wtorek, 30 września 2014

Alice Clayton - "Nie dajesz mi spać"



"... seks jest jak pizza. Nawet jeśli nie smakuje,
 to i tak jest całkiem niezły."


Po raz kolejny mamy na rynku FF (fan fiction) innej powieści, który został wydany jako zupełnie odrębna książka. Przecież cała trylogia Greya była znana spory czas temu jak FF Zmierzchu, "Master of the Universe". Jednak "Nie dajesz mi spać" była znana po prostu jako "Wallbanger" i tego wydawnictwo na szczęście nie zmieniało. Poza naszym. I tu muszę przyznać, że tytuł oryginalny o wiele bardziej określa charakter książki, niż nadany u nas tytuł. Bowiem "Wallbanger" nie oznacza tylko dosłownego tłumaczenia o zachowaniu bohatera, ale także jego przezwisko i nawet drinki. Do mnie bardziej przemawia oryginalny tytuł.

Zatem z czystej ciekawości i prawdziwą przyjemnością sięgnęłam po tę pozycję. I tu muszę pogratulować Wydawnictwu za wypuszczenie na rynek książki z tylko jednym błędem w tekście, co ostatnimi czasy rzadko się zdarza. Jedna malutka literóweczka na stronie 95, która aż tak bardzo nawet nie razi. 

Zastanawiałam się, jakich bohaterów stworzy autorka, bez wykorzystywania postaci zmierzchowych. Jak ich opisze. Czy będą wyglądać dokładnie tak samo jak w pierwowzorze i zostanie nam ofiarowany kolejny Pan Cullen i kolejna Panna Swan? Ale tak naprawdę dostaliśmy do przeczytania dość zabawną i niekiedy zaskakującą historię. Rola przypadku, który może jednak nie do końca był przypadkowy. Ukazano nam także, że to, o czym tak marzymy, nie zawsze jest jednak dobre. Przykład przyjaciółek Mimi i Sophie oraz ich marzenia odnośnie mężczyzn. Nieco irytowała mnie czasami główna bohaterka, ale jej Kociak Clive wygrał ze wszystkimi. Uwielbiałam go od pierwszych chwil. Cudeńko. Przez chwilę nawet i ja zapragnęłam mieć w domu kota. Chociaż pewnie zwariowałabym po miesiącu, ale takiego Clive'a warto mieć. 

Minusem dla mnie były porównania głównej bohaterki. Przykład Panny Klapsiary. Opisana jako kobieta o mocno kobiecych kształtach. Nie bardzo gruba postać, a kobieta z pewnie lekką nadwagą. Jednak określenie głównej bohaterki, że tak wygląda, bo pewnie wrzuca wszystko na ruszt, było dla mnie niesmaczne. Nie spotkałam się jeszcze w literaturze z tak otwartym podejściem przeciw kobietom z lekką nadwagą. Podobnie bohaterka zareagowała na grube dziecko, że pewnie jest utuczone przez jedzenie. Może nic takiego, ale - jak wspomniałam - nie spotkałam się z tak otwartą generalizacją i szufladkowaniem osób. Ciekawe, jak musiała poczuć się czytelniczka, która jest właśnie takich kształtów i od początku została tak potraktowana przez Alice Clayton.

Podsumowując: Na rynku pojawił się kolejny, przyjemny i lekki w odbiorze romans. Przezabawna historia, choć niezbyt wysokich lotów.  A do tego sporo "podchodów", które tak uwielbiam w książkach, flirtów i pieczenia. A wszystko to otoczone czystym erotyzmem wiszącym w powietrzu. 

Ocena końcowa: 6/10.






Tytuł: Nie dajesz mi spać

Autor: Alice Clayton

Wydawca: Pascal

Premiera: 2014-09-24

Ilość stron: 399







"Dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają"



niedziela, 28 września 2014

Gena Showalter - "Mroczne kłamstwa"

                                                          "...Rozdzielić się, znaczy umrzeć..."

Kolejny tom, szósty już, o wspaniałych Lordach Podziemia. Nie rozumiem jednak niechęci do wydania owej pozycji w wersji papierowej przez Wydawnictwo. A także nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak tłumaczą owy tytuł. W celach wyjaśnienia - każdy tom jest o zupełnie innym wojowniku. Tytuł powieści ma oznaczać demona, o którym będziemy czytać. Zresztą na ile znam angielski "The Darkest Lie" oznacza liczbę pojedynczą. Niby tylko ostatnia literka pomylona, zmienia jednak przesłanie - nie dotyczy bowiem już demona kłamstwa, a dotyczy kłamstw udzielanych przez owego Lorda. A to niestety zmienia zamysł autorki. Najwyraźniej nikt z Wydawnictwa nie zagłębiał się w treść ani plany Geny Showalter, nie rozumiejąc jak ważne jest przesłanie samego tytułu. No ale dobrze, nie czepiajmy się aż tak szczegółów :)

Spotykamy się z kolejnym nieśmiertelnym wojownikiem. I kolejnym demonem, który żyje dzięki swemu nosicielowi. Gideon i jego Kłamstwo. I tu pojawia się pewna trudność z przeczytaniem tej części - bowiem wszystko, co mówi główny bohater, trzeba tłumaczyć odwrotnie. Nie jeden raz zastanawiałam się, o co mu faktycznie chodzi. Brałam jednak większość na domysły. Ale - jak to zwykle bywa w całej serii - nie tylko Kłamstwo było tu głównym bohaterem. Był jeszcze jeden demon - Koszmary. A co może się wydarzyć, gdy Kłamstwo i Koszmary zaczną współpracować? Z pewnością wiele zamieszania, bólu, przelanych łez. Jednak w niesamowity sposób autorka nadała nawet demonom odrobinę ludzkich emocji - takich jak pożądanie i miłość. Ciężko sobie wyobrazić? Hmm... wyobraźmy sobie dwa demony z rogami, licznymi kończynami i łuskami, które próbują się całować i współżyć...

Jednak wiele spraw przedstawionych na dalszym planie sprawiło, że z prawdziwą przyjemnością i ogromną ciekawością sięgnę po następne tomy. Coś bardzo niedobrego stało się z Amunem, moim ulubieńcem. I kim naprawdę jest William oraz dlaczego tak sam Lucyfer się go obawia? I co strzeliło do łba Striderowi, że pozbył się tak ważnego artefaktu na rzecz kobiety? Oj, Kronos będzie wściekły. I to za mało powiedziane. Z pewnością także sprawa z Galonem także się wyjaśni w kolejnych tomach. Czyżby zwariował? Powrót cudownej Legion z pewnością przysporzy kłopotów i jeszcze sporo zdąży namieszać bohaterom.

Podsumowując - za co warto kochać nie tyle tą powieść, co całą serię? Z pewnością za tych cudownych mężczyzn, którzy potrafią spełniać nasze, kobiece, marzenia pomimo swych demonów. Za ich wyjątkowość. Piękno. Bezpieczeństwo. Ochronę słabszych. A także waleczność. I te emocje, które towarzyszą czytelnikowi w poznawaniu ich kolejnych przygód. 

Ocena końcowa: 9/10 !






Tytuł: Mroczne kłamstwa

Autor: Gena Showalter

Wydawca: Harlequin Enterprices

Seria: Władcy Podziemia (Lord of the Underworld)

Tom: 6

piątek, 26 września 2014

Sylvain Reynard - "Pokuta Gabriela"


"Małżeństwo jest tajemnicą. 
Dwoje ludzi jakoś się splątuje, 
aż staje się jednym."

Trzeci i jakże wyczekiwany tom przygód studentki Julianny oraz profesora Gabriela. Zastanawiała się, jakie jeszcze ich spotkają niespodzianki i przykrości. Po przeczytaniu drugiego tomy, owszem - byłam ciekawa, ale nie spodziewałam się, by powaliło mnie to na kolana. Trudna przeszłość, z którą główni bohaterowie próbują się zmierzyć. Ale także ich nadzieje na lepsze jutro i dążenie do tego z pełnym wachlarzem emocjonalnym. 

Gabriel ponownie uwodzi słowem i czynem. Sądziłam, że po ślubie już nic mnie nie zaskoczy. Mój błąd. Przecież Profesor nikomu nie pozwala się nudzić. A o takich właśnie mężczyznach można czytać i marzyć skrycie. Dla osób spragnionych erotyzmu - jest mnóstwo pięknych scen, opisanych ze smakiem i delikatnością. Już sam opis ich zbliżenia pokazuje, jak bardzo ta para się kocha, i pragnie być razem. Jednakże są i minusy. Nie wiem, jak u innych czytelników, mnie natomiast nieco już drażniła ta wieczna gadka o wierze, miłosierdziu Boga, cudownym odkupieniu grzechów w Asyżu. Czy naprawdę nowożeńcy w łóżku nie mają o czym innym rozmawiać, jak o powodach działania św. Franciszka, o roli Boga w ich życiu i wybaczaniu tym, którzy wyrządzili im tak wiele krzywd? Dobroć Julianny nie jeden raz sprawiała, że aż się krzywiłam. Nie znam osoby, która niosłaby tyle wiary w dobro drugiego człowieka, takich pokładów miłości do świata i tak szybko wybaczała. Z drugiej strony może właśnie szkoda, że takich ludzi jest mało w naszej rzeczywistości - czy świat wówczas nie byłby piękniejszy? 

Kolejnym minusem, jaki mi przeszkadzał, to sposób napisania tej części. Odnosiłam wrażenie, jak gdyby była pisana z odrębnych krótkich tekstów, a potem próbowano je połączyć w książce. Mi brakowało jednak tej jedności. Nie potrafiłam się do końca w nią wczuć, przeskakując z jednego wydarzenia do drugiego. Zbyt wiele problemów. Zbyt wiele krzywd i podejmowania poważnych decyzji. I to wszystko w tak krótkim czasie. To tylko sprawiało, że bohaterowie nie wczuwali się w problemu. Podejmowali decyzję, potem przez parę stron się zamartwiali się ogólnikowo, by w kolejnym rozdziale już zmieniali zdanie. 

Podsumowując. Życie bohaterów zmienia się diametralnie. W pierwszym tomie mieliśmy romans studentki i jej profesora. W drugim ich powrót, zaręczyny i ślub. Trzeci natomiast ukazuje powrót ich na uczelnię, codzienne życie i stawianie im czoła. Z pewnością wciąga i zniewala. Uwodzi słowem. Pozytywnie nastraja i z pewnością warta jest przeczytania. Nie jest to szybkie romansidło do poduszki. Nie jest to także erotyk na gorącą noc. To coś więcej. Owszem, mamy i romans, i sporo erotyki - ale także rozmowy o wierze, Bogu, sensu istnienia. Bowiem jest to jedna z tych pozycji, która coś za sobą niesie. A po jej przeczytaniu pozostaje tak wiele myśl, że trudno się z niej otrząsnąć i po prostu odstawić na półkę. 

Ocena końcowa: 6/10.





Tytuł: Pokuta Gabriela

Autor: Sylvian Reynard

Wydawca: Wydawnictwo Akurat

Premiera: 2014-09-24

Ilość stron: 560

Seria: Diabelski erotyk

Tom: 3




"... statystycznie rzecz biorąc,
osiemdziesiąt procent kłótni to wina faceta."


środa, 24 września 2014

Gena Showalter - "Mroczna namiętność"


Kiedyś byłam zakochana w Lordach. Władcy Podziemia, którzy nosili swoje demony, chociaż zachowywali się z nimi o wiele lepiej, niż niejeden człowiek. Przeżywali katusze, ale potrafili bronić słabszych. Znali nie tylko nienawiść i negatywne strony życia. Znali i dawali przyjaźń, bezpieczeństwo, opiekę i miłość. A każdy z Lordów miał swego odrębnego demona i ponosił wraz z nim karę każdego jednego dnia.

W Polsce wyszły trzy pierwsze tomy, nazwane błędnie przez Wydawnictwo Mira - trylogią. Co wskazywało, że to jedynie trzy tomy składają się na całą serię. Niestety w owych pozycjach nic nie zostało nigdy do końca rozwiązane, przez co czytelnik doskonale zdawał sobie sprawę, iż czegoś mu brakuje - że to nie jest koniec. Następnie Wydawnictwo wypuściło tom czwarty, otwierając na nowo serię. Jednakże - ku rozczarowaniu czytelnikow, Mira zdecydowała wydać resztę jedynie jako ebook, czyli wersję elektroniczną. I dzięki temu na rynku polskim mamy dostępne sześć pierwszych tomów, choć jedynie tylko cztery z nich są w wersji papierowej. 

Nie pamiętam, dlaczego po przeczytaniu czterech tomów, odłożyłam tą serię. Teraz jednak chwyciłam piąty tom i dałam się jemu porwać. I żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. A może dzięki temu po prostu doceniam to teraz bardziej? Zdecydowanie na ogromny plus także trzeba zaliczyć fakt, że każdy jeden tom jest o zupełnie kimś innym, choć poszczególne części łączą się zgrabnie w całość. Tym razem spotkać mi przyszło głównie Aerona - niesamowicie sprawiedliwego demona. Choć nosił w sobie Gniew, tak naprawdę był sprawiedliwym sędziom. Krzywdził tych, którzy na to zasłużyli. I ponosili z jego rąk taką samą karę, jakich dopuścili się grzechów. Mężczyzna lubiący znęcać się nad kobietami? Nic prostszego - Aeron znęcał się nad nim, katując go i słuchając jego skomlenia i błagania. Mężczyzna podpalał swoje ofiary? Sam także spłonął. Czyż to nie dowód na to, że choć Gniew i jego nosiciel mieli krew na rękach, była to zbrodnia sprawiedliwa? Ale to, co podobało mi się najbardziej, to nie tylko ukazane losy samego Aerona, jako głównego w tym tomie bohatera. Towarzyszę, jako czytelnik, także dalszym przygodom i rozterkom postaci poznanych już w poprzednich tomach lub o których przyjdzie nam czytać dokładniej.

Podsumowując. Tom zdecydowanie, jak i cała seria, godna polecenia. Mamy genialne urban fantasy oraz idealne paranormal romance w przepięknej oprawie graficznej. Doświadczamy, wraz z bohaterami, całego wachlarza emocji. Już nauczona doświadczeniem - mam ze sobą chusteczki :) Wciągająca. Niesamowita. Przepełniona dobrze skonstruowaną akcją. To idealna seria/pozycja by zapomnieć przy niej o całym otaczającym nas świecie.

Ocena końcowa: 9/10 !!!




Tytuł: Mroczna namiętność

Autor: Gena Showalter

Wydawca: Harlequin Enterprises

Ilość stron: 336

Seria: Lords of the Underworld

Tom: 5

czwartek, 18 września 2014

Jennifer L. Armentrout - "Onyks"



"Słowa to najpotężniejsze narzędzie. 
Proste i zazwyczaj niedoceniane. 
Potrafią leczyć. 
Potrafią zniszczyć."


W Internecie przeczytałam, że pierwsze dwa tomy serii to przyczyny wszystkiego, co potem się zdarzy. Ważne jest je poznać, by zrozumieć dalsze zachowania bohaterów. Natomiast kolejne dwa tomy - trzeci i czwarty - to skutki wszystkiego, co zdarzyło się wcześniej. To jak gdyby ponoszenie konsekwencji swoich działań. I mowa tu zarówno o wrogach, jak i bohaterach. Bowiem każda sytuacja zdarzyła się z jakiegoś powodu i niesie za sobą spore konsekwencje.

Po przeczytaniu pierwszego tomu od razu udało mi się dostać drugi. Dobrze jest czytać serię, gdy ma się wszystkie tomy, albo przynajmniej dwa, trzy pierwsze. Dzięki temu nie muszę siedzieć rok czasu zastanawiając się, co dalej z bohaterami, a potem zapominając szczegóły. I prawda jest taka, że nie do końca wiem w ogóle, jak ocenić tą książkę. Tajemnice się zacieśniają. To, co wydarzyło się pomiędzy Deamonem a Katy w pierwszym tomie, teraz staje się niebezpieczną tajemnicą. Okazuje się bowiem, że Luksjanie zmieniają ludzi w hybrydy, nawet o tym nie wiedząc. A rząd, jak to rząd - chce z tego skorzystać. Zmieniają się priorytety. Nagle nie do końca wiadomo, komu można zaufać. A i nasi główni bohaterowie muszą nauczyć się sobie ufać i ze sobą rozmawiać. Pojawienie się nowej tajemniczej postaci tylko komplikuje sprawy. Kto jest wrogiem, a kto przyjacielem? Szkoła przestaje być bezpieczna. Podobnie, jak i dom Katy. A każda kolejna przygoda zmienia bohaterów. Nigdy już nie będą tacy sami. I wiedzą o tym. Muszą poradzić sobie nie tylko ze śmiercią bliskich, ale także z krwią na własnych rękach. I już wiem, że kolejny tom będzie jeszcze ciekawszy, od poprzednich. Drugi skończył się w takim momencie, że zaczęłam się zastanawiać, czy postać na ganku jest wrogiem, czy umęczoną duszą wymagającą opieki. 

Podsumowując. Akcja goni akcję, ale nie męczy czytelnika. Wciąga jeszcze bardziej w skomplikowany świat, gdzie miłość przeplata się ze zdradą, a brak zaufania może okazać się śmiertelny w skutkach. A pomimo całego zamieszania pomiędzy wojną kosmitów, problemami ludzi i chciwym rządem, bohaterowie mają czas na własne skomplikowane relacje związkowe. Tej serii po prostu nie można nie lubić. Rewelacyjnie napisana. Bohaterowie odpowiednio wykreowani. Zabawne dialogi i sytuacje. Ale zaraz obok nich wstrząsające w skutkach problemy i zadania. Łezka się kręci przy pewnych rozdziałach. Każdy, kto przeczyta tom pierwszy - natychmiast sięgnie po ten i się nie rozczaruje. A kto zastanawia się nad rozpoczęciem tej serii - mówię od razu, warto. I żyję nadzieją, że kolejne tomy będą na tym samym poziomie.

Końcowa ocena: 7/10. 





Tytuł: Onyks

Autor: Jennifer L. Armentrout

Wydawca: Wydawnictwo Filia

Premiera: 2014-09-17

Seria: Lux

Tom: 2

środa, 17 września 2014

Jennifer L. Armentrout - "Obsydian"


"... najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz,
to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu"


Co jakiś czas trafia mi w rączki jakaś pozycja skierowana do młodzieży. Bohaterowie to szesnastolatki, szkoła średnia, ich problemy i miłostki. Dziwnie się to czyta, gdy podejście do życia ma się już zupełnie inne. A ich problemy tak naprawdę są bez znaczenia w dorosłym życiu. Mimo wszystko, od czasu do czasu, fajnie jest sięgnąć po taką literaturę - chociażby dla odświeżenia, docenienia tego, co się ma, przypomnienia sobie - jak to było w czasach, gdy to właśnie my, osoby dorosłe, żyłyśmy problemami nastolatków. 

I tak oto, przez przypadek, trafiła do mnie książka z interesującą okładką. Chłopak - całkiem przystojny, o niesamowitych oczach i te pioruny z wodą w tle. Gładziłam opuszkami okładkę mając nadzieję, że sam tytuł, poza dobrą grafiką, będzie także wytłaczany. Tego chyba się po prostu spodziewałam. No cóż, nie można mieć przecież wszystkiego. Doceniwszy okładkę, zagłębiłam się w literaturę. I... Praktycznie od samego początku miałam skojarzenia z inną serią, inną autorką. Pomyślmy: przyjeżdża nowa dziewczyna do małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają. Robi furorę tym, że jest. Choć nasza bohaterka nie pragnie tego rodzaju sławy i czuje się niekomfortowo zwracając na siebie uwagę. I jest zafascynowana chłopakiem, o którym marzy każda dziewczyna w szkole. Chłopaku skrywającym ogromną tajemnicę. Nawiązuje z nim kontakt, o wiele bliższy - jednak poza szkołą. Przez różne zbiegi okoliczności, cudem ją ratuje, narażając tym samym na jeszcze większe niebezpieczeństwo przez istoty z jego gatunku. Katy odkrywa jego tajemnicę. Jego i tajemniczego rodzeństwa. Ludzi trzymających się razem, w jednej grupie, nie dopuszczając żadnego człowieka. I choć w szkole życie wszystkich wydaje się ciągnąć tym samym nudnym torem, poza nią jest walka dobra ze złem, w samym centrum Ona. Tajemnica, której nikt nie można poznać. Nawet jej rodzic, ani przyjaciele. Czyż nie brzmi znajomo? Z tą tylko różnicą, że w tamtej serii były wampiry, a tu mamy kosmitów z cudownymi mocami. I ta super prędkość poruszania się. Ehh... Ale to, co mnie urzekło, to zainteresowanie/hobby Katy - ona naprawdę kocha książki. Rozumiałam ją doskonale, gdy cieszyła się każdą pozycją, gładziła je i celebrowała każdą spędzoną z nią chwilą. Stwierdziła nawet, że jest to dla niej ucieczka. Coś w tym jest... Spodobało mi się także parę dodatków na końcu książki - różne sytuacje widziane oczami Deamon'a oraz dwa pierwsze rozdziały kolejnego tomu. To pozwoliło nie tylko na nieco inne spojrzenie na sytuacje oraz zrozumienie ich, czy zrozumienie zachowania głównego bohatera, jak i zachęciło zdecydowanie do oczekiwania na kolejny tom.

Podsumowując. Książka niesamowita. Wciągająca. Trzymająca w napięciu. Z pewnością bardzo spodoba się młodzieży. Nawet ja miałam ochotę natychmiast sięgnąć po tom drugi, by dowiedzieć się, co dalej. Zdecydowanie warta przeczytania. Choć nie zagrzała zbyt długo miejsca w mych myślach tuż po jej odłożeniu, wiem z pewnością, że dokończę ową serię. 

Końcowa ocena: 7/10. 

"Książki były konieczną ucieczką, którą zawsze podejmowałam z radością."



Tytuł: Obsydian

Autor: Jennifer L. Armentrout

Wydawca: Wydawnictwo Filia

Premiera: 2014-06-11

Ilość stron: 442

Seria: Lux

Tom: 1

sobota, 13 września 2014

Keri Arthur - "Całując grzech"



"Może powinnam sobie dać spokój z facetami i zadowolić się kawą.
W końcu dawała dużo przyjemności bez dodatkowych kłopotów."


Skoro odkryłam na nową serię "Zew nocy" i w dodatku pierwszy tom spodobał mi się jeszcze bardziej, niż parę lat temu - sięgnęłam po kolejną. Pamiętałam, że w przeszłości zostawiłam serię, gdy pojawił się ogier. Miałam dość niekończącej się chcicy Riley. A gdy pojawił się dobrze obdarzony koniozmienny - powiedziałam sobie "stop". Ileż można znieść. Jak się okazało, to właśnie w drugim tomie pojawia się owy jurny ogier. I towarzyszy przez większość książki. Kim naprawdę jest? Nie wiadomo do końca. Początkowo był biznesmenem budowlańcem, potem okazał się z wojskowego wywiadu. Jednak nie było pewności, czy to faktycznie prawda. Natomiast życie Riley coraz bardziej się komplikuje. Nasz rudzielec zaczyna pomalutku poznawać prawdę. Wplątuje się w kolejne układy. Wraca także Quinn. I choć w pierwszym tomie uwielbiałam tego wampira, teraz coraz bardziej mnie denerwował. Każdy z mężczyzn chce Riley z sobie znanych przyczyn. Ale każdy czuje do niej jedynie popęd seksualny. I każdy chce ją posiąść. Jedynie Kade, nasz ogier, czasem potrafi o Riley naprawdę zadbać. Czy można jednak mu ufać?

Coraz bardziej skomplikowane relacje z towarzyszami. Na horyzoncie pojawia się nowy zmienny - tym razem wilk alfa - Kellan. I już oczami wyobraźni widzę walkę pomiędzy konkurentami biznesowymi, a także teraz konkurentami o Riley - Quinn kontra Kellan. Ale ta część nie tylko niesie za sobą sporą dawkę erotyki, kolejne tajemnice do odkrycia, zbrodnie i trudna ucieczka przez śmiercią. To także - przynajmniej w moim przypadku - płacz i rozpacz nad Mishą. Ta jedna sytuacja pod koniec tomu sprawiła, że zmuszona byłam zrobić przerwę w czytaniu i po prostu odpocząć. Zebrać się, by czytać dalej. I po części jestem wdzięczna autorce, że nie opisywała wszystkiego bardziej szczegółowo. Nie jestem pewna, czy bym to psychicznie zniosła. A przez to wszystko nasz rudzielec podejmuje najpoważniejszą decyzję w całym swoim życiu. Sprawy, których doświadczyła - śmierć bliskich, zlecenia na jej głowę i trudne pobyty w ośrodkach, gdzie wykorzystywano ją na każdym kroku - sprawiają, że Riley zaczyna zabijać. Staje się tym, kim nigdy nie chciała zostać. Pytanie - jak to się skończy w efekcie i kto wygra całą wojnę? I co jest takiego akurat w Riley a nie jej bracie, że wszystkim zależy właśnie na niej, na jej dna i jej ciele. I choć czytelnik poznaje nazwisko prawdopodobnie szefa całej operacji, do końca nie wiadomo, jak to wszystko się rozwiąże i kto okaże się prawdziwym wrogiem, a kto sprzymierzeńcem.

Podsumowując. Książka wciąż wciągająca. Nie wiem, czy ta część jest bardziej emocjonalna, czy to ja wczułam się bardziej w całą serię. Sprawiła jednak, że chusteczki stały się niezbędne. Przyznaję - omijałam niektóre sceny seksu, ale całość jest zgrabnie pokazana oczom naszej wyobraźni. Zaskakująca. Tajemnicza. I uwodzicielska. Taka, jak sama nasza bohaterka, kochany rudzielec - Riley.

