sobota, 11 lutego 2017

“Ciemniejsza strona Greya”

 

Dotąd jedynie wydawałam tutaj swoje opinie odnośnie książek przeze mnie przeczytanych, bądź też dzieliłam się intrygującymi zapowiedziami. Tym razem jednak nie jestem w stanie się powstrzymać przed wydaniem własnej oceny tuż po obejrzeniu filmu.

Słynna Trylogia Greya pewnie każdemu jest znana. Obojętnie, czy się ją lubi, czy też nie, wszyscy o niej słyszeliśmy. Zasypywani jesteśmy reklamami zarówno wcześniej książek, jak i teraz filmów. I ja, kobieta dość zdystansowana do tej Trylogii, wybrałam się z ciekawości na „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, a teraz z równie – być może nawet jeszcze większej ciekawości – wybrałam się na drugą część.

Znalezione obrazy dla zapytania ciemniejsza strona greya plakaty filmowe

Przypomnę pokrótce, jakie zdanie miałam o samych książkach, by móc omówić moje odczucia po filmie. Poznałam Trylogię, gdy jeszcze była jedynie fanfiction serii Zmierzch. Autorka pisała wówczas powieść pod tytułem „Master of the Universe” i jako zwykłe romansidło, nawet mi się podobało. Przecież nikt nie będzie się spodziewał rewelacji po kolejnym wcieleniu Edwarda Cullena oraz przygód Belli. Jednakże oficjalne wydanie już nie było dla mnie tak interesujące – i to nie ze względu na samą treść, której poziom wcale się nie zmienił – co na te wszystkie reklamy wokół powieści. Nie rozumiałam, jak nagle ze zwykłego lekkiego romansu ta sama powieść stała się romansem bdsm. W dodatku przecież napisane przez kobietę, która nie ma żadnego pojęcia o relacjach w takich związkach, o biznesie, zebraniach zarządu itd. To jedynie jej wymysły. Niestety wiele osób uwierzyło, że tak właśnie to wszystko wygląda. Współczuję kobietom, które chciały wcielić się w role Any i trafiły na sadystów także nie mających pojęcia o swej roli. Jako lekkie romansidło – tak. Jednak ogromne NIE dla powieści dramatycznej, romansu bdsm.

A skoro takie miałam podejście do książek, skąd nagle wzięłam się w kinie na filmie? Otóż ciekawość zwyciężyła. Chciałam zobaczyć, jak zostanie przedstawiony ten specyficzny, zamknięty świat dla laików nieobeznanych w temacie. Po pierwsze – sceny erotyczne na tak dużym ekranie, wśród tłumu, nadal krępują publiczność. A zauważyłam to wielokrotnie. Podobnie jak okazywanie emocji. I tak oto pierwsza część – „Pięćdziesiąt twarzy Greya, okazała się kompletną klapą. Płytka gra aktorska powaliła wszystko. Nie chodzi już nawet o przewidywalność sytuacyjną, dialogową, ale o całokształt. Byłam ogromnie rozczarowana.

Znalezione obrazy dla zapytania ciemniejsza strona greya plakaty filmowe

Wybrałam się zatem z partnerem na drugą część, pełna nadziei, że tym razem będzie znacznie lepiej. W dodatku wybraliśmy się na pierwszy, poranny seans, by w spokoju obejrzeć. Faktycznie, zajęta była tylko połowa sali. W dodatku siedzieliśmy w bardzo miłym towarzystwie, dzięki któremu przeżyliśmy do końca. Niestety gra aktorska nadal płytka, sztuczna i na bardzo niskim poziomie. Przypominała mi wręcz emocjonalnie filmy pokroju „Mody na sukces”, albo wenezuelskie seriale. Czekałam właśnie na tę część, bowiem drugi tom Trylogii uznawałam za najlepszy. Pojawienie się Laili, nowy szef Any, ich rozstania i powroty, wychodząca na jaw prawda o przyjaciółce Grace itd. Jakie było moje rozczarowanie, gdy wszystko to było przedstawione jako wątek poboczny, a za najważniejsze były wieczne rozterki Any i Christiana. Chcą, ale się boją. Akcja z helikopterem może i początkowo zjawiskowo przedstawiona, a i łezka się w oku zakręciła, tak zakończenie tej sytuacji porażające. Film pokazał bardzo, jak autorka pisząc nie zaznajomiła się z prawdziwą pracą ludzi na podobnych stanowiskach, nie odrobiła lekcji, nie przygotowała sobie warsztatu. Porażający brak wiedzy, dziwne wymysły, tworzenie akcji kryzysowych na siłę, a potem brak dramatyzmu w ich rozwiązaniu. Film jedynie pogłębił moje odczucia, bo nadal był wręcz drętwy.

Podsumowując: Film jako komedia romantyczna z elementami erotyki jest dość ciekawy. Ale nie jako romans bdsm, ostry seks i inne tego rodzaju zapowiedzi. Gra aktorska na bardzo niskim poziomie, podobnie jak dialogi, gra sytuacyjna. Podejrzewam, że w zamkniętych mieszkaniach ludzie są bardziej perwersyjni, niż pokazano to w filmie. Chociaż przyznać muszę, że pierwszy raz tak odważnie pokazano seks na dużym ekranie. Warto obejrzeć, by samemu ocenić. Zawsze powtarzam, że każdy może odczuć książkę, czy film inaczej, ale najpierw trzeba obejrzeć, a potem wydawać wyrok, nigdy odwrotnie. Nie uznaję tego za rewelację. Po prostu przyjemny film na romantyczny wieczór.

Ocena końcowa: 4/10

Znalezione obrazy dla zapytania ciemniejsza strona greya plakat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz