocie. Uwielbiam. A jak treść?

Bianka i James, to para na pozór się różniąca, a mimo wszystko doskonała dla siebie. Dopełniają się. Jednak w życiu potrzeba czegoś więcej, niż samego uczucia, pożądania. Ich kolejne kłótnie i powroty. W dodatku przeszłość wraca i to ze sporą dawką niespodzianek. Nareszcie wspólne mieszkanie i wydawałoby się wspólne już życie do końca. Czy jednak może to być takie proste? Zwłaszcza, gdy On ma wiele kochanek, liczących wciąż na coś więcej, a Ona ma swoje tajemnice? Czy ich życie okaże się wzlotem prosto w chmura i podniebnym błogim lotem, czy może burzą i pikowaniem w dół?

Podsumowując: Powieść idealna na zakończenie całej historii Bianki i Jamesa. Choć zakończenie bardzo przewidywalne, nie mogłam doczekać się tego, co po drodze, kolejnych dramatów. A było ich w tej trylogii sporo. Wciągająca. Choć nie wysokich lotów, mimo to romans z dużą dozą erotyki – idealny na wakacje. Można się w tym zaczytać. A losy bohaterów bywają bardzo grzeszne. Polecam jako poczytajkę na letnie wieczory. Nastrojowo i tematycznie.

Ocena końcowa: 6/10.


Tytuł: Uziemieni

Autor: R.K. Lilley

Wydawca: Editiored

Premiera: 2017-07-19

Ilość stron: 392

Cykl: W przestworzach

Tom: 3


“Przyszłość jest mglista i pełna niewiadomych, a przeszłość nie daje o sobie zapomnieć.”

sobota, 12 sierpnia 2017

Z A P O W I E D Ź–Katarzyna Berenika Miszczuk


Dla wszystkich miłośników K.B. Miszczuk, a zwłaszcza fani przygód Gosławy, Mieszka i całej reszty, będzie to pozycja obowiązkowa do zakupu. Dlaczego? Nie tylko zapowiada się na udany dodatek do całej serii, ale także zawierający wiele praktycznych porad dla naszego życia, zdrowia. Na ponad czterystu stronach znajdziemy zabawne psychotesty, przepisy na smakowite i zdrowe smakołyki, ziołowe nalewki. Do tego liczne porady i cytaty na każdy dzień roku. Ale najbardziej oczekiwane będą te dotąd niepublikowane fragmenty czwartej części “Szeptuchy”, jak i premierowe opowiadanie o Babie Jadze. A dla pełnego relaksu dodane także są ilustracje, którym trzeba będzie nadać nieco koloru. Już nie mogę się doczekać. I Wam gorąco polecam, wszak jak przystało na Słowianki – wiedzieć to powinniśmy, a i posiadać by należało.



Tytuł: Sekretnik Szeptuchy. Co każda Słowianka wiedzieć powinna

Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk

Wydawca: W.A.B.

Premiera: 13 września 2017

Ilość stron: 416



poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Z A P O W I E D Z I - Sarah J. Maas


Po dwóch niesamowitych powieściach: “Dworu cierni i róż” oraz “Dworu mgieł i furii”, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny tom serii. “Dwór skrzydeł i ruin” już 11 października 2017 roku, zgodnie z zapowiedzią Wydawcy – Uroboros. A co tam znajdziemy? Jestem pewna, że ogrom emocji, zdrady, podchody i tęsknota za swoim miejscem w tym świecie, o poszukiwaniu siebie na wrogim terytorium. Sam tytuł także wiele mi mówi – skoro będą i skrzydła, i ruiny – czyżby wojna jednak się rozpoczęła i król Hybernii ruszył na świat ludzki? Tego dowiemy się już za parę miesięcy.

zagraniczna


Tytuł: Dwór skrzydeł i ruin

Autor: Sarah J. Maas

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2017-10-11

Cykl: Dwór cierni i róż

Tom: 3



sobota, 5 sierpnia 2017

„Dwór mgieł i furii” – Sarah J. Maas

„Miłość potrafi być trucizną.”

Po przeczytaniu pierwszego tomu, nie mogłam doczekać się dalszych losów bohaterów. Uwiedziona przez Feyrę, z mieszanymi uczuciami do Tamlina i Rhysanda. Jaka byłam szczęśliwa, gdy „Dwór mgieł i furii” trafił w moje ręce. Objętość książki ogromna, prawie osiemset stron czekające przede mną na odkrycie, mapka krain i ta boska okładka. Uwielbiam. Ale co z treścią?

Nie ma Amaranthy. Sprawy pod Górą zostały jedynie w pamięci tych, którzy przeżyli. Feyra uczy się wszystkiego na nowo, próbując radzić sobie z tym, co przeżyła, co poświęciła dla całego Prythianu. U jej boku oczywiście jest Tamlin i przyjaciel Lucien. Chronią ją, dbają o nią. Tak by się mogło wydawać, gdy zamykają ją w złotej klatce. I ta dziwna kapłanka – Iantha. Czy jest zagrożeniem dla związku z Władcą Krainy Wiosny? Jednak wszystko zaczyna się sypać, gdy w dniu zaślubin pojawia się Rhys, Władca Dworu Nocy. Zobowiązania, z jakich trzeba się wywiązać. Umowy, jakie zawarło się pod Górą. Jakie ma intencje? Czas i kolejne strony powieści pokażą. A król Hybernii tylko czeka. Wojna, najprawdziwsza w świecie, czeka. Armie gotowe do walki. Spiski, zdrady i magia. Nagle okazuje się, że Amarantha to tylko przedsmak tego, co czeka bohaterów w kolejnych powieściach.

Podsumowując: Zakochałam się w Rhysandzie i koniec. Im bardziej wczytując się w powieść, tym mocniejszą miałam ochotę rozszarpania Tamlina na strzępy. Nie jest złym bohaterem powieści, co … Dla miłości można poświęcić wiele, ale i poczynić ogromne spustoszenia, popełnić ogromne i niewybaczalne błędy. A konsekwencje tych czynności odczuwać będzie jeszcze wiele postaci, całe Dwory. Powieść jest rewelacyjna. Płakałam nad nią zbyt wiele razy. Wciągnęła mnie. Uwiodła. Pierwszy tom był świetny, ale drugi okazał się jeszcze lepszy. Nie wiem, jak przeżyję trzeci. A ten już niebawem na półkach w księgarniach. Ogromne podziękowanie za Wydawcy za podarowanie nam, czytelnikom, tak dużej dawki dobrego fantasy, za tyle emocji. Uwielbiam. Zdecydowanie polecam. A sądzę, że każdy po pierwszym tomie, sięgnie natychmiast po kolejne. Obok takiej powieści nie da się przejść obojętnie.

Ocena końcowa: 9/10.


Tytuł: Dwór mgieł i furii

Autor: Sarah J. Maas

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2017-01-11

Ilość stron: 768

Cykl: Dwór cierni i róż

Tom: 2



„… miłość mogła być zarówno lekiem, jak i trucizną.”

wtorek, 1 sierpnia 2017

„Siła niższa” – Marta Kisiel

„… co cię nie zabije, z pewnością spróbuje ponownie.”

Nie mogłam się doczekać drugiego tomu. Skoro pierwszy tak mnie rozbawił, drugi musiał zrobić to jeszcze bardziej. Dobrze, że nie musiałam czekać i oba tomy były na wyciągnięcie ręki. To jeden z plusów czytania z lekkim opóźnieniem. Przede wszystkim oprawa graficzna – okładka już sama w sobie zabawna, utrzymana w tym samym klimacie, choć pokazująca, że ten tom będzie zabawniejszy. Czy taki faktycznie się okazał?

Jak to bywa, nawet i tutaj, Konrada Romańczuka dopadła codzienność. „Dopadła, cisnęła na glebę i skopała po nerkach.” Nowe lokum, tym razem nawet nie na takim odludziu. Nowe problemy i nowi bohaterowie. Okazuje się bowiem, że nie tylko Konrad jest takim wyjątkowym, mając swojego Anioła Stróża, przynajmniej w nazwie. Poznaje Pawła, posiadacza także jakże cudnego Anioła – na tyle cudnego, że go podrzuca Konradowi, oczywiście tylko na chwilowe przetrzymanie. Podwójna dawka Aniołów Stróżów? Czemu nie. Przecież Konrad i tak nie lubił normalnego życia, a skoro już ma wprawę, to trzeba dać mu jeszcze więcej. Siła Niższa wkracza w progi domu Romańczuka i … umila ten czas bardzo wyjątkowo.

Podsumowując: Genialna i bardzo zabawna kontynuacja. Obawiałam się, by nie była gorsza, jak to bywa z kolejnymi powieściami udanych serii. Jednak autorka pokazała, że potrafi nadal cudnie władać piórem i jakże w humorystyczny sposób to robi. Podziwiam za dowcip, kreatywność, nieszablonowość i ogrom fantazji. Lekko i przyjemnie, zabawnie do łez. Idealna na letnie wieczory. Uwielbiam bohaterów i nie jestem nawet w stanie powiedzieć, którego najbardziej, bowiem każdy uwodził mnie czymś innym. Uwielbiam i tyle. I chcę więcej. Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnięcie po inne powieści autorki i sprawdzenie, czy w tamtych także się zakocham.

Ocena końcowa: 8/10.


Tytuł: Siła niższa

Autor: Marta Kisiel

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2016-10-26

Ilość stron: 320

Cykl: Dożywocie

Tom: 2



„Pechowiec to i palec w d***e sobie złamie.”

sobota, 29 lipca 2017

„Dożywocie” – Marta Kisiel


Zabierałam się dość długo za tę powieść. Starałam się nie słuchać i nie czytać opinii innych, by samej przekonać się, czy naprawdę warto. Okładka taka inna od dotąd spotykanych. Jednak miała coś urzekającego w sobie. Coś, co jednak przyciągało moją uwagę. A skoro lubię dobrą fantastykę, to dlaczego miałabym nie spróbować i z „Dożywociem”?

Poznałam Konrada Romańczuka, człowieka wydawałoby się normalnego, stąpającego twardo po ziemi, realistę. Mężczyzna, który oddziedziczył posiadłość. Z jednej strony fajnie sprzedać, z drugiej można byłoby mieć tam odskocznię i robić to, co lubił najbardziej – pisać. Jakie było jego zaskoczenie, gdy zobaczył prawdziwy wygląd Lichotki i jego mieszkańców, których także dostał w spadku. Jednak to nie byle jacy mieszkańcy, o nie. To byłoby przecież zbyt normalne, a w tym świecie Lichotkowym nie może być nic tylko normalnego. Poznajemy różne postaci, zamieszkujące owe domostwo. Nagle okazuje się, że szef kuchni ma macki, utopce uwielbiają jego łazienkę, jest cudowna kotka, chociaż Zmora z niej prawdziwa, jest i Licho, i Pech, a gdzieś tam przebiega drogę prawdziwie wredny różowy królik. Nietypowa załoga dożywotników kontra Konrad. Kto wygra i co stanie się z Lichotką?

Podsumowując: Uśmiałam się do łez. Dawno już nie czytałam tak zabawnej książki. Co prawda początkowo musiałam się przekonać do samego stylu pisania autorki, ale wkrótce zostałam pochłonięta przez tajemniczy dwór i jego mieszkańców. Każda kolejna przygoda dostarczała mi ogromnych pokładów emocji i śmiechu. Nie mogłam się od niej oderwać. Chciałam poznawać kolejne przygody i sprawy do rozwiązania. Humorki, prawdziwość ich zróżnicowanych charakterów, obawy, a z tym wszystkim musiał sobie radzić stateczny Konrad. Cudowna. Przezabawna. Idealna. Polecam

Ocena końcowa: 8/10.


Tytuł: Dożywocie

Autor: Marta Kisiel

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2015-09-30

Ilość stron: 347

Cykl: Dożywocie

Tom: 1


sobota, 22 lipca 2017

„Dwór cierni i róż” - Sarah J. Maas


„Nie wstydź się nawet przez chwilę robienia tego, co przynosi ci radość.”

Dotąd miałam tylko chwilową przygodę z książkami autorki, bowiem zaczytywałam się w „Szklanym tronie”, który przyznaję – wywarł na mnie miłe wrażenie. Jednak to nie nazwisko skusiło mnie do sięgnięcia po tę lekturę, co sam opis. Połączenie „Pięknej i Bestii” z „Grą o tron”? Brzmi intrygująco.

Poznałam młodą dziewczynę, która zapomniała, co to znaczy być niegdyś dzieckiem oraz mieć potrzeby i zachcianki młodej kobiety. Nie ma na to czasu, bo musi wykarmić rodzinę, w której jest -  a nie, którą założyła. Siostry dbające o siebie, ojciec wybierający tak naprawdę wegetację. Aż do czasu, gdy podczas srogiej zimy zabija wilka i to nie do końca dla samego pożywienia, co nienawiści. Jednak radość z wykarmienia rodziny i zarobku na futrze nie trwa długo, gdy nagle do domu wpada bestia żądna krwi i zemsty za zabicie przyjaciela. Coś jednak idzie nie tak, jak planował przybysz, bo zamiast myśliwego, ma przed sobą drobną dziewczynę walczącą o przetrwanie. I tak oto zaczyna się ich wielka przygoda. Jedna noc, jedna decyzja zmienia nie tylko ich życia, ale i całe postrzeganie tego, co wokół. Feyre zamiast umierać, trafia do świata magii i baśniowych stworzeń, które przy okazji okazują się żądne krwi na każdym kroku. Próbuje przetrwać, choć nie wiedząc prawie nic o tym świecie, zasadach, traktacie pomiędzy światami, kroczy po omacku wciąż pakując się w nie lada kłopoty. Wszystko, w co dotąd wierzyła i co jej wpajano na temat magicznego świata, okazuje się jedynie cząstką całości i to nie zawsze prawdziwą. Cały jej świat się wali, a tylko Tamlin, książę który ją porwał, może okazać się wsparciem. Czy złamie zasady i po prostu zaufa? Ratunkiem całego magicznego świata staje się zagadka.

„Niektórzy szukają mnie przez życie całe, lecz nigdy się nie spotkamy,

Pocałunek zaś ofiarowuję tym, którzy nie depczą mnie swymi stopami.

Niektórzy mówią, że łaskami swymi obdarzam mądrych i gładkich,

Lecz me błogosławieństwo jest dla tych, którym nie brak odwagi.

Zazwyczaj me działanie zdaje się wszystkim darem cudnym,

Lecz wzgardzona staję się potworem do pokonania trudnym.

I chociaż każdy cios mój góry kruszyć by pozwolił,

Gdy zabijam, robię to bardzo powoli…”


Podsumowując: Pełna magii, baśniowych i krwiożerczych stworzeń, ale i pasji oraz namiętności powieść fantastyczna, jakich mało jest teraz na rynku wydawniczym. Wciągająca, wręcz porywająca. Polecam także audiobook (tak, przełamałam się i zaczęłam ich słuchać) czytany przez Annę Szawiel. Jej miękki i delikatny głos sprawia, że słuchanie tej historii staje się jeszcze przyjemniejsze. Ogromne podziękowanie dla Wydawnictwa Uroboros za to, że daje nam tak niesamowitą dawkę dobrej literatury. Ja się zakochałam. Nie tylko w samej książce, ale i bohaterach. Ogromne zaskoczenia, historia wijąca się na każdym kroku, ale nie męcząca. Wszystko podane tak, jak należy. Sporych rozmiarów, ale warta nabycia. Bohaterowie… świetnie stworzeni, jak zresztą i cały fantastyczny świat, intrygi, zbrodnie – do samego końca nie wiadomo, kto jest naprawdę przyjacielem, a kto w efekcie stanie się wrogiem. Zwłaszcza, gdy logika i ludzki umysł zawodzi. Ale najbardziej zaintrygował mnie nie Tamlin, nie Feyre, ani Lucien… o nie, moim ulubieńcem jest Rhysand. To jego historia mnie interesuje o wiele bardziej – niby mroczny, ale coś ma w sobie, co mnie przyciągało i chciałam czytać o nim jak najwięcej. Czy polecam książkę? Oczywiście! I już nie mogę się doczekać kolejnej części, gdy wpadnie w moje spragnione dłonie, bo jest to historia, o której trudno zapomnieć.

Ocena końcowa: 10/10.


Tytuł: Dwór cierni i róż

Autor: Sarah J. Maas

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2016-04-27

Ilość stron: 527

Seria: Dwór cierni i róż

Tom: 1

 

“Lepiej umrzeć z uniesioną głową, niż płaszcząc się niczym nędzny robak.”

niedziela, 16 lipca 2017

„Na szczycie – Nieczysta gra” – K.N. Haner


Jak do chyba już każdej powieści K.N. Haner i do tej zabierałam się z trudnościami. Z jednej strony byłam ogromnie ciekawa, co też wymyśliła dalej dla bohaterów. Jednak z drugiej targały mną pełne obawy. Nauczona doświadczeniem, zaopatrzyłam się w karton chusteczek i nastawiłam psychicznie na to, co mnie czekało. I zdecydowanie takie ostrzeżenia powinny być już na początku.

Nareszcie nadchodzi wielki dzień dla Rebeki i Sedricka. Wyczekiwany zarówno przez wszystkich bohaterów, jak i przez samych czytelników. Ich droga była trudna, pełna niebezpiecznych zakrętów, wątpliwości. Mimo to przetrwali. Silniejsi i bardziej zdecydowani. Zdający sobie sprawę, że ich życie nigdy nie będzie spokojne, zawsze będzie mnóstwo niebezpieczeństw i ludzi chcących im zaszkodzić. Mimo wszystko, pragną bardzo założyć rodzinę i stworzyć swój własny świat. Trudne decyzje, namiętności, pasje, zdrady, szaleństwo, tęsknota i w jakimś stopniu naiwność. Co ich jeszcze spotka w życiu, zwłaszcza gdy przeszłość po raz kolejny upomina się o swoje?

Podsumowując: Spodziewałam się wielu komplikacji, burz emocjonalnych, ale nie spodziewałam się właśnie tego. Po raz kolejny mam ochotę zamordować K.N.Haner za to, jak bardzo skomplikowała relacje bohaterów. Stworzyła dla nich trudny świat, powiedziałabym nawet z tragicznym finałem. Trudno jest się pozbierać po jej przeczytaniu. To, co zafundowała nam autorka powieści, porównałabym do rollercostera emocjonalnego. Śmiech, łzy, rozpacz i gdzieś tam przemyślenia, co będzie dalej. W głowie miliony scenariuszy na dalszy ciąg. I oto z pewnością chodziło pisarce. Choć wciąż denerwowała mnie główna bohaterka, powieść uznaję za udaną. Wciągała i zaskakiwała. Naprawdę trudno się po niej pozbierać. Jest i romans, i erotyzm, i tragedia. Wszystko w jednej książce. A do tego okładka, jakże pasująca do pozostałych. Klimatyczna. Polecam.

Ocena końcowa: 6/10.


Tytuł: Na szczycie. Nieczysta gra

Autor: K.N. Haner

Wydawca: Novae Res

Premiera: 2017-06-14

Ilość stron: 428

Cykl: Miłość w rytmie rocka

Tom: 3



sobota, 15 lipca 2017

„Przebudzenie Morfeusza” – K.N. Haner

„Śniłam o mężczyźnie, który był dla mnie zgubą. Przeszliśmy razem przez koszmar… A teraz czas na przebudzenie.”

Długo zabierałam się zarówno za tę powieść, jak i za napisanie moich odczuć po jej przeczytaniu. Dlaczego? Na początku bałam się po nią sięgnąć – wiedziałam, że to ostatni tom, finał historii Morfeusza, a przecież nie chciałam jeszcze rozstawać się z bohaterami. Po jej zakończeniu jednak nie byłam w stanie napisać recenzji, ponieważ powieść rozłożyła mnie na łopatki, powaliła emocjonalnie. Nie tego się spodziewałam. I tak, K.N.Haner – zamierzam Cię zamordować za takie zakończenie. Ale do tego przejdziemy później.

Cassandra odbudowuje swoje życie na nowo, tym razem z Tommym. Staje się jej całym światem, nadzieją na jakiekolwiek jutro i na to, że jej serce znów zostanie poskładane w całość po Adamie. Torronto jej sprzyja. Przynajmniej do czasu, aż przeszłość znów powraca. Dokładnie, to staje w progu jej domu. Oczywiście nie sam, bo demony ich przeszłości wracają wraz z nim, zwłaszcza Eros. Wszak to mafia, która staje się rządna krwi. Zemsta, miłość, namiętność, zdrada. Komu zaufa Cass, teraz już nie będąc samej, przecież jej siłą jest Tommy. Uda się pokonać Erosa jego własną bronią? Tego dowiemy się czytając do końca powieść.

Podsumowując: Z pewnością wciągająca i nie dająca wytchnienia. Główna bohaterka drażniła mnie bardziej, niż zwykle. Spodziewałam się chyba, że teraz będzie zachowywać się dojrzalej. Myliłam się. K.N.Haner postarała się skomplikować i tak już skomplikowaną sytuację. Czy jej wyszło? Trudno powiedzieć. Mam mieszane uczucia względem logiki w powieści. Nie zmienia to jednak faktu, że dobrze się bawiłam podczas czytania, a łez wylałam miliony. Emocjonalna. Zaskakująca. A okładka uwodzi. Podoba mi się, że cała seria jest utrzymana w tym samym klimacie. Polecam, bo jest idealna na letnie leniwe popołudnia w leżaku.

Ocena końcowa: 7/10.


Tytuł: Przebudzenie Morfeusza

Autor: K.N.Haner

Wydawca: Wydawnictwo EditioRed

Premiera: 2017-07-05

Ilość stron: 528

Cykl: Mafijna miłość

Tom: 3



„Szczęście to miłość. Szczęście to mieć przy sobie ludzi, których się kocha. Można błądzić w ciemności, bać się przyszłości, mieć sobie za złe przeszłość, ale jeśli masz kogoś, kto cię kocha, wspiera i zrobi dla ciebie wszystko, to nic więcej się nie liczy.”



sobota, 8 lipca 2017

„Gracz” – Vi Keeland

 

„Czasami ludzie wierzą w kłamstwa nie dlatego, że uważają je za prawdę, ale dlatego, że łatwiej je zaakceptować.”

Wróciłam do romansów o sportowcach. Wiedziałam, jak potrafią być przesycone erotyzmem, ale na szczęście była tam też jakaś treść, jakieś wątki, problemy. Swego czasu uwielbiałam powieści Jaci Burton i bardzo ubolewałam, że wciąż nie mamy ich na rynku wydawniczym. Czy są one w planach, nie wiem. A szkoda, bo są naprawdę dobrymi powieściami, a każdy tom przynosi nowe problemy, nowe emocje i ulubionych kolejnych bohaterów. A jak poszło mi z „Graczem”?

Brody Easton, przystojny, bogaty, arogancki i przede wszystkim wolny. Uwielbia kobiety i to ze wzajemnością. Czy przejmuje się złamanymi serduszkami niewiast? Nie za bardzo, bo przecież żadnej nic nie obiecuje. Ma jednak głęboko ukryte serce i skrywane tam tajemnice. Miłość i przywiązanie zmienione w ogromną nienawiść. Jest też bardzo lojalny wobec swoich bliskich. I nagle pojawia się Ona – młodziutka dziennikarka sportowa próbująca wypracować sobie pozycję w jakże męskim świecie. W dodatku ciężko jest coś osiągnąć, gdy nazwisko kojarzone jest jedynie z ojcem – legendarnym sportowcem, którego tak wszyscy kochali. I ona, Delilah, skrywa zranione serce głęboko w sobie. Oboje tacy różni, a mimo to tacy sami. Oboje próbują stanąć twardo na nogi po tragediach, jakie im się przydarzyły. Drogi się przecinają, a i romans kwitnie w powietrzu. Mimo to przeszłość ich dogania, pojawiają się osoby chcące wejść między nich. Czy uda im się jednak przetrwać i kim jest tak naprawdę Willow – wrogiem, czy sprzymierzeńcem?

Podsumowując: Zgodnie z opisem, miała być pełna przekory kuszącą grą, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Miała to być książka, która pachnie męskim ciałem, kobiecą nieustępliwością, droczeniem się i gorącą namiętnością. Tak przynajmniej podaje opis z tyłu cudownej okładki. A mężczyzna na niej z pewnością uwodzi. A jaka była naprawdę? Przyjemna, lekka i emocjonalna. Świetnie się przy niej bawiłam, nie jeden raz ocierając łzy wzruszenia. Zaskoczyła mnie tym, że nie był to zwykły romans z dużą dozą erotyki. Na moich, czytelniczych oczach, bohaterowie się otwierali na przyszłość, podejmowali decyzje, zmieniali się, dorastali. I to było dla mnie zaskoczeniem. Z pewnością sięgnę z przyjemnością po kolejne książki Vi Keeland, mając nadzieję, że i tam odnajdę taka przyjemność, jak w „Graczu”. Czy polecam? Oczywiście. Idealna książka na lato, w plenerze z winkiem.

Ocena końcowa: 6/10.

 

 

Tytuł: Gracz

Autor: Vi Keeland

Wydawca: Wydawnictwo Kobiece

Premiera: 2017-01-20

Ilość stron: 392

sobota, 1 lipca 2017

„W ogniu namiętności” – Sylvia Day

Od jakiegoś czasu unikam książek podobnych do powieści Sylvii Day. Dlaczego? Mam przesyt tanich romansów, w których nie dzieje się nic poza samą namiętnością. A i o seksie czytam już ze znudzeniem, bo ileż jeszcze można, prawda? Mimo wszystko z ciekawości sięgnęłam po najnowszą jej powieść. Szkoda tylko, że dałam uwieść się okładce, nie czytając nawet choćby opisu.

Poznajemy cztery, jakże by inaczej, silne bohaterki – Rachel, Laylę, Anę i Darcy. Każda inna, każda z wydawać by się mogło zupełnie innego świata, a mimo to połączył je jeden cel : (aż zacytuję z opisu) „… wielkiej, wszechogarniającej, dzikiej i bezpruderyjnej miłości.”. I to jest prawda – seks, seks i jeszcze raz seks. Tego mamy sporo. Jeśli jednak chcemy doszukać się jakieś głębszej historii, czegokolwiek innego – zapomnijcie. Gdybym miała podać komuś opis w jednym zdaniu, powiedziałabym, że to spotkanie nimfomanek z seksoholikami. Po prostu.

Podsumowując: Lekka z pewnością. Ot, cztery harlequiny (inaczej przeze mnie nazywane mózgotrzepami) oprawione w piękną okładkę. Tyle. Jeśli szukamy zwykłego erotyka, by czytać a nie myśleć – to będzie idealna literatura. Czy mnie uwiodła? Nie. Sprawiła, że tylko utwierdziłam się w przekonaniu o omijaniu przez jeszcze dłuższy czas zarówno książek Sylvii Day, jak i w podobnym klimacie. Mi nie podeszła i umęczyłam się przy jej czytaniu.

Ocena końcowa: 3/10.


Tytuł: W ogniu namiętności

Autor: Sylvia Day

Wydawca: Akurat

Ilość stron: 416




piątek, 23 czerwca 2017

„Wszystko, co w tobie kocham” – Samantha Young

„Trzeba uważać, o czym się marzy, bo marzenie może się spełnić.”

Witamy ponownie w Hartwell. Od tego zaczyna się cała historia. Powrót do nadmorskiego miasteczka, pełnego ciepła, przyjaźni i intrygujących ludzi. Samantha Young ponownie nas mile zaskakuje kreacją bohaterów, stworzeniem ich relacji, spisaniem ich przygód, problemów, wzlotów i upadków. Trzecia seria autorki, dostępna na naszym rynku, a ja wciąż twierdzę, że pisarka nadal idzie na jakość, a nie ilość. Wciąż tworzy swoje dzieła w sposób emocjonalny, pełny pasji i zamiłowania do zabawy słowem. A co przyniósł nam drugi tom?

„… czyny niosą ze sobą konsekwencje…”

Tym razem skupiamy się na życiu Bailey, na co bardzo czekałam. Wcześniej poznaliśmy już Jess i Coopera. Ich relacje nie były łatwe, ale znaleźli dla siebie rozwiązanie. I w tej części ich spotykamy, śledząc dalszy rozwój ich związku, chociaż nie jest on tu najważniejszy. To życie panny Hartwell, Toma, Vaughna i rodziny Devline są tematem numer jeden. Pojawiły się także nowe postaci, które urozmaiciły i tak już skomplikowane życie głównej bohaterki. Problemy rodzinne, problemy z pensjonatem, walka z pożądaniem i ulokowanie uczuć nie tam, gdzie by się chciało. Zdrady, namiętność, walka i ta cienka nić nadziei na przyszłość - tak mogłabym to podsumować. Jednak, jak to bywa w książkach Samanthy Young, nic nie jest takie, na jakie by wyglądało, a niektóre sprawy są bardziej skomplikowane, niż można by początkowo sądzić. Chociażby zachowanie Jacka Devlina jest bardzo podejrzane zarówno w pierwszym, jak i drugim tomie. Ukrywa ogromną tajemnicę. Podobnie, jak zapowiedź relacji bohaterów kolejnych tomów – Dahlia, Mike, Cat, nieśmiała Elsa, ale też sam Jack. I to właśnie o Emery chciałabym czytać w kolejnym tomie, bo jej zafascynowanie pewnym mężczyzną najbardziej mnie teraz nurtuje.

Podsumowując: Książka jest rewelacyjna. Kiedy się ją zaczyna czytać, nie można przestać. Pełna emocji, wysmakowanej namiętności, skomplikowanych relacji międzyludzkich. Nadal nie ma porównania z serią „On Dublin Street”, ale uznaję ją za wartą powrotu. Ciepła, lekka i idealna na lato. Gorąco polecam.

Ocena końcowa: 6/10.


Tytuł: Wszystko, co w tobie kocham

Autor: Samantha Young

Wydawca: Burda Książki

Premiera: 2017-06-14

Ilość stron: 388

Cykl: Hart’s Boardwalk

Tom: 2


„Prawda jest taka, że miłość nie zawsze jest tak łatwa, jak to opisują w piosenkach.”

sobota, 17 czerwca 2017

W świecie zapowiedzi… czyli co teraz czytane będzie

Wakacje zbliżają się coraz bardziej, a to czas na cudowny czas spędzony z lekturą. Na dniach wpadły w moje spragnione dłonie bardzo ciekawe tytuły, także nie pozostaje mi nic innego, jak w pełni oddać się literaturze i podzielić się z Wami moimi odczuciami. A co będzie teraz „na tapecie”? Trochę moich kochany autorów, jak : K.N. Haner; Samantha Young. Mam też w planach powrócić do debiutantów, a trzeba przyznać, że zapowiada się wspaniale, zwłaszcza z “Klatwą przeznaczenia”. W przeciągu miesiąca, może dwóch okaże się, czy wybrana przeze mnie literatura była faktycznie trafiona i było na co czekać.

clip_image002

clip_image004

clip_image006

clip_image008

clip_image010

clip_image012

clip_image014

clip_image016

clip_image018