Końcowa ocena: 7/10




Tytuł: Całując grzech

Autor: Keri Arthur

Wydawca: EPICA Instytut Wydawniczy

Premiera: 2011-06-15

Ilość stron: 440

Cykl: Zew nocy

Tom: 2

piątek, 12 września 2014

Keri Arthur - "Wschodzący księżyc"

Czasem warto jest wrócić do wcześniej przeczytanych powieści, by docenić to - co wtedy się zgubiło. Tak zrobiłam i w tym przypadku. Pierwszy raz owa pozycja trafiła w moje rączki jakoś pod koniec stycznia 2011 roku, jako przedpremierowa pozycja do zapoznania się z tematem. Nie oceniłam jej zbyt wysoko. Zastanawiałam się wówczas, czy ocenić ją jako dobrą, czy bardzo dobrą. Świetnie mi się ją czytało, bardzo szybko. Ale przeszkadzały mi liczne sceny erotyczne. praktycznie większość książki dotyczyła ogromnej chcicy głównej bohaterki. Stwierdziłam także, że pomimo swych zalet, porywająca nie jest i liczyłam na więcej dopracowania emocjonalnego bohaterki.

A jak jest teraz? Wciąż uważam, że szybko się ją czyta. Jest niesamowicie wciągająca. Nie wiadomo do samego końca, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Niesamowicie dużo akcji. Praktycznie cały czas coś się dzieje, ale nie czuje się przy tym znużenia, czy wręcz przemęczenia. Tym razem doceniłam erotyzm książki. Jest nim przesiąknięta. Ale chyba się znieczuliłam już tymi wszystkimi erotykami, skoro już mnie nie raziło. Seks na parkiecie w klubie pomiędzy innymi parami robiącymi dokładnie to samo? Phi... Jedyne, co denerwowało mnie podobnie, jak w przeszłości - to fakt, że bohaterka dochodzi niesamowicie szybko do siebie po okryciu ogromu zdrady bliskich jej osób. Dotknęło ją to, ale prawie natychmiast przeszła z tym do porządku dziennego. Podobnie jak krzywda wyrządzona przez jednego z jej kochanków, którą ja porównywałam do gwałtu. Po prostu uwolniła się i była nań zła. Ale to wszystko. Może po prostu oczekiwałam od niej więcej kobiecego podejścia do sprawy?

Podsumowując. Książka niesamowita. Wciągająca. Trzymająca w napięciu. Przesączona dobrym erotyzmem, a opisy seksu wręcz palą kobiece policzki (choć moje znieczulenie sprawiło, że poczułam delikatny rumieniec). Bardzo dobrze napisane urban fantasy zmieszane z odpowiednia dawką paranormal romance. Odkryta na nowo sprawiła, że chcę poznać kolejne tomy. 

Końcowa ocena:  7/10 :)




Tytuł: Wschodzący Księżyc

Autor: Keri Arthur

Wydawca: EPICA Instytut Wydawniczy

Premiera: 2011-03-09

Ilość stron: 400

Cykl: Zew nocy

Tom: 1

Jennifer Probst - "Małżeńska fuzja"

"Gorąca komedia romantyczna z urokliwą Italią w tle"


Kolejna pozycja z serii "Małżeństwo z milionerem". Nie są one zbyt wysoko oceniane. I w sumie nie dziwię się wcale, przecież to dłuższe harlequiny. Nic w nich specjalnego nie ma. Poza ogromną przyjemnością samego czytania. Spełnia idealnie zadanie, w jakim celu została stworzona - odpręża kobietę po ciężkim dniu. A jak dla mnie - ów tom jest chyba najlepszy z całej serii. A przynajmniej najbardziej do mnie trafił, przemówił. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Fuzja przedsiębiorstw, walka o lepszy byt i próba wywalczenia jak najlepszej oferty, a do tego gorący seks. Czyż jest coś lepszego? Ale seks to za mało. Zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawia się Mama Conte. 

Nie ma co się oszukiwać - typowo harlequinowskie dzieło, takie wydawałoby się typowe, zwykłe. Ot, romans z erotyką - całkiem niezłą swoją drogą, aż sama się zdziwiłam, nie omijając żadnego z fragmentów. I choć na końcu czytelnik jedynie domyśla się, co się stało z Seniorką Rodu, ja płakałam jak bóbr. Czy powstaną kolejne części? Jeśli tak, to o czym, a raczej o kim? Dalsze losy bohaterów poprzednich części? Czy może pojawi się ktoś nocy z rodziny? Może będą to losy młodszego pokolenia? Tak przynajmniej zrobiła niegdyś Nora Roberts tworząc jedną ze swych długich serii, splatając ze sobą trzy pokolenia. A może jednak jest to koniec całej serii? I na to chyba najbardziej wskazuje finał powieści. Idealne zakończenie.

Podsumowując. Cudownie odprężająca. Wciągająca. Zaskakująca i niesamowita. Ale nie spodziewajmy się powieści zapadającej głęboko w serce, niosącej morał, coś do przemyślenia, cokolwiek za sobą. O nie. To raczej książka na oderwanie się od rzeczywistości, chwile mile spędzone. Ale nic poza tym. Mimo to, warto po nią sięgnąć i pozwolić się jej porwać.


Tytuł: Małżeńska fuzja

Autor: Jennifer Probst

Wydawca: Wydawnictwo Akapit Press

Premiera: 2014-08-01

Ilość stron: 300

Seria: Małżeństwo z milionerem

Tom: 5

Sylvia Day - "Ekstaza / Euforia"


Przypadkiem odkryłam w zapowiedziach kolejną pozycję autorki znanej chociażby z przygód cudownego Crossa. Wczytując się w opisy pojawiające się w Internecie, wiedziałam już, że bardzo ją chcę. Nie przepadam za historycznymi książkami i historycznymi erotykami, zatem z pełnym zadowoleniem i nie małym zresztą napięciem czekałam, aż pozycja trafi w moje rączki. Książka złożona z dwóch osobnych opowiadań. Pierwsze "Ekstaza" miało za zadanie pokazanie przeszłości głównych bohaterów i jak w ogóle to wszystko się zaczęło. Druga część, "Euforia", to ukazanie głównej bohaterki jako walczącej o lepsze, o związek, miłość, przetrwanie a także walkę o samą siebie. W tej części Gianna była mądrzejsza, znająca zasady i wiedząca, jak rozwiązać problemy, a także się zemścić. Taki był przynajmniej zamiar.

Najbardziej do książki przekonał mnie ów opis: "Wciągająca, pełna erotyzmu i zabawna opowieść przeznaczona jest dla odważnych kobiet". Jedno zdanie, a sprawiło, że aż się trzęsłam w oczekiwaniu. Znałam już styl pisania autorki. Wiedziałam, jak dobrze potrafi opisywać bogactwo, erotykę, emocje. A co nam zaprezentowała? Z pewnością, wciągającą historię. To jest niezaprzeczalny fakt, bo nie mogłam się oderwać. Czy pełna erotyzmu? Ot, zwykłe sceny, dobrze opisane. Być może zrobiły furorę wśród kobiet, które nie czytały jeszcze literatury erotycznej, bądź też czytały jej niewiele. Ja przeszłam obok tych scen obojętnie. Parę nawet ominęłam chcąc wiedzieć, co dalej z bohaterami. Niekiedy zabawna. Innym razem miała być płaczliwa. Mnie nie wzruszyła. Wręcz przeciwnie. Denerwowały mnie łzawe sceny. Ale nie rozumiem już zupełnie, dlaczego książka jest reklamowana, jako pozycja dla odważnych kobiet. Chyba tylko dla tych, które mają wolny wieczór i się nudzą. Nie przypominam sobie w ogóle scen, które mogłyby się wydawać odważne. Ot, zwykły seks trochę lepiej opisany. 

Podsumowując. Książka jest dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Nastawiałam się na dzieło podobne do Crossa. Niestety to wydawało mi się strasznie płaskie. Wydarzenia działy się zbyt szybko - pojawiał się problem i od razu praktycznie zostaje rozwiązany, zamiast pokazać emocje towarzyszące jego rozwiązaniu. Wystarczyłoby nieco przedłużyć większość tego, co się działo. Mam wrażenie także, że autorka bardzo się pospieszyła z pisaniem i wydaniem, nie dopracowując swego dzieła. A może już jest zmęczona? Książka jest dla mnie długim harlequinem z serii "gorący romans" (te małe czerwone książeczki). Przeczytać - odłożyć i zapomnieć. Nic więcej. Poza niesmakiem. Ale winą jest magia reklamy a nie sama autorka. Wszak czego można się spodziewać, skoro wydawcą jest Mira/Harlequin?
Ocena końcowa: 4/10 !






Tytuł: Ekstaza / Euforia

Autor: Sylvia Day

Wydawca: Mira

Premiera: 2014-09-10

Ilość stron: 336

Cykl: The Jax & Gia Series




niedziela, 7 września 2014