wtorek, 31 maja 2016

“Malowany człowiek”–Peter V. Brett

Letnia pogoda wręcz zachęca do wyjścia w plener z odpowiednią literaturą. Nawet kleszcze i inne robactwo nie wydaje się straszne, gdy w dłoni dzierży się odpowiednie tomiszcza. Okazuje się jednak, że w moim przypadku z tym ostatnim jest spory problem. Wśród znajomych istnieje dokładnie to samo „przemęczenie materiału”, jak to zwykłam nazywać. Trudno bowiem wciągnąć się w historię. Raczej odkładałam ją po pierwszych rozdziałach, szukając czegoś wyjątkowego – czegoś, co mnie uwiedzie i porwie. Tak właśnie trafiłam na powieści Petera V. Bretta.

„Malowany człowiek”, jak i inne części demonicznego cyklu, zostały podzielone na dwie księgi. Postanowiłam jednak je łączyć i przez to opowiadać całą historię za jednym razem. W pierwszym tomie poznałam głównych bohaterów. Księga pierwsza opisywała ich losy od początku, jak doszło do tragedii, która zmieniła ich życia na zawsze i sprawiła, że wybrali akurat tę drogę, a nie inną. Śmierć bliskich i cudem ocalenie przed demonami, a także niezwykła siła woli i ta wiara, że czeka na nich coś ważnego – jakaś misja, o której jeszcze nie wiedzą, jedynie czując to gdzieś wewnątrz siebie. Czytelnik poznaje ich drogę „kariery”. Razem z nimi się rozwija. Poznaje zwyczaje danych miejsc, rytuały, walkę, czy zabawę. Aż do momentu księgi drugiej, gdzie bohaterowie nareszcie się spotykają na jednej z dróg. Skrzywdzeni, nadal wierzący w wybawczy świt. Zmienieni przez lata nauki i doświadczeń, niesprawiedliwości, razem stają do walki. Czy jednak trzech indywidualistów, potrafić będzie razem, ramię w ramię, walczyć o wolność dla całej ludzkości? Końcówka jednak daje do myślenia, czy na pustyni właśnie nie powstała zdradziecka armia, dowodzona przez mężczyznę, niegdyś przyjaciela Naznaczonego? Czy będą oni zbawcami ludzkości, czy jednak ogromną przeszkodą? Końcówka księgi drugiej sprawia, że natychmiast chce się sięgnąć to kolejne tomy cyklu.

Podsumowując: Choć księga pierwsza wydawała mi się nudnawa, czekałam na tę akcję, na ich spotkanie. Koniec jednak był obiecujący. Na tyle, by sięgnąć natychmiast po księgę drugą. Nie rozczarowałam się. Akcja nabrała tempa i zrozumiałam, jak ważne było prześledzenie historii trójki bohaterów. Rozumiałam już, dlaczego tacy się stali, co nimi kierowało i dlaczego wybierają dalej taką właśnie drogę. Wciągnęło mnie i pochłonęło bez reszty. Żałuję, że zabrałam się za to tak późno. I tak naprawdę, choć bohaterowie żyją w zamierzchłych czasach, odnalazłam wiele prawd pasujących do naszej rzeczywistości – niegodziwość ludzka, zdrady, przyjaźnie, duże miasta z ich podziałem hierarchii tylko przez to, ile ktoś ma, a nie kim naprawdę jest oraz wsie, gdzie wszyscy są sobie równi i każdy pomaga drugiemu. Bowiem w każdym z nas znajduje się wiele dobrego, jak i wiele z Otchłani. Gorąco polecam.

Ocena końcowa: 7/10.

 

Tytuł: Malowany człowiek. Księga I

Autor: Peter V. Brett

Wydawca: Fabryka S20łów

Premiera: grudzień 2008

Ilość stron: 504

Cykl: Demoniczny

Tom: 1.1.

 

 

Tytuł: Malowany człowiek. Księga II

Autor: Peter V. Brett

Wydawca: Fabryka Słów

Premiera: 2009-02-13

Ilość stron: 320

Cykl: Demoniczny

Tom: 1.2.

 

Wyzwanie czytelnicze: 42,43/2016.

niedziela, 22 maja 2016

“Ognisty pocałunek”–Jennifer L. Armentrout

Z twórczością autorki spotkałam się już wielokrotnie, chociażby przy kolejnej młodzieżowej serii Lux. I choć, jak wspomniałam, seria była przeznaczona dla młodzieży, faktycznie poruszała problemy uczniów szkoły średniej, tak wielokrotnie zapominałam o tym. Sposób pisania autorki sprawia, że są momenty, w których czytelnik przestaje zwracać uwagę na wiek bohaterów.

I tak było tym razem. Nowa seria Dark Elements nie tylko zaintrygowała mnie samym opisem, ale również śliczną okładką. I choć na początku denerwowały mnie problemy iście ze szkoły średniej – pierwsze miłostki, utrata dziewictwa, pierwsze pocałunki i problemy z klasówkami, tak problemy ze zbliżającą się apokalipsą z pewnością dały mi nieco wytchnienia. Naprawdę wyrosłam już z historii, gdy nagle pojawia się super przystojny chłopak w szkole, każda jego pragnie, ale z jakiegoś dziwnego powodu on wybiera tę jedną, jedyną naszą wycofaną bohaterkę. Jednak jeśli do tego wszystkiego dołączają aniołowie, demony, strażnicy, a nawet zombie w szkolnej kotłowni, wszystko się zmienia. Nie do końca wiadomo, kto jest tym dobrym, a kto tym złym. I nie uwierzę, że wśród szkolnych ławek, wśród tych buzujących hormonów, tak mało było grzesznych skaz w aurach uczniów i nauczycieli.

Podsumowując: Choć powieść przygotowana dla młodzieży, wciągnęła mnie tak, że kolejną noc mam za sobą nieprzespaną. Nie potrafiłam się oderwać od kolejnych stron, nie poznać dalszych faktów z życia Layli. Świetnym pomysłem był także dodatek, czyli jedna scena opisana oczami demona, co wyjaśniało wiele wątpliwości. I choć dziwne być może twierdzenie, że jest to książka z morałem, ja go odnalazłam na kolejnych stronach – bowiem nikt nie jest ugruntowany na bycie dobrym lub złym. To kwestia naszych wyborów. Tak, jak i anioł może grzeszyć nadal wierząc, że czyni dobrze (co dziwne, nie pozostaje po tym żadna skaza na jego aurze), tak i demon może czynić coś dla wyższego dobra, zaprzeczając swojej naturze. Świat nie jest czarny lub biały – znajduje się również tu tysiące odcieni szarości. Polecam, jako miła odskocznia od codzienności.

Ocena końcowa: 6/10.

 

Tytuł: Ognisty pocałunek

Autor: Jennifer L. Armentrout

Wydawca: Wydawnictwo Filia

Premiera: 2016-03-09

Ilość stron: 491

Cykl: Dark Elements

Tom: 1

 

Wyzwanie czytelnicze: 40/2016.

wtorek, 17 maja 2016

“Szamański blues”–Aneta Jadowska

“Unikanie tematu nie sprawia, że on znika…”

Twórczość Anety Jadowskiej poznałam przypadkiem, odkrywając na półce w księgarni pierwszy tom o Dorze Wilk. Pochłonęłam ją natychmiast, nie mogąc ani na chwilę się oderwać. Wiedziałam także, że kolejne tomy będą musiały być przeczytane natychmiast po ich pojawieniu się na rynku. Taki mój MUST HAVE. Kojarzyła mi się z twórczością P.Briggs, I.Andrews, czy poniekąd też z L.Hamilton. Z tomu na tom działo się coraz więcej i w pewnym momencie stwierdziłam – za dużo tego. Zbyt wiele na jeden raz. Obawiałam się, że przy nowej serii o Witkacym, będę czuła dokładnie to samo – pierwszy tom rewelacja, a potem choć dobra zabawa, istniało też przemęczenie tym wszystkim, co autorka mu wymyśliła.

Poznajmy bliżej Witkacego. Mężczyznę dość nieporadnego, przynajmniej moim okiem. Policjanta na przymusowym urlopie. A do tego szamana, który pakuje się przypadkiem w coraz to większe kłopoty. A gdy w drzwiach staje przeszłość i ma jeszcze dodatkową bombę do zrzucenia, życie Piotra już z pewnością nie będzie takie samo. Może zapomnieć o cudownej chwili ciszy i spokoju. Nie tylko duchy zaczną go nawiedzać, ale także parę upartych kobiet i jeden tajemniczy Sęp.

Podsumowując: Świetne urban fantasy, trzymające w napięciu i przepełnione magią. Sporo tajemnic, które wciąż pozostają nierozwiązane (np.: kim jest naprawdę sęp?). A i końcówka sprawia, że natychmiast chce się sięgnąć po kolejny tom i poznać dalsze losy Witkacego, Konstancji, Sępa i Wiktorii. Na stronnicach znajdziemy także klimatyczne ilustracje, które tylko jeszcze bardziej działają na wyobraźnię czytelniczą. Cudownie napisana powieść, którą z czystością sumienia mogę polecić wszystkim. Sądzę jednak, że najpierw powinno przeczytać się serię o Dorze. Z drugiej strony – komu spodobała się panna Wilk, z pewnością sięgnie i po szamana.

Ocena końcowa: 7/10.

 

Tytuł: Szamański blues

Autor: Aneta Jadowska

Wydawca: Fabryka Słów

Premiera: 2016-01-15

Ilość stron: 416

Cykl: Szamańska Seria

Tom: 1

 

Wyzwanie czytelnicze: 39/2016

“… czasem niewiedza, na jaką narażają nas niektóre pytania i odpowiedzi, może być znacznie bardziej groźna niż niewygoda.”

wtorek, 10 maja 2016

“Niepokorny”–Jay Crownover

 

To kolejny tom podzielony na dwie części. Co prawda nie sprawdzałam, czy tak samo jest w oryginale, czy to jedynie celowe podzielenie przez nasze wydawnictwo. Postanowiłam jednak podzielić się swoją opinią po przeczytaniu całości losów Roma i Cory, bez podziałów na tom “Jego walka” i “Jego siła”.

Poznaliśmy już w poprzednich tomach Corę, małą iskierkę koloru, o łagodnym wyglądzie i jakże ciętym języku. Mała istota, której nikt nie podskoczy, a i wszyscy ci wytatuowani panowie schodzą jej z drogi, gdy kroczy korytarzem. Ustawia ich. Dba o nich. Jest niemal jak przyjaciółka, siostra i matka w jednym. Gdy jednak z frontu wraca Rome, wszystko się zmienia. Broni swoją rodzinę przed byłym żołnierzem, pakując się tym samym w coraz to większe kłopoty. A wystarczy jedna nieprzemyślana noc, by zmienić ich życia na zawsze. Ona – szukająca ideału mężczyzny i On – szukający spokoju. Żadne z nich nie dostanie tego, czego wydawałoby się najbardziej pragną. Dlaczego? Bowiem to, co im naprawdę jest potrzebne, mają tuż pod nosem – wystarczy jedynie zdjąć klapki z oczu, zapomnieć o dumie, wypchnąć tę całą upartość z siebie, by dostrzec to, co każdy inny widzi, poza oczywiście tą dwójką. Efekt? Ona dostanie idealnie wybrakowany egzemplarz, który jednak sprawi, że życie stanie się idealne, a On – z pewnością jego życie nabierze barw w szarości rzeczywistości, w jakiej przyszło mu żyć. Potrzebują siebie, choć nawet o tym nie wiedzą.

Podsumowując: Czytało mi się znacznie lepiej, niż poprzednie – o dziwo. Wprowadzone zostały dodatkowe osoby, na których skupione są następne części serii. I to mi się podoba, że równolegle z losami Cory i Roma, widać w tle budujące się losy Nasha i pewnego tajemniczego jeszcze dla nas rudzielca. Przyjemna w odbiorze. Prosta w języku. A i nawet uroniłam parę łez. Końcówka z pewnością zaskakująca, przez co czytelnik ma natychmiast ochotę sięgnąć po kolejny tom, by odkryć, czy to prawda. Z pewnością jest to lektura na leniwe wieczory, czy słoneczne popołudnia na słoneczku.

Ocena końcowa: 5/10.

 

Tytuł: Niepokorny. Jego walka

Autor: Jay Crownover

Wydawca: Wydawnictwo Amber

Premiera: 2014-10-02

Ilość stron: 240

Cykl: Naznaczeni mężczyźni

Tom: 3.1.

 

Wyzwanie czytelnicze: 37/2016

 

 

Tytuł: Niepokorny. Jego siła

Autor: Jay Crownover

Wydawca: Wydawnictwo Amber

Premiera: 2014-10-16

Ilość stron: 208

Cykl: Naznaczeni mężczyźni

Tom: 3.2.

 

Wyzwanie czytelnicze: 38/2016

sobota, 7 maja 2016

“Zaryzykuj miłość”–Jay Crownover

“Miłość nie jest idealna. To ciężka robota i czasami kochanie wymaga więcej wysiłku niż ucieczka.”

Zdecydowanie drugi tom powieści o Ayden i Jet’ie wciągnął mnie na tyle, że w jedno popołudnie pochłonęłam całą powieść. Nie jest ona oczywiście zbyt wielkich rozmiarów, ale losy bohaterów naprawdę wciągają, choć są przewidywalne. Brakowało mi jednak pewnej burzy między nimi, walki o to, co dla nich najlepsze – tak naprawdę walki o siebie. Mamy gangsterów, którzy partolą nawet zwykłe włamanie i zostają wypędzeni przez małego chochlika. Z drugiej strony mamy rodziców Jet’a, których miałam ochotę sama skopać porządnie i zamknąć w jakimś zakładzie dożywotnio. I mamy Asa, który pierwszy raz postanawia zachować się odpowiednio i płaci za to ogromną karę. Wychodzi też prawda z przeszłości, której chyba nikt się nie spodziewał, a która staje się tak naciągana, że w tej jednej maleńkiej chwili chciałam odłożyć książkę stwierdzając, że to chyba jednak nie dla mnie. Dałam jednak szansę i nie żałowałam. Brakowało mi też pełnego opisu wypadu z Vegas i tamtejszej imprezy. Jak widać, sporo minusów. Mimo wszystko, dobrze się z nią bawiłam.

Podsumowując: Ciepła, lekka i przyjemna w odbiorze powieść, przestawiona prostym językiem z odrobiną erotyki podanej ze smakiem. I z tego też jestem zadowolona, że sceny erotyczne nie przysłaniają głównych wątków i nie zajmują ponad połowy powieści. Zdecydowanie polecam jako zwykłe poczytadło na wolne popołudnie, zwłaszcza jeśli do tego spędzimy je w plenerze i z kubkiem kawy.

Ocena końcowa: 4,5/10

 

Tytuł: Zaryzykuj miłość

Autor: Jay Crownover

Wydawca: Wydawnictwo Amber

Premiera: 2014-07-24

Ilość stron: 240

Cykl: Naznaczeni mężczyźni

Tom: 2.2

 

Wyzwanie czytelnicze: 36/2016

“Zaryzykuj ze mną”–Jay Crownover

“Czasami coś musi się zmienić, ponieważ nie może już dłużej zostać takie samo.”

Maj, piękna pogoda aż prosi się o to, by wyjść z książką lub czytnikiem i oddać się przyjemnością w plenerze. I choć czeka na mnie stos nowości, trochę też zaległości, ja wciąż w świecie Naznaczonych mężczyzn.

Tym razem poznajemy lepiej Jeta i Ayden. Oboje skrywają tajemnice i oboje starają się stanąć wręcz na rzęsach, by załagodzić konflikty rodzinne. Jet dba o matkę i szczerze nienawidzi swojego ojca. Nie rozumie ich miłości, chorego uczucia i uzależnienia od siebie. Od dziecka patrzył na toksyczną miłość i w takich przekonaniach nie mógł wykształcić w sobie czegoś pięknego, czystego – choć jego muzyka wydawałoby się świadczy zupełnie o czymś innym. Ayden także skrywa sekrety rodzinne i tragedię, którą liczyła, że zostawia za sobą. Do czego jest zdolny jej brat, by samemu oczyścić się z zarzutów i przede wszystkim groźbie śmierci? Z mafią się przecież nie zadziera. A Ayden trafiła dokładnie w sam środek konfliktów.

Podsumowując: Sporo tutaj emocji, z obu stron. Iskry pomiędzy bohaterami odczuwałam praktycznie na każdej stronie. Poza tym miło także poczytać o dalszych losach Shaw i jej ukochanego buntownika. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy ten tom jest lepszy, gorszy, czy taki sam, jak poprzedni. Sprawiał mi dużo przyjemności podczas czytania. Jest to z pewnością literatura lekka, choć wcale nie o lekkich tematach. Odpowiednie poczytadło na spokojne popołudnie na łonie natury.

Ocena końcowa: 5/10.

 

Tytuł: Zaryzykuj ze mną

Autor: Jay Crownover

Wydawca: Wydawnictwo Amber

Premiera: 2014-06-24

Ilość stron: 240

Cykl: Naznaczeni mężczyźni

Tom: 2.1

 

Wyzwanie czytelnicze: 35/2016

czwartek, 5 maja 2016

“Buntownik”–Jay Crownover

“… to, co jest łatwe, rzadko się opłaca. Znaczenie ma to, przy czym trzeba się napracować.”

Czy tylko mi ta okładka, a raczej para na okładce kompletnie nie pasuje do treści, a przede wszystkim do postaci Rule i Shaw? Nie znoszę tego momentu, gdy okazuje się, że twarze przedstawione na zdjęciu okładkowym, nawet w części nie oddają charakteru postaci, emocji.

Shaw i Rule – para, która idealnie odzwierciedla powiedzenie o cienkiej granicy pomiędzy nienawiścią a miłością. On, prawdziwy buntownik, nawet jeśli sytuacja wcale tego nie wymaga. Uwielbia swój kontrowersyjny wygląd, ale także swoją niezależność, temperament. Życie go nie rozpieszczało, a po tragicznej śmierci brata, jego codzienność to tatuaże, dużo alkoholu i jakaś przypadkowa panienka na jedną noc, którą rano wyrzuci za drzwi, nie wiedząc, kim ona jest. Ale jest też ona – Shaw, dziewczyna znana mu od dzieciństwa, którą do rodziny wprowadził zmarły brat. Dziewczyna z chorą rodziną, o dobrym sercu i dopiero kształtującym się kręgosłupie. To właśnie przy buntowniku nabiera odwagi, by zmierzyć się z oczekiwaniami całego świata. Ale pomimo, że ich relacje do łatwych nie należą, jest jeszcze Gabe, ulubieniec jej rodziców, odpowiednia partia. Mężczyzna pewny siebie, przebojowy, nie uznający słowa „nie”. Do jakiej tragedii musi dojść, by wszyscy zrozumieli, z kim najszczęśliwsza jest Shaw? Tajemnice wychodzą na jaw i nagle się okazuje, że nikt wcale nie był taki, za jakiego go uważano.

Podsumowując: Lekka i przyjemna w odbiorze. Oczywiście, przewidywalna i przeciętna, ale najważniejsze, że spełniła swój podstawowy cel – stała się odskocznią od rzeczywistości i mile się z nią spędzało czas. Z pewnością dobra jest na jedno wolne popołudnie, ale nie zapada w pamięć, nic za sobą nie niesie. Po prostu miłe poczytadło.

Ocena końcowa: 5/10.

 

Tytuł: Buntownik

Autor: Jay Crownover

Wydawca: Wydawnictwo Amber

Premiera: 2014-03-18

Ilość stron: 304

Cykl: Naznaczeni mężczyźni

Tom: 1

 

Wyzwanie czytelnicze: 34/2016

wtorek, 3 maja 2016

“Pozwól mi pragnąć”–J. Lynn

 

Coraz trudniej ostatnimi czasy dobrać mi odpowiednią literaturę. Czytam z każdej książki po pięć, dzięsięć stron i natychmiast ją odkładam. Najwidoczniej potrzeba mi albo odpoczynku, albo czegoś lekkiego. Może właśnie dlatego przypadkiem otworzyłam kolejny tom serii Czekam na ciebie. Miało być lekko i przyjemnie, a było płaczliwie. Ale wszystko po kolei. Jeszcze tylko jedno – choć oficjalnie uchodzi to za piąty tom, według mojej rozpiski jest jednak ósmą częścią i za taką właśnie będę ją traktować. Dlaczego? Bowiem tomy wcześniejsze zostały rozbite, a ja każdą część traktuję jako osobny tom. Dlatego też będę upierać się przy tym, że “Pozwól mi pragnąć” jest tomem ósmym, a nie piątym.

Tym razem poznajemy jeszcze bardziej Nicka, cudnego barmana i jego tajemnicę, związaną z tragiczną przeszłością. Kolejne przepowiednie szalonej Katie, które się oczywiście spełnić muszą, choć nikt nie spodziewa się, w jakich warunkach to faktycznie powstanie. Ale tym razem poznajemy dokładniej także Stephanie. Nie jest z pewnością taką osobą, za jaką do tej pory ją mieliśmy. Ona także przeżyła tragedię, choć wciąż nie zatraciła tej małej w sobie dziewczynki tak bardzo pragnącej miłości idealnej, romantycznej. Co się jednak stanie, gdy wszystko idzie od końca? I nic nie jest takie, jakie się zaplanowało? Jedna noc, która zmienia losy wszystkich bohaterów kolejno.

Podsumowując: Książka niesamowicie przewidywalna i po niekąd sporo też wiało tam po prostu nudą. Nie oszukujmy się, wysokich lotów to z pewnością nie było. Mimo wszystko wywołuje emocje. Ja się spłakałam nad losem Steph (której chciałam tak strasznie skopać dupencję) i Nicka (który pokazał, jakim jest prawdziwym mężczyzną, potrafiącym stawić czoło konsekwencją). Ich wspólna tragedia sprawiła, że sytuacja bardzo mnie dotknęła, jako kobietę. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, co musiała tak naprawdę czuć Steph. Ile takich przypadków właściwie ma miejsce. I wiem, że nigdy już nic nie jest takie samo, po przeżyciu takiej tragedii. Zwłaszcza, gdy do tego wszystkiego dochodzi jeszcze brak zaufania, stabilizacji i tak naprawdę brak zrozumiania. Czy polecam powieść? Jako dokończenie serii z pewnością. Jako książka na jeden wieczór – także mogę polecić, bo mimo wszystko spełniła swoje przesłanie i umiliła mi sobą czas. I jeszcze jedna rzecz, która mnie po prostu męczy w takiej literaturze – jak to możliwe, że osoby po wypiciu paru piw, drinków, po prostu wsiadają sobie na motocykle, w samochody i jadą do domów. Czy to jest niezgodne z prawem, tak jak u nas? I jakie to niebezpieczne. A mimo to bardzo często czytam w książkach, jak to bohaterowie wychodzą z baru i po prostu wsiadają do swoich pojazdów, jadą swobodnie do domu.

Ocena końcowa: 5/10.

 

Tytuł: Pozwól mi pragnąć

Autor: J. Lynn

Wydawca: Wydawnictwo Amber

Premiera: 2015-12-04

Ilość stron: 304

Cykl: Czekam na ciebie

Tom: 8

 

Wyzwanie czytelnicze: 33/2016

niedziela, 1 maja 2016

“Szeptucha”–Katarzyna Berenika Miszczuk

“Każdy ma w sobie pierwiastek zła. Ludzie bez skazy nie istnieją.”

Bardzo dawno temu czytałam dwie książki autorki – “Wilk” i “Ja, diablica”. Pierwszy nawet przypadła mi do gustu, drugą natomiast przerwałam nie dając rady. Najwyraźniej biurokratyczne piekło nie jest dla mnie. Jednak na urodziny dostałam “Szeptuchę”, za którą jestem bardzo wdzięczna. Książka na zawsze kojarzyć mi się będzie z osobą, której to dzięło zawdzięczam. Dziękuję Kochana

Wróćmy jednak do samej powieści. Przed nami świat współczesny, a mimo to jakże inny. A wszystkiemu winien Mieszko I, który nie przyjął chrztu Polski, co za tym idzie – Polska jest państwem pogańskim. Obowiązują nadal wierzenia słowiańskie, we wszystkie boginie i bogów, obchodzone są wszystkie święta (a jak wiadomo z historii, słowianie lubowali się bardzo we wszelkich orgietkach), ale także legendy stają się rzeczywistością. I tak w dużych miastach jest to zapominane, w małych miejscowościach i na wioskach, wciąż hucznie obchodzone i w każde zabobony wierzono. Tak oto poznajemy naszą główną bohaterkę – Gosię. Dziewcze z miasta, z pragnieniem zostania lekarzem, nagle musi wyjechać na daleką wieś (okolice Kielc) i przyuczać się na Szeptuchę. Nagle legendy odżywają, a Gosława znajduje się w samym środku walki bogów. Do tego pojawia się Mieszko I – o tak, wciąż żywy, jakże byłoby inaczej, Rusałka dbająca o bezpieczeństwo, gdzieś tam też czarny kocur przebiegnie, Wątpierz skusi, a i topielec wspomoże.

Podsumowując: Powieść zdecydowanie warta polecenia. Niesamowita wiedza autorki odnośnie wierzeń ludowych i fantazja, by to wpleść w świat współczesny. Miło było także odwiedzić ponownie Łysą Górę, choć tym razem jedynie tańcować na kartkach książki i w mojej wyobraźni. Z tą pozycją nie można się nudzić. Wciąga z każdą kolejną stroną. Sporo humoru wnosi nam także naiwna i nierozważna Gosława, zwłaszcza z jej paranoją kleszczową. Ale tak naprawdę czytelnik wciąż pozostaje z wieloma nierozwiązanymi wątpliwościami, pytaniami – kim jest Sowa śledząca kochanków, po czyjej jest stronie, co ukrywa Mieszko i jak wszystko skończy się dla Gosi. Jednak przede wszystkim – komu bohaterka może zaufać, skoro każdy wydaje się podejrzany? Ucztą dla oka jest także układ graficzny ksiażki – okładka boska. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom i powiem jedno – ZAKOCHAŁAM SIĘ w tej powieści.

Ocena końcowa: 9/10.

 

Tytuł: Szeptucha

Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk

Wydawca: Wydawnictwo WAB

Premiera: 2016-02-03

Ilość stron: 352

Cykl: Kwiat paproci

Tom: 1

 

Wyzwanie czytelnicze: 32/2016.