piątek, 16 marca 2018

“Tajemnica godziny trzynastej” - fragmenty


Fragment 1:

Ciemna plama przed jej oczami skonkretyzowała się wreszcie w pucułowate oblicze siedzącego na niej okrakiem chłopaka. Spoglądał na nią, jakby ona jemu również wydawała się znajoma.

– Nina? – zapytał, marszcząc brwi. – Rany, zupełnie cię nie poznałem w tym kapturze. Przepraszam, nie chciałem... Cholera... – Zsunął się z niej zaskakująco zgrabnie jak na kogoś, kto miał kilka dodatkowych kilogramów. – Czemu się nie odzywałaś?

Po raz drugi tego dnia gramoliła się ze śniegu, otrzepywała kożuszek i spodnie. Lewy łokieć i pośladki pulsowały bólem, ale wyglądało na to, że nic poważnego jej się nie stało. Kim jesteś? − chciała zadać pytanie, ale uświadomiła sobie, że jest przecież coś ważniejszego.

– Kim ja jestem? – zapytała. – Wiesz, kim jestem?

Na twarzy chłopaka odbiło się zdumienie.

– Co ty, wygłupiasz się? No przecież Nina Pankiewicz, nie? To znaczy teraz Marczak. Nina Marczak.



Fragment 2:

Przysunęła w stronę Jacka wymiętą kartkę. Była niewielka, formatu strony w szkolnym zeszycie, zadrukowana krzywymi szarymi literami. Ulotka, w dodatku niezbyt profesjonalnie zrobiona.

MIESZKAŃCY WILCZYCH DOŁÓW!

26 LUTEGO O GODZINIE 13:00 WSZYSTKO SIĘ ZMIENI!!!

JEŚLI NIE CHCECIE ZOSTAĆ Z NAMI, OPUŚĆCIE MIASTO, PÓKI JEST CZAS.

NA OSOBY Z ZAPROSZENIAMI CZEKAMY W PAŁACU SZCZERBSKICH 25 LUTEGO O GODZINIE 21:00.

POZOSTAŁYM ŻYCZYMY MIŁEGO ŚWIĘTOWANIA W DOMACH

PAMIĘTAJCIE, OBOWIĄZUJĄ SPECJALNE STROJE!!!

Niżej widniał czarno-biały rysunek mężczyzny we fraku i kobiety w długiej sukni z gorsetem i tiurniurą.

– Widziałem już taką ulotkę – przyznał Jacek. – Kiedy szukaliśmy dodatkowych świec. Wtedy nie zwróciłem na nią uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz