środa, 31 października 2018

“Rozterki matki emigrantki”–Anka Nisztuk


Spieszę poinformować, że objęłam patronatem wspaniałą książkę, którą znam od czasów powstawiania i wiem, że jest godna polecenia. Pamiętam, gdy jeszcze nazywała się “Masisia” i jej początki sięgały wattpada. Śledziłam także poszczególne etapy wydawania tej powieści przez autorkę – wszelkie trudy, dylematy oraz radości i sukcesy. I nareszcie jest! Póki co, ebook, jednak liczę, że wkrótce będzie także można zakupić wersję papierową i to jej doczekać się najbardziej nie mogę.

Gorąco polecam i już wkrótce więcej oficjalnych informacji oraz recenzja.


Tytuł:    Rozterki matki emigrantki

Autor:   Anka Nisztuk



Kiedy kilka lat wcześniej zakochana Marysia rzuca dobrą pracę w Polsce i bez znajomości języka angielskiego przyjeżdża do Anglii za swoim mężem, nie przypuszcza nawet, że kilka lat później ukochany mąż uczyni z niej ex żonę, a po małżeństwie oprócz domu zostanie jej syn, Kostek, i nudne życie samotnej matki.

Ale wszystko co nudne nie trwa wiecznie i tak pojawienie się w życiu Marii jej nowego szefa, jego ochroniarza, oraz pewnej starszej pani, zapoczątkuje serię niespodziewanych przygód, które na zawsze zmienią jej życie.

A przecież jest jeszcze ex mąż, który nie powiedział ostatniego słowa.

Przystojny sąsiad również sporo namiesza, a Maria zatęskni za stwierdzeniem, że jej życie jest nudne.



poniedziałek, 29 października 2018

„Okruchy dobra” – J. Bednarek, J. Kaczanowska


„Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy przezwyciężyć w sobie niechęci, ile zdołaliśmy przełamać ludzkiej złości i gniewu.”

Uwielbiam ten okres przedświąteczny, nie tylko ze względu na kreatywność w kupowaniu i robieniu prezentów, przygotowywania się do świąt, ale także ta wyjątkowa, ciepła literatura, która pojawia się na naszym rynku. I choć w ciągu roku wydaje mi się ona niezbyt pociągająca, im bliżej grudnia, tym bardziej po nią sięgam. Powieści ciepłe, radosne, romantyczne i dające nadzieję. Takie przecież są święta, prawda?

„Tyle wart jest nasz rok, ile ludziom zdołaliśmy zaoszczędzić smutku, cierpień, przeciwności.”

Autorki świetnej powieści „Ogród Zuzanny” przedstawiają nam zupełnie nową historię przedświąteczną, bożonarodzeniowa powieść mająca za zadanie właśnie otworzyć nas, czytelników, na zbliżające się święta, dać nadzieję, otulić nas swym ciepłem. Poznajemy Anię, świeżą rozwódkę, która po raz pierwszy Wigilię ma spędzać sama. Jowita, która ma nadzieję, na powrót męża do domu, ale na to się nie zanosi – a co gorsze, musi to jakoś wytłumaczyć kochanej córeczce. Jest też Roman i jego dorastający syn, z którym brakuje mi nici porozumienia, wszak to zbuntowany młodzieniec. I Małgorzata, która w samotności swego domu może liczyć jedynie na kartkę od córki, bo to ich jedyny kontakt. Wydaje się smutne, ale…. Losy siedmiorga bohaterów splatają się w tym przedświątecznym okresie. Gdy cały Kraków (a zapewne i cała Polska) jest zabiegany, bohaterowie nagle się zatrzymują, zdobywają się na wydawałoby się drobny gest wobec bliźniego, przez który uruchamiają lawinę wydarzeń, jakże zmieniającą życie bohaterów. Jest gest naprawdę ma ogromną moc.

„Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy okazać ludziom serca, bliskości, współczucia, dobroci i pociechy.”

Podsumowując: Spodziewałam się ciepłej, świątecznej książki i taką też dostałam. Czyta się szybko, aż czasem ma się ochotę zatrzymać i pozostać z bohaterami nieco dłużej. Pojawiła się łezka wzruszenia i szarpiące mną emocje. Poczułam się, jak gdyby był już grudzień. Powieść ukazuje czytelnikowi, że nigdy nie jest się samemu, wystarczy przestać biec, zatrzymać się i rozejrzeć. A w tym właśnie okresie świątecznym ludzie tym bardziej powinni otworzyć swoje serca dla innych. Przepiękna historia. Gorąco polecam.

Ocena końcowa: 8/10.



Tytuł: Okruchy dobra

Autor: Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska

Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.

Premiera: 2018-10-31

Ilość stron: 400




„Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy zapłacić dobrem za wyrządzone nam zło.”

czwartek, 25 października 2018

„Ginekolodzy. Tajemnice gabinetów” – Iza Komendołowicz


Po całkiem dobrej serii książek P. Reszki „Mali Bogowie” oraz „Chciwość”, zapragnęłam więcej dowiedzieć się o zakulisowym życiu bohaterów, o prawdziwym życiu lekarzy, bankierów i z innych zawodów. Pamiętam książkę „Bibliotekarki”, którą napisała faktycznie bibliotekarka, ukazując, jak wygląda życie od wewnątrz w bibliotekach miejskich. Jako była bibliotekarka wiem, że tak właśnie to wygląda i nie było ono przekoloryzowane. Ale o kulisach zawodów można pisać wiele. Dlatego, gdy na rynku pojawiła się kolejna powieść, tym razem o kulisach pracy ginekologa, musiałam ją dostać w moje ręce. Jako kobieta, która uczęszcza do takich lekarzy, chciałam wiedzieć na co zwracać uwagę, czego się wystrzegać i jakich błędów nie popełniać. A czego się dowiedziałam?

Pisać o tym też można wiele. Od rozmów z lekarzami odnośnie chorób, ciąży, porodu, do sytuacji prawdziwych z gabinetów, przykładów pacjentów. Było to tak wstrząsające, że aż śmieszne. Jeden przykład: „Młoda kobieta dzwoni i mówi, że zaszła w ciążę. Super, moje gratulacje. ‘Ale zaszłam w tę ciąże w czasie stosunku przerywanego’. ‘Proszę pani, to nie jest najlepsza metoda antykoncepcji’ – odpowiadam. ‘Panie doktorze, czy jeśli mieliśmy stosunek przerywany, to dziecko urodzi się w całości?’ Ona nie żartowała”. Śmieszne, ale takich sytuacji opisanych jest wiele. Jak również wstrząsające historie kobiet, które przez brak podstawowej wiedzy krzywdziły się jeszcze bardziej. Poruszono również tutaj tematykę zespołu Downa i innych wad, trochę informacji o aborcji, gwałtach, młodocianych matkach, ciążach pozamacicznych, In vitro, starszych matkach, antykoncepcji, raku, ginekologii estetycznej, o samych mężach pacjentek, ale również kogo lepiej wybrać – ginekologa kobietę czy mężczyznę. A co najważniejsze, o wszystkich aspektach wypowiadają się specjaliści z całej Polski.

Podsumowując: Książkę tę powinna przeczytać każda kobieta. Mężczyzna zresztą też, bo wiele by się nauczył. Jest ona zarówno śmieszną ciekawostką o zacofaniu i zbyt małej edukacji społeczeństwa, ale również jest przestrogą. Dawkowałam sobie jej czytanie, bowiem na jeden raz nie byłam w stanie wszystkiego wchłonąć – za dużo informacji, emocji do ogarnięcia. Choć czyta się naprawdę szybko, ze względu na tematykę, robiłam sobie przerwy. I wiem już, że na swojego lekarza spojrzę inaczej, z większym zrozumieniem, dystansem.

Ocena końcowa: 8/10.



Tytuł: Ginekolodzy. Tajemnice gabinetów

Autor: Iza Komendołowicz

Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.

Premiera: 2018-09-19

Ilość stron: 320


wtorek, 16 października 2018

„Dwanaście życzeń” – K. Głogowska, K. Troszczyńska


I zaczęło się…. W sklepach już pojawiają się ozdoby świąteczne. I choć pogoda nadal rozpieszcza wysokimi temperaturami i słońcem, czas sięgnąć już po literaturę świąteczną. Wieczór z bożonarodzeniową scenerią powieści, kubek gorącej czekolady i kocyk – zapowiada się przyjemny relaks.

Powieść zaczyna się już 23 grudnia od historii Dagny. Potem kolejno poznajemy Polę, Bogusię, Basię, Ritę, czy Różę oraz ich losy, życia, pobocznych bohaterów. A wszystko dąży do jednego – części kolejnej i 24 grudnia, Świąt Bożego Narodzenia. Tych kilka opowieści uświadamia nam, jak różni są bohaterowie, jak postępują, jakie mają poglądy, spojrzenie na świat. Powiedziałabym wręcz, że to egocentrycy. Wszyscy skoncentrowani na sobie, a nie na świcie zewnętrznym, nie na zmianie swojego życia, choćby odrobiny. Wszak każdy Polak ma tendencję do narzekania i… tylko narzekania, bo łatwiej jest to robić, niż naprawiać własne życie. To historie ludzi takich, jak my. Zagonieni, zmartwieni, zapracowani i zmęczeni. Prawie powieść o nas.

Podsumowując: Dostałam w swoje ręce książkę lekką, przyjemną i bardzo ciepłą. To nie tylko historie jakiś ludzi, ale także rada dla nas – jak niewiele trzeba, by zmienić swoje życie na lepsze. Wystarczy otworzyć oczy i rozejrzeć się wokół. I wcale nie trzeba do tego magii świąt Bożego Narodzenia. Po co czekać na cud, gdy to my jesteśmy cudem dla siebie? Powieść magiczna wręcz. Idealnie wprowadza nas w nastrój przedświąteczny. Polecam.

Ocena końcowa: 7/10.



Tytuł: Dwanaście życzeń

Autor: Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska

Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.

Premiera: 2018-10-17

Ilość stron: 320




"Zapisuj przez cały rok, w każdy pierwszy dzień miesiąca życzenie. Notuj na ładnym papierze i chowaj do szkatułki. Tuż przed świętami będziesz miała na kartkach dwanaście życzeń. Wtedy daj je rodzicom albo innej bliskiej osobie. I uwierz, jedno z nich zawsze się spełni. Wystarczy to jedno, wtedy już jesteś szczęściarą."

niedziela, 14 października 2018

„Pierwsze słowo” – Marta Kisiel


Autorka dobrze już mi znana między innymi z serii „Dożywocie”, czy ostatnio „Małe Licho i tajemnica Niebożątka”. W poprzednich powieściach spotkałam się z lekkim piórem, poczuciem humoru i dobrą zabawą dla czytelnika. Co tym razem mnie spotka w tej, jakże intrygującej powieści? Trzeba również zaznaczyć, jak piękna jest oprawa graficzna. Skromna okładka, która przykuwa uwagę. Nie wiem, jak Wam, ale mi bardzo się podoba.

„Pierwsze słowo” to zbiór opowiadań, które były dotąd publikowane na łamach „Fahrenheita”, w przeróżnych antologiach i periodykach. Nareszcie wszystko zgrabnie zebrane do jednej książki. Dodatkowo znalazły się tu również ‘świeżaki’, czyli opowiadania nigdzie dotąd nie publikowane, pewnie wyciągnięte z zakamarków szuflady i oto złożone w nasze, czytelnicze ręce. Jak twierdzi autorka: „Jedenaście opowiadań bardzo różnych, czasem lepszych, czasem gorszych, pokazujących może nie tyle drogę, ile ścieżkę, wąską i krętą, jaką kluczy moja wyobraźnia.” Znajdziemy tu między innymi dodatek do serii Dożywocie. Marta Kisiel przeniesie nas również do minionych epok, gdzie spotkamy Wallenroda czy Winkelrieda. Jest też opowieść o Koziku będącym pomiędzy życiem a śmiercią. Nie zabraknie też przygody w domu publicznym. A to tylko mały przedsmak tego, co nas tu czeka.

Podsumowując: Na ogół nie sięgam po antologie i inne zbiory krótkich opowiadań. Nie potrafię się wczuć w historię, bo za chwilę się ona kończy, a mi pozostaje ogromny niedosyt. Jednak „Pierwsze słowo” było dla mnie dopieszczeniem po powieściach, które już czytałam i tak świetnie się bawiłam. Jak zwykle autorka pokazała, jak ogromna ma wyobraźnię, jak świetnie kreuje stworzone światy i bohaterów oraz jak ogromne ma poczucie humoru. I choć szybko się czyta, sprawia sporo radości. Wywołuje sporo śmiechu. Polecam.

Ocena końcowa: 7/10.



Tytuł: Pierwsze słowo

Autor: Marta Kisiel

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2018-10-17

Ilość stron: 320


czwartek, 11 października 2018

„Until Nico” – Aurora Rose Reynolds


Sophie Grates jest na pozór kusicielką i szarą myszką w jednym. Nie możliwe? A jednak. Jest dość nieśmiała, skryta i zdystansowana do ludzi. Ma powody, by tak się właśnie zachowywać. Do pracy ubiera się, według jej standardów, elegancko. Nie zdaje sobie sprawy jednak z efektu, jaki wywiera na ludzi. Wszystko się jednak zmienia, gdy gubi swój telefon. Znalazca żąda tylko jednego – odbioru osobistego. I tu historia dwójki ludzi wywraca się do góry nogami. Cicha bibliotekarka i grzeszny, niegrzeczny chłopiec. Na pozór nie pasują do siebie. Co jednak, gdy to właśnie Nico przebija się przez kolejne mury bezpieczeństwa Sophie? A ona jest właśnie tą jedyną, o której on nie potrafi zapomnieć? Ogień i lód. Dwa zupełnie inne światy. Po ich zderzeniu może być już tylko wulkan emocji i totalne trzęsienie ziemi. Czy warto zaryzykować wszystko?

Podsumowując: Zaintrygował mnie już sam opis powieści, wszak bibliotekarka i Bad boy. Czegóż chcieć więcej? On grzeszny, ona nieśmiała. Mimo całej tej iskry pomiędzy bohaterami, namiętności, jest to książka o przełamywaniu własnych barier, ryzyku, cierpliwości i łagodności. Opowieść o miłości i tym, jak bardzo pozory mogą mylić. Poruszająca. Emocjonalna. Z pewnością dobra na zimne wieczory. Czy niezapomniana? Nie sądzę. Po prostu dobra powieść czytana dla relaksu.

Ocena końcowa: 6/10.


Tytuł: Until Nico

Autor: Aurora Rose Reynolds

Wydawca: Editio

Premiera: 2018-10-02

Ilość stron: 254

Cykl: Until

Tom: 4


poniedziałek, 8 października 2018

„Spektrum” – Martyna Raduchowska


„Każda rewolucja prędzej czy później pożera własne dzieci, a ta ucztuje na mózgach duszonych w psychodelicznym sosie.”

Po przeczytaniu „Łez Mai” wiedziałam, że wręcz muszę sięgnąć po tom drugi. Historia, choć nie do końca w moich klimatach, uwiodła mnie i wciągnęła w swoje sidła. A autorka jedynie pokazała, jak rewelacyjnie potrafi tworzyć nowe, przyszłe być może światy i bohaterów różnych gatunków. A co spotkało mnie tym razem?

Reinforsyna – jako wybawienie, czy jednak przekleństwo? W świecie, gdzie androidy wyposażone są w sztuczną inteligencję, a jedynie bogaci dokonują wszczepów domózgowych implantów, pojawia się reinforsyna, jako nadzieja dla biednych, których nie stać na modyfikacje. Ma bowiem za zadanie wyrównać szanse wszystkich, bez różnicy na stan materialny. Dzień Buntu stał się faktem, gdy zapadła decyzja o wycofaniu ze sprzedaży neurotransmitera, który podobno miał zbyt wiele skutków ubocznych zarówno na ludzi, jak i androidów. Szturm na siedzibę producenta i rozpowszechnianie reinforsyny, zmienił na zawsze życie Mai. To także dzień, w którym Jared Quinn zostaje nafaszerowany elektroniką i traci jakże cenne wspomnienia. I tu zaczyna się dopiero nasza historia pełna zdrad, odkrytych tajemnic i wyboru – żyć bez uczuć, czy jednak z nimi. To historia Mai, napisana jej oczami. Autorka pozwala nam wejść w jej głowę, poznać każdą emocję, każdą myśl i każde wahanie. Doświadczamy wszystkiego razem z nią. A jest tego naprawdę sporo.

Podsumowując: Drugi tom znacznie mocniejszy od pierwszego. Genialna. Wciągająca. Napisana lekkim językiem. Jednak to nie kolejna powieść fantastyczna, ale także lektura dająca do myślenia o istocie człowieczeństwa, o ocenianiu i traktowaniu innych, ocenianiu ich oraz o samej istocie posiadania emocji, rozpoznawaniu ich, prawdziwym odczuwaniu. A do tego jeszcze ta przepiękna okładka. Dla mnie mistrzostwo.

Ocena końcowa: 9/10.


Tytuł: Spektrum

Autor: Martyna Raduchowska

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2018-10-03

Ilość stron: 416

Cykl: Czarne Światła

Tom: 2

czwartek, 4 października 2018

Praca marzeń z Wydawnictwem W.A.B.


Kochasz książki? Lubisz kryminały i thrillery? Wydawnictwo W.A.B. ma dla Ciebie pracę marzeń! Żeby zostać testerką lub testerem kryminałów, należy spełnić tylko jeden warunek...

Napisać swoje CV i wysłać do Wydawnictwa, ale poza tym – najważniejsze – dołączyć recenzję „Lissy” Luki D’Andrei – thrillera, który mrozi serca!

A co w zamian? Zaledwie tygodniowy pobyt w polskich górach, który to opłaca Wydawca. Dodatkowo trzeba czytać AŻ jedną książkę dziennie i pisać w formie elektronicznej rekomendacje, czyli własne odczucia. Ach, no i Wydawca wypłaca honorarium w wysokości 2000zł netto za czytanie książek!

Prawdziwa praca marzeń – dają książki, które trzeba czytać i recenzować,a w zamian ma się przepiękną scenerię z polskich gór oraz wynagrodzenie. Bajka. Dlatego nie zwlekaj i zgłaszaj się szybciutko.

CV oraz autorską recenzję „Lissy” prosimy wysyłać na adres lissy@gwfoksal.pl, w tytule maila prosimy wpisać „Testerka/tester thrillerów”.

Wydawnictwo czeka na zgłoszenia do końca października. Testerka lub tester kryminałów zostanie wyłoniona/-y do końca listopada.


A gdybyś miał / miała wątpliwości, to trochę opowiem Ci o „Lissie”.

Autorka znana już z „Istoty zła” znowu zaskakuje nas powieścią niesamowitą, wstrząsającą i mrożącą krew w żyłach.

Piękna młoda Marlene, chcąc zerwać z przeszłością, decyduje się wyjść za Herr Wegenera, bogatego kryminalistę. Po kilku latach postanawia jednak zostawić męża, a odchodząc, zabiera coś bardzo wartościowego.
Podczas ucieczki dochodzi do wypadku, Marlene rozbija samochód i traci przytomność. Na ratunek zjawia się Simon Keller – tajemniczy pustelnik mieszkający wysoko w górach. Mężczyzna z troską zajmuje się Marlene. Powoli zaczyna się budować między nimi przedziwna więź…
Tymczasem Herr Wegener rozpoczyna poszukiwania żony. Jej zniknięcie wywołało bowiem niebezpieczne skutki uderzające w potężną organizację przestępczą. W sprawę zostaje zaangażowany bezimienny zaufany człowiek, co oznacza wyrok: Marlene musi zginąć. Czy pustelnik zdoła ją ochronić? A czy Marlene rzeczywiście może zaufać Simonowi?

Lissy to wstrząsająca powieść o poczuciu winy, miłości i poświęceniu.
DʼAndrea jest prawdziwym mistrzem.
„La Stampa”

Może być porównywany (bez posądzenia o przesadę) do Stephena Kinga i Jo Nesbø.
„La Repubblica”


Spieszcie się, bo naprawdę warto.


środa, 3 października 2018

„Dwór szronu i blasku gwiazd” – Sarah J. Maas


Prawda jest twoim darem. Prawda jest twoim przekleństwem.”

Zakochałam się w serii Dwór cierni i róż. Przygody Feyry i Tamlina oraz Rhysandera sprawiły, że nie jedną noc miałam nieprzespaną, czytając ponownie trylogię Dworu. I pamiętam również ból, łzy, jakie towarzyszyły mi przy ostatnim tomie. Nie mogłam pogodzić się, że to już, koniec ich historii. Chciałam wiedzieć, co będzie dalej. Jak sobie poukładają życie. Jak wszyscy bohaterowie poradzą sobie z czasem powojennym i ranami, które odnieśli – zwłaszcza tymi psychicznymi.

I oto jest, dodatek do serii, o dalszych losach bohaterów. Czas powojenny. Czas odbudowy nie tylko Dworów, ale i relacji. Kto tak naprawdę wygrał i może poczuć się szczęśliwy? A dla kogo są to jedynie pozory, bo zapłacił największą z możliwych cen? Każdy pokrzywdzony, każdy zraniony, walczy o odzyskanie równowagi i funkcjonowaniu w nowym świecie, jaki się właśnie odbudowuje. Czy ludzie będą bezpieczni, gdy muru już nie ma?

Podsumowując: Powieść wciągająca i jakże inna od pozostałych. Jest to dodatek, stworzony specjalnie dla fanów i przez nich z pewnością doceniony. Nie ma tu kolejnych, nowych konfliktów. Nie ma też żadnej wojny. Jedynie spokój i radzenie sobie z tym, co przeżyli. Niesamowicie dobrym zabiegiem było poznanie tego świata i problemów oczami różnych bohaterów: Kasjana, Feyry, Rhysandera, a nawet Nesty. Każdy radzi sobie na swój sposób z tym, czego doświadczył i co widział. Kto tak naprawdę przegrał i stracił wszystko? Powieść spokojna, ciekawa, dopieszczająca fanów Dworu. Czy potrzebna? Z pewnością. Warto po nią sięgnąć, by dowiedzieć się, co dalej stało się ze światem. Niemalże pożegnanie autorki z serią. Dla mnie jednak za spokojna. Czytałam i oczekiwałam czegoś mocnego, konfliktów – czegokolwiek, a nie po prostu życia bohaterów. Mimo wszystko polecam.

Ocena końcowa: 7/10.


Tytuł: Dwór szronu i blasku gwiazd

Autor: Sarah J. Maas

Wydawca: Uroboros

Premiera: 2018-10-03

Ilość stron: 320

Cykl: Dwór cierni i róż

Tom: 3,5

poniedziałek, 1 października 2018

„Addicted. Podwójna namiętność” – K.&B. Ritchie


On jest tutaj. Ja jestem tutaj. Niczego więcej nam nie trzeba.

I to jest nasze największe kłamstwo.”


Dwójka ludzi. On i Ona. Oboje z problemami. Uzależnieni. I chowający swoje prawdziwe oblicze przed światem. Ona potrzebuje seksu do przeżycia, jest to dla niej konieczność, przymus, uzależnienie. Jego zgubą jest alkohol, bo tylko dzięki niemu może funkcjonować. Lilly i Loren podejmują decyzję, by poradzić sobie ze światem, udają swój związek. Z jakim skutkiem? I jak długo można kłamać, zwłaszcza tym najbliższym?

Podsumowując: Książka bardzo mnie zaskoczyła. I to pozytywnie. Obawiałam się, że zostanie to wszystko sprowadzone do płaskiego erotyku i większość książki będzie do ominięcia. I tu spotkała mnie niespodzianka. Książka, choć jest gorąca i grzeszna, daje także do myślenia. Najważniejsze było dla mnie radzenie sobie bohaterów z każdą kolejną sytuacją. W dodatku autorki mają lekkie pióro, dlatego czyta się po prostu w mig. Powieść ciekawa i wciągająca. Na tyle, że czytelnik zastanawia się, co będzie dalej, czym zaskoczą mnie jeszcze w kolejnym tomie. Czy polecam? Z pewnością umili czas w jesiennie wieczory. Powieść dobra, choć nie powaliła mnie, a jedynie zaintrygowała i mile zaskoczyła.

Ocena końcowa: 6/10.


Tytuł: Addicted. Podwójna namiętność

Autor: K. Ritchie, B. Ritchie

Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.

Premiera: 2018-09-18

Ilość stron: 384

Cykl: Addicted

Tom: 1