niedziela, 22 czerwca 2014

Lisa Renee Jones - "Mroczne pragnienia"

Po przeczytaniu pierwszego tomu nie potrafiłam zbyt długo czekać na drugi. Zakończony był tak, że nie można po prostu nie sięgnąć po kolejny tom. I tak oto spędziłam dzisiejszy cały dzień z Chrisem, Markiem, Sarą i tajemnicza Rebeką. Efekt? Chcę kolejny tom i to natychmiast! Ale po kolei...

Sprawy się komplikują. Wciąż nie wiadomo, kto jest kim. Sara plącze się pomiędzy bohaterami nie wiedząc do końca, kto chce faktycznie ją chronić, a kto jedynie próbuję ją przelecieć i manipulować. Mogłabym użyć dosadniejszego słowa, jakie zresztą wielokrotnie były użyte w książce, ale obawiam się zgorszenia i cenzury :) Pojawiają się nowi bohaterowie, którzy znają Rebekę, a teraz interesują się Sarą. A ona sama próbuje odkryć nie tylko tajemnicę zniknięcia właścicielki pamiętników, ale także odkryć siebie samą, swoje miejsce na ziemi. Odrzuca nareszcie maskę uległej, nieśmiałej, szarej myszki na rzecz kobiety wiedzącej czego chce. Tak przynajmniej myśli. A czy tak jest naprawdę? Z pewnością można wywnioskować z kolejnych rozdziałów powieści. Dodatkowo poznajemy jej przeszłość. I w tym momencie chciałam skopać dupsko nie tylko jej ojcu i wybrankowi z jej przeszłości, ale także potrząsnąć porządnie samą Sarą. Mylić gwałt z uległością to już szczyt naiwności. 

Niektóre wątki zostają rozwiązane. Poznajemy prawdę o Rebece. Choć wciąż nie całą. Wiemy jednak, co jej się stało, a przynajmniej mniej więcej jaki to miało efekt końcowy. Szczegóły pewnie zostaną odkryte w następnym tomie. Komplikują się jednak sprawy z Elle, przyjaciółką Sary. Sprawy z Markiem i Chrisem także stają na ostrzu noża. A ostateczną decyzję musi podjąć nasza miotająca się bohaterka. I ta część zostaje urwana... celowy zabieg, by przymusić czytelnika do sięgnięcia po tom trzeci. Ja wiem, że będę na niego czekać z niecierpliwością. Muszę poznać ostateczną decyzję Sary. Odkryć kolejne tajemnice skrywane przez Chrisa i Marka. Co stanie się z klubem? I w co wplątała się Ella? 

Pierwszy tom był jedynie rozgrzewką. Ten doprowadzał do wrzenia. Równie tajemniczy. Bardziej zaskakujący. Rozwiązanie sprawy z Rebeką sprawiło, że ponownie przemyślałam moje odczucia wobec poszczególnych bohaterów. I z pewnością nie spodziewałam się takich obrotów sprawy. Pociągająca. Mroczna. Pełna napięcia i dobrego erotyzmu. Pierwszy tom polubiłam. Drugi tom pokochałam. Co mnie czeka po trzecim?




Tytuł: Mroczne pragnienia

Autor: Lisa Renee Jones

Wydawca: Pascal

Premiera: 2014-06-18

Ilość stron: 380

Seria: Inside Out

Tom: 2





Cytaty:

  • "Mówi, że miłość nie istnieje, że jest tylko pożądanie, które ma wiele odcieni."

  • "Sama czuję się bezpieczna. W samotności ból jest mniej intensywny."



Lisa Renee Jones - "Gdybym była Tobą"

Bardzo długo wahałam się nad jej kupnem. Oglądałam ją wielokrotnie w księgarni. Głaskałam. Ale wciąż nie byłam zdecydowana. Próbowałam ja także czytać, ale język pisania wydawał mi się inny, dziwny, taki nie dla mnie. Może właśnie dlatego jej nie kupiłam? A może ponowne porównanie do Trylogii Greya? Chodziłam więc wokół niej, zerkając ukradkiem pełna wątpliwości. A i okładka, choć przyjemna, przypominała mi za bardzo okładkę K. Sparks i jej serię o wampirach. Dokładnie "Moje wampirze wesele". Odnoszę wrażenie, że to te same zdjęcie, ale u L.R.Jones jest nieco wycięte. Nie lubię takich zabiegów. Wtedy zaczynam się zastanawiać - kto od kogo ściągnął pomysł. I czy nie stać na coś innego?

Nareszcie dostałam egzemplarz. Nie musiałam kupować. I znów gładziłam, wąchałam strony i próbowałam przeczytać. Po paru stronach odkładałam. Choć urywki z pamiętnika pisane są przyjemnym językiem, tak już treść nie za bardzo do mnie przemawiała. Może jednak książka musiała swoje odczekać na mojej półce. Aż do wczoraj. Nadszedł ten moment, gdy przebrnęłam. Przyzwyczaiłam się do języka autorki. I... nie potrafiłam się oderwać. Mam za sobą nieprzespaną noc, dwa kieliszki czerwonego wina i od świtu kubki kaw. I co najważniejsze, wciąż nie mogę oderwać się od świata bohaterki. Jest mi bliska. Polubiłam ją bardzo. Z taką kobietą mogłabym się zaprzyjaźnić. Ba, chciałabym być jej przyjaciółką. Troszkę denerwowało mnie, że otaczają ją tak boscy mężczyźni. Czy to możliwe? Dlaczego zawsze mężczyźni w książkach są bogami seksu i w dodatku najpiękniejsi? A nie mogliby mieć przyjemnie krzywego nosa, krzywych żółtawych zębów i lekkiego brzuszka piwnego? A może galerie przyciągają właśnie tych bogatych i pięknych? Nie wiem, nigdy nie byłam, ale chyba zamierzam iść na wernisaż i sama się o tym przekonać. I wracamy do bohaterki. Sara jest postacią skomplikowaną. Nie wiem, ile w książce jest prawdziwej jej, a ile utożsamiania się z Rebeką, właścicielką pamiętników. Czy to możliwe, by obie obce sobie kobiety były tak do siebie podobne, przeżywały dokładnie takie same emocje i wybierały ten sam świat? 

Mamy tajemnicę. Wciąż nie do rozwiązania. Zbyt wiele wątpliwości i pytań, a za mało dowodów, kto jest kim i dlaczego. Wyjazd czy zaginięcie Rebeki sprawia, że Sara przeżywa przygodę swojego życia. I co dzieje się z Elle, przyjaciółką głównej bohaterki? Kto jest tym Mistrzem Rebeki? Czy to może być cudowny Chris? Czy władczy Mark? Sara coraz głębiej wchodzi w nowy dla siebie świat, ze swoją brawurą i odwagą na pokaz. Nie jest gotowa poznać prawdę, a mimo to drąży temat. Ślepo ufając lub uciekając. A żadna z tych tajemnic nie jest rozwiązana. Książka kończy się w takim momencie, że przymusem wręcz jest sięgnąć po następną część. I tu cieszę się, że ją mam, bowiem wiem, jak rozwiązała się sytuacja z ostatnich stron.

Powiem jedno - niesamowita. Wciągająca już od pierwszych stron - choć ja na to potrzebowałam trochę więcej. Intrygująca. Niezapomniana. Tajemnicza. A  przede wszystkim odpowiednio wyważony romans z erotyką. Zaskakująca. Pikantna, choć na szczęście erotycznych scen jest bardzo mało. Pierwszy tom trylogii jest rozgrzewką przed tym, co czeka nas, czytelników, w kolejnych. Mroczni bohaterowie. Silni i władczy, bogaci mężczyźni. I ona. Wciąż szukająca nie tylko właścicielki pamiętników, ale i własnego miejsca. Szukająca siebie. Udany romans z elementami erotyki. Smakowity i niepowtarzalny. Mroczne pragnienia. Erotyczna gra. Pożądanie. I tajemnica. 

Obowiązkowa lektura dla każdej z nas, szukającej chwil zapomnienia.




Tytuł: Gdybym była Tobą

Autor: Lisa Renee Jones

Wydawca: Pascal

Premiera: 2013-09-25

Ilość stron: 384

Seria: Inside Out

Tom: 1






"(...) mężczyzna, który nie ożenił się do trzydziestego piątego roku życia,
 jest albo gejem, albo ma coś na sumieniu."



środa, 11 czerwca 2014

Anne Bishop - "Morderstwo wron"

Po pierwszym tomie nie wiedziałam, co zastanę dalej. Obawiałam się, że "Pisane szkarłatem" za wysoko podniosło poprzeczkę i kolejne tomy mogą okazać się o wiele słabsze. Tak niestety dzieje się z wieloma seriami. Pierwsze, co zauważyłam, to jakby cieńsza książka. Próbowałam sobie przypomnieć, jak wyglądał tom pierwszy. Położyłam je więc obok siebie, szukając różnic i podobieństw. Ponownie zauważyłam, że nasza, polska okładka jest znacznie lepsza od oryginału, co nie zdarza się prawie nigdy. I faktycznie, jest cieńsza. Ale na szczęście wszystko zachowane w tym samym wzorze, co niesamowicie cieszyło moje oczy. Twarz dziewczyny sprawiała, że nie potrafiłam przestać się na nią patrzeć. Te jej oczy. Niespotykany kolor. Ciepłe barwy. I ten cudny rudy kolor.

A sama treść? MISTRZOSTWO. Udało się ponownie osiągnąć niesamowicie wysoki pułap. Prawdziwa książka fantasy. I co najbardziej mi odpowiadało, nie jest to romans zmiennokształtnych, Innych. Nie są przesłodzeni. Są raczej surowi, prymitywni, którzy dopiero uczą się relacji z ludźmi. A sami ludzie pokazują swoją prawdziwą twarz. Nie zawsze jednak jest to strona, którą należy się chwalić. Zawiść nie zna granic. Strach. Prawdziwe morderstwa popełniane bez konkretnej przyczyny. Czasem nawet miałam wrażenie, że raczej popełnione dla zabawy. Straszne zbrodnie. Tragedie dla bliskich. W imię czego? Gniew ludzi i próba opanowania tego, co jest nie do opanowania? A z drugiej strony stoją Inni - niektórzy rozczarowani i rozgoryczeni, niektórzy próbujący zrozumieć i pozwolić przetrwać gatunkowi ludzkiemu. W samym środku tej walki - wieszczki krwi. Kobiety niewinne, płacące naprawdę wysoką cenę za swój dar. Poznajemy także inne gatunki - Intuitów, którzy nie są już tylko ludźmi, ale też nie są Innymi. Są gdzieś po środku w tym wszystkim. Żyjący we własnym świecie, nie szkodząc nikomu. Im bardziej czytałam tą książkę, tym bardziej zastanawiałam się, kto tu jest prawdziwie czarnym charakterem. Inny, słuchający swoich instynktów i broniący swojej ziemi oraz swoich bliskich, czy może człowiek pragnący władzy, sławy i pieniędzy? 

Niesamowicie wciągająca. Tajemnicza. Przepełniona emocjami. Niektóre sceny sprawiały, że musiałam ją odłożyć na moment i odetchnąć na spokojnie, chodząc po tarasie. Istne sceny wyjęte z horroru. Ale miałam także relację pomiędzy wieszczką krwi a wilczym strażnikiem - i to ich losy relaksowały mnie wśród tych wszystkich scen akcji. Ich losy tak splątane i tak nieznane. Dwójka osób raczkujących we własnych relacjach. Uczących się od podstaw wszelkich reakcji i relacji. Na naszych oczach bowiem buduje się prawdziwa przyjaźń. A kto wie, że kiedyś przerodzi się w prawdziwe uczucie miłości, choć od samego początku wiadomo, że miłość pomiędzy człowiekiem a Innym jest praktycznie niemożliwa. Czy im się uda? I co się stanie z Dziedzińcem i jego mieszkańcami w kolejnych tomach, gdy najgorszy koszmar Meg zostaje rozwiązany? 

Obowiązkowa lektura do przeczytania dla każdego miłośnika fantastyki. Gorąco polecam. Jest to niezapomniana lektura. Warta swej ceny. Pozycja, do której z pewnością często się będzie wracać.




Tytuł: Morderstwo wron

Autor: Anne Bishop

Wydawca: Wydawnictwo Initium

Premiera: 2014-05-21

Ilość stron: 432

Seria: Inni

Tom: 2

Jennifer Probst - "Miłość o smaku cannoli"


"Zemsta jest najlepszym daniem w miłosnym menu ..."

To już moje czwarte podejście do książek autorki. Zauroczyłam się pierwszym tomem jej serii 'Małżeństwo z milionerem" - czyli "Układ doskonały". Kolejne części już tylko wciągały mnie w ten świat. Każda o zupełnie innych bohaterach i zupełnie innych przygodach. Ale wszystkie łączy jedno - prawdziwie włoskie temperamenty, piękne klimatyczne miejsca, dobra kuchnia i taki romans, że rozpływałam się podczas czytania.

Tym razem tematem przewodnim jest kuchnia. Dobra, włoska kuchnia. I włoska rodzina. I włoskie temperamenty. I te cudnie delikatne opisy erotyczne. Prawdziwy romans, niczym harlequin. Z tą jednak różnicą, że tu wszystko dzieje się swym powolnym rytmem, a książka jest odpowiednich rozmiarów. W porównaniu oczywiście do tych czerwonych malutkich książeczek z serii 'Gorący romans'. A jaka jest ta część? Przed przeczytaniem spotkałam się z negatywnym opiniami. Twierdzono bowiem, że jest to najgorsza część z całej serii, która ukazała się na naszym rynku. Czy to prawda? Powiedziałabym, że każda ma coś w sobie wyjątkowego i przewidywalnego. Przede wszystkim nie jest to książka wysokich lotów. Według mnie ma ona przede wszystkim za zadanie odprężyć nas, Drogie Panie. I to zadanie spełnia. Jest lekka. Przyjemna w odbiorze. Bohaterowie dobrze dobrani. Świat świetnie wykreowany. Idealna książka po ciężkim dniu, by zasiąść sobie z kieliszkiem wina i oddać się chwili. To także książka dobra na lato, gdy spragnione jesteśmy jakiegoś gorącego romansu. Ta książka nam to gwarantuje. Jednak jeśli szukamy czegoś, do czego będziemy wracać, czegoś dającego do myślenia - nie ta półka, Drogie Panie. To zwykły romans w dobrej otoczce warty przeczytania dla chwil zapomnienia. Czytadło typowo kobiece na samotny wieczór lub dzień na plaży. Z pewnością sięgnę po kolejny tom, wszak historia wydaje się intrygująca. Z czystej ciekawości. Czasem lubię poczytać coś właśnie takiego - lekkiego, wakacyjnego, przyjemnego. Idealnego do przeczytania, ale nie rozpamiętywania. 

Zastanawiałabym się pomiędzy oceną przeciętną, a dobrą. Jak wspomniałam, literatura niskich lotów. Przewidywalna. Zwykłe damskie czytadło. Gavin denerwował mnie tymi swoimi przemyśleniami z Indii. Niby tam wszystko przemyślał, nabrał dystansu i wie, czego chce. A na kolejnej stronie czytam, że znów popełnia te same błędy nie widząc w tym niczego złego. I ona, Miranda, przeżyła naprawdę tragedię i zastanawiam się, jak "wielką" musi być osobą, by mu to wybaczyć. Czy ja bym potrafiła? I te ich nieporozumienia, niedogadanie się, zaprzeczanie rzeczywistości... Zupełnie, jak gdyby tworzyć problemy dla samego tworzenia. No ale nie ma co narzekać, skoro ma to być jedynie odskocznia od rzeczywistości, relaksująca literatura, a nie godna zapamiętania. 




Tytuł: Miłość o smaku cannoli

Autor: Jennifer Probst

Wydawca: Akapit Press

Premiera: 2014-03-19

Ilość stron: 315

Seria: Małżeństwo z milionerem

Tom: 4

wtorek, 10 czerwca 2014

Agnieszka Lingas - Łoniewska - "Obrońca nocy"

Autorka znana z cudownej trylogii Zakręty losu, czy też Łatwopalni. Tym razem w zupełnie nowej odsłonie. Dotąd znana z pisania o jakże ludzkich sprawach, naszym codziennym, prawdziwym życiu, tym razem postawiła na fantastykę. Czy to udany zabieg? Ogromny plus z pewnością za tą próbę. Ale nawet wykreowany przez nią świat nie mógł być znany nam z dotychczasowej literatury. O nie. Autorka cofnęła się do czasów, gdy na rynku były stare dobre komiksy o bohaterach ratujących niewiasty i całe miasta. Pamiętamy przecież starego, dobrego Supermena, prawda? To jest właśnie taki świat, który Pani Lingas - Łoniewska stworzyła dla nas. Niczym przypomnienie owych czasów mojej młodości.

Okładka dość przyjemna. Wyróżniająca się zdecydowanie wśród innych książek swoją prostotą. Tajemnicza. Przyjemna dla oka. A treść? Z pewnością zaskakująca. Pozornie prosta. Niesamowicie przyjemna i wciągająca. Im dalej, tym coraz lepiej. Niekiedy zabawna. Innym razem romantyczna. Przenosi czytelnika do świata na pozór mu znanego, współczesnej metropolii, lecz na pograniczu realności i fantastyki. Porusza kwestię walki dobra ze złem. Ale również walki o samego siebie. Wywołująca cały wachlarz emocji. I kolejna nowość dla autorki - nie utrzymana w klimacie rodzimego kraju. Przeniosła nas bowiem do słonecznego Los Angeles. 

Zdecydowanie warta zapoznania. Jednak sama nie wiem, jak mam ją do końca ocenić. Z jednej strony dość dobra książka. Mimo wszystko. Z drugiej - miała być fantastyka, a mi tego było zbyt mało. W porównaniu oczywiście z innymi książkami z tej dziedziny. Czułam spory niedosyt. I kolejny minus - zbyt szybko zostaje wszystko podane czytelnikowi na tacy. Zabrakło mi tu tej iskry tajemniczości, odkrywania przez czytelnika kolejno zagadek. Brakowało mi poczucia tej niepewności, snucia domysłów - kto jest kim i dlaczego. Otwarte zakończenie oraz wiadomość z ostatniej strony daje do zrozumienia, że kiedyś może pojawić się kolejny tom. Z drugiej strony autorka znana jest z takiego właśnie zakończenia swych książek, dając czytelnikowi otwartą bramkę do stworzenia własnego zakończenia, dalszych losów bohaterów. 

Plusy: wciągająca, ciekawa, fajny romans z drobnymi elementami fantasy.
Minusy: za mało samej fantastyki, przewidywalność i odkrycie wszystkich kart z samego początku.





Tytuł: Obrońca nocy

Autor: Agnieszka Lingas - Łoniewska

Wydawca: Novae Res

Premiera: 2013-10-21

Ilość stron: 304

Anne Bishop - "Pisane szkarłatem"

Dotąd znałam autorkę jedynie z jej serii Czarne Kamienie, którą zakończyłam już na drugim czy trzecim tomie. Obiecując sobie tym samym, że nadejdzie ten dzień, by do niej wrócić. Tym razem jednak pojawiła się zupełnie nowa seria. Nieco bałam się znając już sposób kreowania świata przez autorkę. Patrzyłam na okładkę oryginalną, ukazaną na oficjalnej stronie Pani Bishop i zastanawiałam się, czy oby na pewno jest to książka, którą chcę mieć? Pierwszy raz jednak zdarzyło się, że nasza polska okładka jest o wiele lepsza od zagranicznego odpowiednika. Złote literki. Wytłaczane. Męska twarz. Delikatna blizna na policzku. I te oczy. Prawie świecą swą intensywnością. Nie potrafiłam się wręcz od niej oderwać. Zakochałam się od pierwszego spojrzenia. Dodatkowym atutem była objętość książki - aż palce mrowiły, by zacząć już kartkować, pochłaniać treść.

Efekt? Pierwszy tom nowej serii Inni sprawił, że odrzuciłam wszystkie inne książki. Pokochałam nie tylko samą okładkę i objętość lektury, ale co najważniejsze - jej treść i to od pierwszych stron. Mistrzostwo kreacji świata i bohaterów. Złożoność relacji. Mnóstwo emocji. Porwała mnie. Uwiodła. I sprawiła, że już nigdy o niej nie zapomnę. Znalazłam w niej odrobinę romansu praktycznie na marginesie jedynie zaznaczoną. Za to dużo walk, zdrad, nieporozumień, chęci władzy za wszelką cenę, czy też żądza pieniądza, przysłaniająca wszystko inne. Mam w niej prawdziwą przyjaźń oraz walkę z własnymi ograniczeniami i uprzedzeniami. Na rynku mamy przecież wiele książek o zmiennokształtnych. Są one jednak niesamowicie przesłodzone, ot zwykli ludzie z dodatkową możliwością zmiany kształtu. Anne Bishop stworzyła zupełnie inny świat, w którym to człowiek jest najsłabszym ogniwem, który musi dopasować się do otaczającego go świata. Jest w mniejszości. Zmiennokształtni są tu dzicy, pierwotni. To oni właśnie uczą się dopiero ludzkich zachowań i życia wśród ludzi. Z różnym skutkiem. Niekiedy zabawnie. Innym razem przerażająco. Mamy także żywioły jako istoty myślące, odczuwające emocje. Tu nie ma miejsca dla bohaterów nijakich - każdy jest wyjątkowy, wyraźny, silny charakterem, dobrze wykreowany. 

Wciągająca pozycja. Poruszająca. Magiczna. Po prostu - MISTRZOSTWO.



Tytuł: Pisane szkarłatem

Autor: Anne Bishop

Wydawca: Wydawnictwo Initium

Premiera: 2013-09-25

Ilość stron: 560

Seria: Inni

Tom: 1

sobota, 7 czerwca 2014

Daniel Glattauer - "N@pisz do mnie"


Przyjemna okładka. Opis też całkiem kuszący. Dlaczego zatem po nią nie sięgnąć? Już samo to sprawiło, że odpłynęłam do świata wspomnień, gdy to Internet jeszcze raczkował w naszym kraju, gdy powstawały mIRC'e, czaty. Przypomniały mi się te wszystkie znajomości, wymiana wiadomości. Niektóre z nich pozostały ze mną do dziś dnia. I to właśnie sprawiło, że z pełnym wachlarzem własnych wspomnień oraz nieznikającym uśmiechem na twarzy, zaczęłam czytać.

Książka tak naprawdę nie posiada żadnych opisów. Składa się głównie z dialogów pomiędzy bohaterami. Ich korespondencji. I za to właśnie ich pokochałam. Za te wszystkie emocje, które potrafili ubrać w słowa, albo które ja, jako czytelnik obserwator, mogłam wyczytać między wierszami. Za te zauroczenia bez żadnej realności. I za ten strach przed pierwszym spotkaniem, by wszystko to, w się dotąd wierzyło, nie pękło niczym bańka mydlana. Czytelnik, który kiedyś przeżył coś podobnego, zrozumie tą książkę dogłębniej. Zrozumie emocje towarzyszące bohaterom. A także tą całą magię słowa. Fakt, że rzeczywistość przestaje być interesująca, nie ma znaczenia nasze otoczenie, nasi partnerzy czy rodzina. Liczy się tylko kolejna wiadomość, na którą czeka się siedząc jak na szpilkach.

 Prawda bowiem jest taka, że ta książka nie przypadnie do gustu wszystkim. Osoby, które nigdy nie przeżyły podobnych sytuacji, jak nasi bohaterowie, mogą jedynie prześliznąć się po tekście twierdząc, że nic tam ciekawego nie było - ot, czytadło o fascynacji internetową znajomością. Ale na tym to właśnie polega - zastanowienie się, do czego może doprowadzić taka fascynacja, jak się ona w ogóle rodzi, z czego wynika. 

Przyjemna i szybka w czytaniu, choć ja dawkowałam sobie ją bardzo powolnie, by zostać z nią jak najdłużej. Typowo letnia, kobieca literatura. Idealna w plener lub na plażę. Relaksująca. Emocjonująca. Wspaniała po prostu. Polecam tym, którzy chcą poczuć prawdziwy romans bez konieczności spotkania owych bohaterów. Za to poznać czym jest ich delikatność i całowanie jedynie słowem.






Tytuł: N@apisz do mnie

Autor: Daniel Glattauer

Wydawca: Książnica

Premiera: 2010-02-10

Ilość stron: 248

środa, 4 czerwca 2014

"Chodząc nędznymi ulicami"

Zdecydowanie jest to pozycja, obok której nie można po prostu przejść obojętnie. Po pierwsze - wymiary książki sprawiają, że nieco wyróżnia się wśród rzędu równo ułożonych książek. Po drugiej - okładka. Stojąca para, za nimi jakieś magazyny, magia. Jak dla mnie sama już okładka wprowadza napięcie, tajemniczość. A długa lista nazwisk autorów owej antologii sprawia, że każdy znawca książek fantasy od razu pakuje ją do koszyka. Charlaine Harris, choć nie czytam jej książek wiem, że jest dobrą autorką. Moja ulubiona Patricia Briggs. Cudowny Simon R. Green. I wiele, wiele innych nazwisk. A wszystko to pod redakcją między innymi autora znanej serii "Gry o tron" George'a R.R. Martina.

 Dla mnie - lektura obowiązkowa. Krótkie opowiadanka jednych z najwybitniejszych autorów współczesnej fantastyki, zawarte w jednej książce spoczywających w mych dłoniach. Cudo po prostu. Przy tej książce nie można się nudzić. Każde opowiadanie wnosi coś nowego, innego. Nowe emocje, szybka akcja, zróżnicowanie językowe i najlepszy warsztat piśmienniczy. Z każdą kolejną stroną przenosiłam się do innego wymiaru, doświadczałam zbrodni, poznawałam wilki i całe rzesze potworów nocy. 

Zdecydowanie godna polecenia. Zwłaszcza osobom lubującym się w świecie mroku, zagadek i innych gatunków, niż nasz - ludzki. Intrygująca. I niezapomniana. Obowiązkowa na półce.







Tytuł: Chodząc nędznymi ulicami

Autor: Opracowanie zbiorowe

Wydawca: Wydawnictwo Rebis

Premiera: 2012-11-13

Ilość stron: 672

Gina L. Maxwell - "Edukacja kopciuszka"

Tak, wiem - kolejny erotyk na rynku polskim. Ale wciąż mam nadzieję, że znajdę coś w nim innego. Coś, co sprawi, że zakocham się w nim. I tym razem także sięgnęłam po książkę z odrobiną nadziei. Sam już opis wydawał się kuszący. Niestety okładka już nie koniecznie. Okropny but i jeszcze ta kłódka "Dior". Obrzydlistwo. Kto w ogóle wymyślił coś takiego? Nie można było wstawić jakąś elegancką czarną szpilkę? W dodatku to wieczne porównywanie do Greya. Dlaczego mi to robią? To wcale nie sprawia, że chętnie po nią sięgam. Wręcz przeciwnie - mnie akurat zniechęca. 

Ale wracając do samej książki - spotkała mnie niespodzianka. Erotyki tutaj jako takiej nie znalazłam, ale za to jakże cudny romans. Idealna pozycja na zimne wieczory z ulubionym trunkiem.

Lekka, przyjemna i budząca uśmiech na twarzy czytelnika. A główny bohater sprawia, że inaczej teraz patrzę na sportowców, mając nadzieję, że których z nich okaże się takim Reid'em.

Tą pozycję można w sumie potraktować jako poradnik. Taki dodatkowy plus tej historii. Zasady dla kobiet - jak poderwać nowoczesnego mężczyznę. Zatem do dzieła, Kobitki. Czytajcie. Uczcie się. I wprowadzajcie owe zasady w życie. 





Tytuł: Edukacja Kopciuszka

Autor: Gina L. Maxwell

Wydawca: Wydawnictwo Amber

Premiera: 2014-05-15 (wznowienie)

Ilość stron: 256

Hazel Osmond - "Kto się boi pana Wolfe'a?"

Przypadkiem natrafiona, ciężko od piersi oderwana. 

Zanim ją przeczytałam, musiała swoje przeżyć. Gładzenie okładki i jej podziwianie. Zapach książki. Cały ten schemat, by lepiej ją poczuć, wczuć się w nią i być może polubić. Nic bardziej mylnego. Tej książki nie można lubić. Nawet nie wiem, czy ktoś w ogóle jest w stanie ją polubić. Ją trzeba kochać. O tak, ja się w niej zakochałam. Nareszcie miałam do czynienia  z kobietą z charakterkiem i mężczyznom niczego sobie. A jak wiadomo nie od dziś, miłość oślepia - to i tutaj miałam wiele zabawnych momentów. Sprawiały one, że pozycję czytałam ze łzami w oczach - lecz tym razem łzami ze śmiechu. I choć końcówka zwłaszcza nieco przewidywalna, to i tak sięgnę po nią ponownie. Inaczej się nie da. 

Zabawna. Niezapomniana. I warta spędzenia z nią wielu wspaniałych chwil. Idealna na złe dni. A także doskonały wybór na dłuższy urlop czy wakacje. Lekka i przyjemna. Niezastąpiona. Polecam





Tytuł: Kto się boi pana Wolfe'a?

Autor: Hazel Osmond


Wydawca: Prószyński i S-ka


Premiera: 2012-06-05


Ilość stron: 440











Nalini Singh - "W niewoli zmysłów"

Czarna okładka. Mężczyzna z blizną. Jego surowe spojrzenie. I krew lekko spływająca po policzki. A do tego tytuł o zniewolonych zmysłach. Nie musiałam sięgać po notę wydawcy, by wiedzieć, że chcę poznać tą książkę znacznie bliżej. Zainteresowała mnie już od strony wizualnej. A gdy jeszcze znalazłam ją w dziale fantastyki - niczego bardziej nie chciałam, niż podążyć z nią szybko w ustronne miejsce, by móc zacząć już czytać.

I nagle pochłonął mnie świat złożony z dwóch gatunków. Pierwszym byli oczywiście zmiennokształtni. Ludzie i zwierzęta w jednym. Osoby obdarzone nie tylko ludzkimi odruchami, ale i inteligencją, szybkością, zwinnością i temperamentem zwierzęcia, które nosili. Po drugiej stronie barykady ludzie, którzy na własne życzenie pozbawili się uczuć, emocji. Są logiczni, zimni, inteligentni. Połączeni niewidzialną siecią ich mózgów, by nigdy nie być samym, być wiecznie kontrolowanym i przede wszystkim - być wspólnotą. Dwa skrajne gatunki ludzkie, żyjące w sąsiedztwie i próbujące razem jakoś funkcjonować. Który świat jest lepszy? I co takiego sprawiło, że ludzie pozbawili się uczuć, jakichkolwiek? Obawiali się jednej rzeczy - czy udało im się ją wyplenić z każdego z ich gatunku? I co się stanie, gdy dojdzie do konfrontacji zimnych i logicznych PSI z niezwykle uwodzicielskimi przedstawicielami zmiennokształtnych, dla których najważniejszy jest dotyk i wszystkie emocje wyzwalane przez człowieka? 

Wybierz się na polowanie, w którym nagrodą będzie złamanie wszelkich barier. Co zwycięży - logika czy namiętność?

Niekiedy zabawna. Emocjonalna. Zmysłowa. A z pewnością wciągająca. Warto spędzić z nią noc i doświadczyć każdej ze skrajności. Niesamowicie dobra urban fantasy. Powiedziałabym nawet, że jest genialna. Szybko wchłaniamy niezwykłości tego świata, jego zawiłości sieci. Genialna. Polecam



Tytuł: W niewoli zmysłów

Autor: Nalini Singh

Wydawca: Prószyński i S-ka

Premiera: 2011-11-22

Ilość stron: 432

Cykl: Psy Changeling

Tom: 1