środa, 30 lipca 2014

Nina Reichter - "Ostatnia spowiedź. Tom 2"

Po przeczytaniu pierwszego tomu wiedziałam już, że po prostu MUSZĘ zabrać się natychmiast za kolejny. Przecież nie można było tego wszystkiego tak zostawić bez dopowiedzenia, co dalej. Tak się nie robi. To prawie jak znęcanie się wręcz nad czytelnikiem. Ogromna tortura dla mych zmysłów. Przecież czytelnik pozostawiony w próżni nie jest w stanie ani się za cokolwiek zabrać - chyba, że za poznanie kolejnych losów bohaterów -, ani tym bardziej sięgnąć po inną literaturę. 

Powiem jedno - pierwszy tom wprowadzał nas w losy bohaterów. Poznawaliśmy ich życie, jakie dotąd wiedli. Przynajmniej do czasu, aż pojawiła się im Ally i namieszała we wszystkim. Drugi tom jest dojrzalszy. Znamy już uczucia pomiędzy wszystkimi bohaterami. Wiemy, do czego są zdolni się posunąć w imię swoich zasad, uczuć - nawet tych negatywnych. I czym jest urażona duma. Zwłaszcza męskie, jakże delikatne ego. W tej pozycji wszystko się plącze. Nic nagle nie jest jasne. Ciągłe niedopowiedzenia. Zwroty akcji. Czytelnik nie jest w stanie odpocząć. A dialogi na naprawdę wysokim poziomie. Poznajemy bliżej Christophera - poznajemy jego prawdziwe "ja". Czy ktoś naprawdę się spodziewał, że będzie tym pozytywnym bohaterem? Ja nie miałam wątpliwości. Chociaż prawdę powiedziawszy sądziłam, że namiesza więcej. Ruszy prasę, uprzykrzy życie muzykom. Kolejnym bohaterem, a raczej bohaterką jest Violet. Pojawia się tak nagle. Spięłam się wówczas sądząc, że namiesza, że ją znienawidzę. A prawda jest taka, że ją rozumiałam. Było mi jej żal. Spodziewałam się, że będzie czarnym charakterem, a okazała się po prostu kobietą koszmarnie samotną, która tęskni za znajomymi dobrymi chwilami. Czy naprawdę kocha? Sądzę, że nie. Jedynie jej duma została urażona, a ona się zagubiła. Tęskni za tym, co bezpieczne, dobrze wspominane i co ją cieszyło. Ale nie koniecznie czułam od niej miłość - tą szczerą i prawdziwą. Za to znienawidziłam Sebastiana. Przyjaciel z ambicjami - czyli taki, który daje "dobre" rady i wbija przy okazji nóż w plecy. Za to pokochałam, naprawdę pokochałam Toma. Chciałam czytać o nim więcej bojąc się tym samym, że wypłakane łzy zamażą mi kolejne literki. I dziwiłam się jego cierpliwości do tego wszystkiego. Jego miłość, rozdarcie pomiędzy tak kochanymi przez siebie osobami, nienawiść do samego siebie za to wszystko. Miało się ochotę po prostu go przytulić i pocieszyć. A może tylko ja tak miałam?

Podsumowując - tom pierwszy był rozgrzewką, przed tym, co czytelnika czekało w tomie drugim. Niesamowicie wciągająca. Emocjonująca. Niezapomniana. Akcja za akcją. Trzyma w napięciu do ostatnich stron. Pozwala każdemu się w niej odnaleźć, bez różnicy w jakim jest się wieku. I wiem także jedno - ten tom wymagał ode mnie o wiele większych nakładów chusteczek. Ryczałam bowiem przez połowę książki, a teraz siedzę z napuchniętymi oczyma i zastanawiam się - z nieukrywaną obawą - co przyniesie tom trzeci. 





Tytuł: Ostatnia spowiedź

Autor: Nina Reichter

Wydawca: Novae Res

Premiera: 2013-08-20

Ilość stron: 352

Tom: 2







  • "Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać. A kiedy nie chcemy otworzyć serca na ich pomoc, nie zostawiają nas. Poradzą sobie... wytrychem"

  • "Czasem ludzie docierają na rozdroże i tam już zostają... Bo wiedzą, że którąkolwiek drogę by obrali, dojdą donikąd."






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz