Z twórczością autorki spotkałam się już wiele razy i było to bardzo sympatyczne spotkanie. Jej styl – lekkie pióro i sporo dowcipu – wielokrotnie poprawiało mi nastrój. I tak oto trafiłam na „Małe Licho….”. Spodziewałam się kolejnej powieści dla dorosłego czytelnika, czy młodzieży. To, co mnie zaskoczyło, to literatura skierowana do młodszego pokolenia, a przynajmniej tak wydawało mi się na początku.
„Nie tak znowu dawno, dawno temu, gdzieś – mniej więcej wiadomo gdzie, stoi Dom, całkiem niezwykły…” I tak się zaczyna nasza przygoda. Poznajemy mieszkańca domu, chłopczyka o imieniu Bożęty, Bożek. Dość niezwykłych ma ten Dom mieszkańców: potwory spod łóżka tulące i bardzo kochające, aniołka z alergią, dziergającego bambosze i różowe króliczki. Przemiłe to sąsiedztwo. A i przygód tu nie zabraknie. Zwłaszcza tej jednej, najważniejszej – dorastanie.
Podsumowując: Spodziewałam się początkowo świetniej powieści dla dorosłego czytelnika. Mając już ją w rękach, wiedziałam, jak bardzo się pomyliłam. Jednak to tylko pozory. Książka bowiem jest dosłownie dla każdego. Nas, dorosłego czytelnika, uczy pokory, tolerancji, zrozumienia i otwarcia, wrażliwości. To niemal przypomnienie, jak wspaniale jest być dzieckiem i widzieć świat jego oczyma. Dla tych najmłodszych to wspaniała lekcja, by nigdy nie zatracić siebie i pozostać sobą już na zawsze. Jestem pod wrażeniem, że książka z takimi wartościami podana jest w tak świetny, prosty sposób poprzez historię Bożętego. Powieść dosłownie dla każdego. Rodzinna, ciepła, zabawna – taka, jaka powinna być. I te ilustracje Pauliny Wyrt robią ogromne wrażenie. Gorąco polecam.
Ocena końcowa: 8/10.
Tytuł: Małe licho i tajemnica Niebożątka
Autor: Marta Kisiel
Wydawca: Wydawnictwo Wilga
Premiera: 2018-09-19
Ilość stron: 208
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz