sobota, 30 czerwca 2018

„Przesilenie” – Katarzyna Berenika Miszczuk


… żar miłości, który może sparzyć….

Wyczekiwane zakończenie serii Kwiat Paproci. I choć bardzo na to czekałam, długo zwlekałam z otwarciem książki, przeczytaniem jej. Po prostu nie chciałam kończyć tej wspaniałej przygody Gosi, Mieszka i Słowiańskich Bogów. Uwielbiam tez oprawę graficzną powieści, całej serii. Utrzymana w klimacie, charakterystyczna i intrygująca.

Nadchodzi jesień, a tu przygotowania do obchodów Dziadów. Jednak nie to jest najważniejsze – bowiem zbliża się termin, w którym Swarożyc zażąda spełnienia danej mu obietnicy. Gosia nie ma spokoju, ani troszeczkę. Mieszko i jego niedojrzałe zachowania – jak widać tysiąc lat go nadal nie nauczyło odpowiednio traktować kobietę. Do tego podejrzanie milczący Wales, Mokosz pojawiająca się zbyt często i Swarożyc tajemniczy, zwodzący i uwodzący. A gdyby jeszcze tego było mało, matka Gosi wyjawia rodziną tajemnicę, tylko o ojcu cicho sza…. I te koszmarne mdłości.

Podsumowując: Cała seria była dobra, ale ostatni tom jest rewelacyjny. Wiele wątków do rozwiązania i to podane w sposób zrozumiały, nie chaotyczny. Bohaterowie na najwyższym poziomie. Wszystko przemyślane i dopięte na ostatni guzik. Ogromne ukłony w stronę autorki za stworzenie tak cudownie świata, postaci i ich losów. I choć to ostatni tom, powieść zakończyła się z takim lekkim uchyleniem bramki. Czytelnik ma szansę się domyślać, tworzyć własne scenariusze, co dalej z bohaterami. Uwielbiam. Kocham. Polecam.

Ocena końcowa: 9/10.


Tytuł:             Przesilenie

Autor:            Katarzyna Berenika Miszczuk

Wydawca:     W.A.B.

Premiera:      2018-04-16

Ilość stron:    464

Cykl:               Kwiat Paproci

Tom:               4



środa, 27 czerwca 2018

„Przeklęci święci” - Maggie Stiefvater


„Jednak wszyscy mamy w sobie mrok. Rzecz w tym, ile zdołamy pomieścić w sobie światła.”

Po przeczytaniu serii „Wilkołaki z Mercy Falls” byłam ciekawa, jak zapowiadają się inne serie autorki na naszym rynku wydawniczym. Oczywiście dostępne są jeszcze inne, ale nie byłabym sobą, gdybym najpierw nie sięgnęła po nowość. I tak oto spotkałam się z cudami, czy były jednak udane?

Senne miasteczko Bicho Raro, a w nim same smakowitości. I to dzięki jednej rodzinie – Soria, w której od pokoleń rodzą się Święci. Współczesność zmieszana ze specyficzną magią. Spokój i idylla? Można zapomnieć, gdy wciąż ściągają tutaj Pątnicy, pragnący owego cudu. Nie jest to jednak takie proste, gdy najpierw trzeba zmierzyć się z Mrokiem i to tym swoim, własnym, który zna nas najlepiej. Nic się nie ukryje, a wszystko wychodzi na jaw. Kto jest na to gotowy?

Podsumowując: Książka jest specyficzna. Może dlatego tak wiele jest negatywnych opinii. Nie dlatego, że jest zła. Jest spokojna, stonowana, jakby cisza przed burzą. Tylko, że czytelnik czeka na tę burzę do samego końca i…. i klapa. Bohaterowie bardzo ciekawi, intrygujący, świetnie skonstruowani. Świat intrygujący, żywy – nie jest tylko tłem dla wydarzeń. To jedna z tych powieści, o której nie wiem, co mam powiedzieć. Nie powaliła mnie przez ten swój spokój, z drugiej strony wydała się intrygująca i wciągnęła mnie. Czy polecam? Tak. Z pewnością każdy powinien sam sprawdzić i ocenić po przeczytaniu. Z pewnością jest to powieść złożona, daje do myślenia. Jestem zadowolona, choć nie zakochana.

Ocena końcowa: 7/10.



Tytuł:              Przeklęci święci

Autor:             Maggie Stiefvater

Wydawca:    Uroboros

Ilość stron:   360

Premiera:     2018-06-06

niedziela, 24 czerwca 2018

„Piekielna miłość” – K.N. Haner


Po pierwszym tomie, gdzie tak wiele się rozgrywało i było tak emocjonalnie, nadszedł czas na wyczekiwany drugi tom. Co dalej stanie się z bohaterami? Oprawa piękna, kusząca, klimatyczna. I nie mogłam się doczekać, co zastane w środku.

Życie Nikol skomplikowało się jeszcze bardziej. Odebrano jej wszystko, co kochała i co dawało jej powód, by żyć. I tylko z jednego powodu – zemsty. Ile jest w stanie znieść kobieta, by dalej być człowiekiem a nie wegetować i stać się tylko narzędziem, ciałem na usługach? Burdel, utrata dziecka, zniszczenie psychiczne, uzależniające leki i praktycznie brak nadziei na ratunek. Jedyna myśl, która trzyma ją jeszcze jako tako na powierzchni, to poczucie, że synek żyje. Z drugiej strony mamy Markusa, gangster pełną piersią, twardziel i niezależny mężczyzna, który przepadł, którego miłość powaliła na kolana. W brutalnym świecie, gdzie codziennością jest broń, narkotyki i przemoc, takie niewinne uczucia są wręcz zakazane i sprowadzają tylko kłopoty. Czy słuszne jest powiedzenie: „Od przyjaciół się strzeż, a z wrogiem sobie poradzisz”? Z pewnością ich droga będzie bolesna i wyboista. Pytanie, co zastaną na końcu…

Podsumowując: Pierwszy tom był brutalny, wciągający niczym narkotyk, surowy i bardzo emocjonalny dla czytelnika. Bohaterowie dobrze skonstruowani, choć nie zaprzeczę – postać Nicole była irytująca dla mnie. Co zostałam tutaj? Zbyt dużo wszystkiego zamkniętego w jednej książce. Spokojnie można by stworzyć z tych wydarzeń parę innych tomów. Zbyt dużo się działo w zbyt krótkim czasie. Postać Nicole jeszcze bardziej drażniąca, niż w „Zakazanym układzie”. Marcus też stał się dla mnie rozczarowaniem – niby gangster, twardziel, mafioso pełną piersią, a był dla mnie zbyt mdły, rozmiękczony. Powieść nie musi być realna, ale ta stała się całkowicie odrealniona. Przypomniała mi trochę te wenezuelskie seriale. I te ciągłe zauroczenia, kolejni mężczyźni tracący głowy dla Nicole. Za dużo… niestety, ale ledwie skończyłam. I choć uwielbiam pióro K.N.Haner, ta powieść mnie po prostu umęczyła. Poczekam na inne powieści, by sprawdzić, czy to przesyt pióra, czy chwilowy spadek formy.

Ocena końcowa: 5/10.


Tytuł:              Piekielna miłość

Autor:             K.N.Haner

Wydawca:     Editio

Premiera:      2018-05-23

Ilość stron:    384

Cykl:              Seria Mafijna

Tom:              2


środa, 20 czerwca 2018

„Niedźwiedź i słowik” – Katherine Arden


„Odważni żyją. Tchórze umierają w śniegu.”


Któż z nas nie lubił słuchać bajek i baśni czytanych przez rodzica, albo samemu czytać? Uwielbiałam baśnie braci Grimm. Miałam wybrane kilka i wymuszałam ich cowieczorne czytanie, chociaż znałam historie na pamięć. Jako dorosła kobieta patrzę na teksty nieco inaczej, biorąc je niejednokrotnie zbyt dosłownie. Bracia Grimm mają bardzo mroczne i krwawe historie. I tak wracając do historii z dzieciństwa, w ręce wpadła mi „przepiękna mroczna baśń dla dorosłych, nie tylko tych, którzy lubią magię” – jak informuje nas Wydawca. A jaka jest prawda?

Przenieśmy się do XIV-wiecznej Rusi, gdzie rodzina Piotra Władimirowicza, choć zajęta jest ciężką pracą i walką z chłodem oraz głodem, spotyka się przy kuchennym piecu, gdzie staruszka Dunia snuje bajki. I choć dla większości są to jedynie piękne opowiadania, chwila odetchnięcia i zapomnienia o ciężkim żywocie, dla małej Wasi jednak jest czymś więcej, zwłaszcza, że to w jej krwi płynie pełna dawnej mocy krew, która pozwala jej dostrzegać coś, czego nikt inny nie widzi, coś ukrytego i coś, co powinno być już dawno zapomniane. Przez to niestety ściąga uwagę istot, o których wiedzieć nie powinna, a które miały być tylko w opowieściach wieczornych Duni. Poznajemy domowika strzegącego ogniska domowego, czy waziła czuwającego nad końmi. W lesie trafić można na lesownika, czy rusałkę. Sprawy się jednak komplikują, gdy Piotr sprowadza bogobojną młodziutką żonę, a nowy duchowny wypowiada im wojnę. Co zrobi rodzina Władimirowiczów, gdy zimą zapukają upiorni goście?

Podsumowując: Mroczny i klimatyczny pierwszy tom Baśniowej Trylogii. Zachwycił mnie, choć początki z powieścią były dla mnie nużące i ciężko było mi przez nie przebrnąć. Dajcie jednak jej szansę, bo dalej jest już znacznie lepiej. Autorce udało się połączyć wiarę chrześcijańską z wierzeniami pogańskimi. Ukazanie dawnych, zapomnianych już strażników, duszków, demonów wprost z naszych ziem tylko zaostrza apetyt. Świetnie napisana historia, trzymająca w napięciu. Udało mi się przenieść do zupełnie innego świata i ciężko było wrócić do teraźniejszości. Czy polecam? Oczywiście. I z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.

Ocena końcowa: 7/10.


Tytuł:   Niedźwiedź i słowik

Autor:   Katherina Arden

Wydawca:   Wydawnictwo MUZA

Premiera:   2018-04-18

Ilość stron:   448

Cykl:   Baśniowa Trylogia

Tom:   1



„Uważaj na zło, które czai się w lesie.”


wtorek, 12 czerwca 2018

“Łzy Mai”–Martyna Raduchowska


Fragment 2:

*  *  *

ŁzyMai_okładka_mHarmider, który przywrócił go rzeczywistości, Jared wziął początkowo za odgłos dalekich wystrzałów. Dopiero gdy wsłuchał się uważniej, doszedł do wniosku, że było to raczej jednostajne łomotanie, jakby coś ciężkiego głucho waliło o metal. Zanim zdołał ustalić, skąd ów dźwięk dochodzi, ujrzał, jak na jednej ze ścian laboratorium, wysoko, niemal pod samym sufitem, miarowo wygina się i wybrzusza osłona wentylacji. Kolejne uderzenie wyrwało wreszcie pokrywę ze ściany, ukazując szczupłą nogę w granatowym trampku. Kawał metalu z potwornym łoskotem runął w dół, wzniecając chmury dymu i iskier. Z przewodu wentylacyjnego wyłoniła się druga noga, potem tułów, ramiona, szyja, wreszcie głowa i twarz okolona krótkimi pasemkami popielatych włosów...

Quinn głośno wciągnął powietrze, nie wierząc własnym oczom.

To była Pomyłka. Ellen Take. Ekslaborantka kryminalistyczna i obecna pracownica naukowa Beyond Industries. Ostatnia osoba, którą Jared spodziewał się ujrzeć żywą w takich okolicznościach.

Dziewczyna rozejrzała się po dogasającym pobojowisku, potem niepewnie popatrzyła w dół, oceniając wysokość. Gdy wreszcie przysiadła na krawędzi przewodu i opuściła nogi gotowa do skoku, Quinn kątem oka złowił ruch po drugiej stronie zrujnowanej pracowni. Zerknął w tamtym kierunku, szybko zidentyfikował intruza. Scyborgizowany klon, model Easy Puppet, całkowicie bezwolna marionetka kontrolowana zdalnie za pośrednictwem biochipa umieszczonego w korze przedczołowej. Chodzące oczy, uszy i karabin strzegących budynku systemów bezpieczeństwa. W normalnych warunkach nazywane pieszczotliwie Kukiełkami.

niedziela, 10 czerwca 2018

“Łzy Mai”–Martyna Raduchowska


Fragment 1:

ŁzyMai_okładka_mW nieruchomych oczach Mai odbijał się ogień.

Porucznik Jared Quinn nie mógł oderwać od nich wzroku. Adrenalina łagodziła ból tak skutecznie, że niemal zapomniał o przestrzelonym boku, a szum krwi w uszach zdołał całkowicie zagłuszyć pomruk pożaru i trzask tryskającego iskrami okablowania. W jednym z sąsiednich pomieszczeń wciąż rozlegały się strzały i przeraźliwe wrzaski, ale Jared nie zwracał na nie uwagi. Z rosnącym niepokojem próbował wyczytać coś z pustych źrenic Mai. Srebrzyste tęczówki androida wyglądały jak dwa płatki przybrudzonego śniegu, a sączące się spod powiek łzy przywodziły na myśl kryształki lodu topniejące wolno w cieple płomieni.

Gabinet, do którego Quinn przytaszczył sparaliżowaną replikantkę, był chyba ostatnim ocalałym pomieszczeniem w całej siedzibie Beyond Industries. A na pewno jednym z nielicznych, bo w pozostałych rozpętało się prawdziwe piekło. Przez ścianę z pancernego szkła Jared miał świetny widok na zdemolowane, płonące laboratorium. Nie pozostał tam już nikt żywy, walki szybko przeniosły się na niższe piętra, znacząc drogę kałużami krwi i ciałami zabitych.

Zhakowane systemy bezpieczeństwa wyłączyły zraszacze, zanim woda zdołała stłumić pożar. Mokre meble, aparatura i komputery buchały parą i migotały w świetle kopcących płomieni. Podłogę zaściełały kawałki szkła i rozniesionych w drzazgi mebli. Raz po raz rozlegał się szczęk pękających od gorąca żarówek, nieliczne działające lampy mrugały nerwowo, pobzykując w rytm kolejnych rozbłysków.

piątek, 8 czerwca 2018

Z A P O W I E D Ź - czyli to, na co tak czekam….


Tom:             1

Autor:            Martyna Raduchowska

Wydawca:     Uroboros

ŁzyMai_okładka_m

W New Horizon androidy nie śnią o elektrycznych owcach. One marzą o reinforsynie.

W latach 30. XXI wieku technologia jest wszechobecna. Sztuczne organy, implanty, domózgowe wszczepy – ludzkie ciało i umysł można upgrade’ować wedle uznania. Jeżeli oczywiście kogoś na to stać. Biednym pozostaje jedynie reinforsyna. Dla ludzi to geniusz w pigułce. Dla androidów zaś - szansa na odczuwanie emocji.

Nie wszyscy są entuzjastami technologii. Na pewno nie Jared Quinn, porucznik wydziału zabójstw. Na pewno nie po Buncie, w trakcie którego zdradziła go jego własna replikantka, Maya.

Gdy wraca do pracy w policji, ma zasadę: żadnych cyborgów, żadnych androidów. Nie w jego zespole. Tymczasem po New Horizon grasuje zabójca nieuchwytny dla policyjnych systemów. Dla Quinna to jak wygrana na loterii – powrót do tradycyjnych metod śledczych. Ofiarą jest młoda kobieta. Widział ją już. W swoich koszmarach. Czyżby to on był mordercą?



Premiera: 4 lipca 2018r.

wtorek, 5 czerwca 2018

„Nowakowie. Kruchy fundament” – Barbara Sęk


"Ile jest w stanie poświęcić człowiek,
ilu ludzi zranić, by osiągnąć to,
na czym mu zależy?"

Czasem przychodzi taka chwila, gdy szuka się czegoś wyjątkowego, innego. Tak miałam teraz – za dużo grzesznych romansów, ale i nieco za dużo losów z nie tego świata. Potrzebowałam odskoczni. I tak właśnie trafiłam na jakże życiową by się wydawało lekturę Barbary Sęk. Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. I niezapomniana przygoda.

Nowakowie. Prawdziwie szczęśliwa rodzina, taka porządna. Złego słowa nie da się powiedzieć. Tak widzą ich wszyscy. A jak jest naprawdę? Krzysztof, głowa rodziny, pracowity, dobrze zarabiający, kochający mąż i ojciec. Małgorzata – zajmuje się domem oraz dziećmi. Kochająca kobieta. I pociechy – nastolatkowie, zbuntowani, ale wszystko w normie oraz najmłodszy Kubuś, który świat widzi tylko w różowych okularach. Wszystko na pozór idealne. Fundament się kruszy, gdy wychodzi na jaw, że tak porządny Krzysztof prowadzi jednak podwójne życie. Jest ta druga, kochanka. Szczęśliwe życie pryska niczym bańka mydlana, a każdy z klanu Nowaków przegląda na oczy, widzi rzeczywistość taką, jaka jest naprawdę. Wszystko, w co wierzyli dotąd okazuje się kłamstwem. Kruchym fundamentem, na którym nie wiadomo, czy da się coś jeszcze zbudować. Zdrada. Złość. Załamanie. Szukanie swojego miejsca w zaistniałej sytuacji. I pytanie – co dalej? Zwłaszcza, gdy tajemnice wychodzą na jaw.

Podsumowując: Nie jest to powieść, którą zabrałabym ze sobą na wakacje. Zdecydowanie. Dlaczego? Jest wciągająca na tyle, że przegapiłabym pewnie cały urlop, przeżywając tę historię wraz z bohaterami. Lektura skomplikowana, życiowa. Nic nie jest takie proste. Mam wrażenie, że każdy na swój sposób jest tam wytłumaczony, a ja rozumiałam każdą ze stron. Dla mnie nie ma tu postaci czarno-białych. Nie ma do końca winnych. Autorka porusza się w odcieniach szarości. Tłumaczy zachowanie każdego z członków rodziny Nowaków. Niesamowicie emocjonalna lektura. Na tyle, że po jej skończeniu, trochę trwało, bym doszła do siebie i mogła zabrać się za coś innego. Gorąco polecam.

Ocena końcowa: 8/10.


Tytuł: Kruchy fundament

Autor: Barbara Sęk

Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.

Premiera: 2018-06-06

Ilość stron: 560

Cykl: Nowakowie

Tom: 1