piątek, 12 września 2014

Jennifer Probst - "Małżeńska fuzja"

"Gorąca komedia romantyczna z urokliwą Italią w tle"


Kolejna pozycja z serii "Małżeństwo z milionerem". Nie są one zbyt wysoko oceniane. I w sumie nie dziwię się wcale, przecież to dłuższe harlequiny. Nic w nich specjalnego nie ma. Poza ogromną przyjemnością samego czytania. Spełnia idealnie zadanie, w jakim celu została stworzona - odpręża kobietę po ciężkim dniu. A jak dla mnie - ów tom jest chyba najlepszy z całej serii. A przynajmniej najbardziej do mnie trafił, przemówił. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Fuzja przedsiębiorstw, walka o lepszy byt i próba wywalczenia jak najlepszej oferty, a do tego gorący seks. Czyż jest coś lepszego? Ale seks to za mało. Zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawia się Mama Conte. 

Nie ma co się oszukiwać - typowo harlequinowskie dzieło, takie wydawałoby się typowe, zwykłe. Ot, romans z erotyką - całkiem niezłą swoją drogą, aż sama się zdziwiłam, nie omijając żadnego z fragmentów. I choć na końcu czytelnik jedynie domyśla się, co się stało z Seniorką Rodu, ja płakałam jak bóbr. Czy powstaną kolejne części? Jeśli tak, to o czym, a raczej o kim? Dalsze losy bohaterów poprzednich części? Czy może pojawi się ktoś nocy z rodziny? Może będą to losy młodszego pokolenia? Tak przynajmniej zrobiła niegdyś Nora Roberts tworząc jedną ze swych długich serii, splatając ze sobą trzy pokolenia. A może jednak jest to koniec całej serii? I na to chyba najbardziej wskazuje finał powieści. Idealne zakończenie.

Podsumowując. Cudownie odprężająca. Wciągająca. Zaskakująca i niesamowita. Ale nie spodziewajmy się powieści zapadającej głęboko w serce, niosącej morał, coś do przemyślenia, cokolwiek za sobą. O nie. To raczej książka na oderwanie się od rzeczywistości, chwile mile spędzone. Ale nic poza tym. Mimo to, warto po nią sięgnąć i pozwolić się jej porwać.


Tytuł: Małżeńska fuzja

Autor: Jennifer Probst

Wydawca: Wydawnictwo Akapit Press

Premiera: 2014-08-01

Ilość stron: 300

Seria: Małżeństwo z milionerem

Tom: 5

1 komentarz:

  1. Tej autorki czytałam tylko "Grę o miłość" i oceniłam ją na 6/10 gwiazdek. Proste czytadło bez większych emocji w żadną ze stron. Na deszczowy wieczór w sam raz. Pewnie kiedyś sięgnę po inne książki z tej serii.

    OdpowiedzUsuń