„Twoje myśli są twoją wolą, sprowadzasz na siebie to, czego chcesz.”
Autorka znana już dość dobrze na naszym rynku i to od wielu lat. Najpierw pojawiła się seria „Czarne Kamienie”, później „Efemera”, następnie świetna i jedna z najlepszych seria – „Inni”. Aż nadszedł czas i na „Tir Alainn”, nowa seria na naszym rynku, jakże dobrze już znana od wielu lat na zachodzie. A co w niej znajdziemy? Mnóstwo fantastyki, emocji, odrobina romansu, a przede wszystkim magia i to na 528 stronach. Zatem jest co czytać. Trzeba przyznać, że okładka także znacznie lepsza od pierwowzoru, co przyciąga uwagę.
„Cokolwiek robisz, wraca do ciebie po trzykroć.”
Obchody Letniego Księżyca, święta kochanków, magii, miłosnych rytuałów oraz mieszania się świata ludzi i Fae. I gdyby chodziło tylko o uciechy cielesne, a potem ślub i szybkie narodziny, nie byłoby z tym większego problemu. Jednak tym razem komplikuje wszystko zanikanie dróg prowadzących do poszczególnych klanów Fae. Dziwna magia panuje na świecie – czarna, pochłaniająca życie i sprawiająca, że mężczyźni sięgają po więcej, zniewalając tym samym kobiety i mordując z zimną krwią każdą, która choćby jest podejrzana o magię. Śmierć ma pełne ręce roboty, troszcząc się o zabite brutalnie czarownice. Czarne Płaszcze przemierzają szlaki świata, torując drogę dla Mistrza Inkwizycji, Młota na czarownice. Walka pomiędzy ludnością a magicznymi istotami nigdy nie była aż tak realna. Ile jest się w stanie poświęcić, by uratować tych, na których zależy najbardziej?
„Przyjaźnie budowane na kłamstwach, nie są przyjaźniami.”
Podsumowując: REWELACJA! Dawkowałam sobie przyjemność czytania tylko dlatego, że nie chciałam za szybko rozstawać się z bohaterami i tym światem. Co prawda początkowo było mi bardzo ciężko wczuć się w ten świat – książka nie posiada mapki, ani żadnych pomocy, dzięki którym mogłabym się rozeznać w świecie, bohaterach i ich zasadach. Szybko jednak dałam się porwać historii. Nic nie jest takie, jakie z początku by się wydawało. Bohaterowie, których uwielbiałam od początku, byli największym rozczarowaniem. Co prawda podczas czytania, mialam wrażenie, że to już było. Gdzie? W innych powieściach autorki, w serii „Dwory…” Sarah J. Maas oraz – i tu zdziwienie, J. Piekara „Młot na czarownice”. Ale to tylko chwilowe uczucie, które mijało przy kolejnych wydarzeniach. Cały wachlarz emocjonalny, jakiego dawno nie miałam. I cieszę się, że zakańczam rok tak dobrą książką, jest nadzieja. I już nie mogę się doczekać kolejnych tomów serii oraz przygód Ari, Fae i Adolfa.
Ocena końcowa: 9/10.
Tytuł: Filary Świata
Autor: Anne Bishop
Wydawca: Wydawnictwo Initium
Premiera: 2019-01-14
Ilość stron: 528
Cykl: Tir Alainn
Tom: 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz