“… rozkosz kobiety zaczyna się i kończy w głowie…”
Długo
wyczekiwałam na ten debiut. Od zapowiedzi widocznych w różnych miejscach, po
rozdawane fragmenty powieści dla recenzentów i oczywiście zachwycone
czytelniczki, które miały to szczęście zdobyć ją znacznie wcześniej. Wszystko to
sprawiało, że siedziałam jak na szpilkach w oczekiwaniu, aż będzie i egzemplarz
dla mnie.
Pierwszą
kwestią, jakiej się nie spodziewałam, to jej wygląd. Oczywiście na plus. Jej
objętość dopieściła moje zmysły, a i okładka, choć mogłoby się wydawać
tajemnicza i zbyt prosta, ma swój urok. Mnie urzekła i chciałam odkryć całą tę
tajemnicę Melani i Adama.
Nie wiem do
końca, czego się spodziewałam odnaleźć w treści. Chyba typowej relacji Pan –
Niewolnica. Przecież książka jest o uległości, o uwodzeniu i skomplikowanych
relacjach. A co zatem zastałam? Specyficzną relację człowieka dominującego i
kobiety, która mu się poddała. Czytając o ich poczynaniach, zapalała mi się w
głowie wręcz czerwona lampka. Dlaczego? Bowiem to, do czego siebie doprowadzali,
mogło się skończyć bardzo źle. Kobieta, która ma dziewiczą skórę, nagle
przyjmuje z przyjemnością tyle pasów? Bez odpowiedniego przygotowania? W dodatku
Pan, jej Właściciel, który zapomina się w grze i przestaje nad sobą panować? O
nie, to musi się źle skończyć… Jednak odnosiłam wrażenie, że tak właśnie na
siebie działali – niemal jak katalizatory katastrofy. Ona zbyt łatwo wpadała w
trans, a on nie potrafił przestać wtedy, gdy powinien. Dlatego też dziwnie
czułam się w ich relacji. Cały czas tak wiele mi nie pasowało. To wszystko było
w pierwszej części książki. Druga jest już o skutkach ich spotkań i odkryciu
siebie na nowo.
Dość trudno tak naprawdę mi ją ocenić. Owszem, jest świetnie napisana i czyta się z
zapartym tchem, trudno się wręcz od niej oderwać. Sceny erotyczne przedstawione
są w bardzo delikatny sposób, choć wulgaryzmów jest wiele. Wszystko jednak
podane nam ze smakiem. A jednak z powodu relacji Mel i Adama, nie potrafię się
odnaleźć. Jest ona tak nietypowa, że nie jestem pewna, czy to prawdziwy Pan i
jego poddana, czy może dwoje dorosłych ludzi, którzy po prostu bawią się jedynie
w Właściciela i jego Niewolnicę.
Czy polecam?
Owszem. Bardzo. Dla każdego miłośnika książek podobnych do Greya. Jest naprawdę
dobrze napisana. Wszystko ze smakiem. I choć nie jeden raz ma się ochotę mocno
skopać dupencję Mel, potrząsnąć nią porządnie za głupotę, wciąż chętnie się
zagłębia w jej dalsze losy, wybryki i konsekwencje.
Ocena
końcowa: 7/10.
Pierwszą kwestią, jakiej się nie spodziewałam, to jej wygląd. Oczywiście na plus. Jej objętość dopieściła moje zmysły, a i okładka, choć mogłoby się wydawać tajemnicza i zbyt prosta, ma swój urok. Mnie urzekła i chciałam odkryć całą tę tajemnicę Melani i Adama.
Nie wiem do końca, czego się spodziewałam odnaleźć w treści. Chyba typowej relacji Pan – Niewolnica. Przecież książka jest o uległości, o uwodzeniu i skomplikowanych relacjach. A co zatem zastałam? Specyficzną relację człowieka dominującego i kobiety, która mu się poddała. Czytając o ich poczynaniach, zapalała mi się w głowie wręcz czerwona lampka. Dlaczego? Bowiem to, do czego siebie doprowadzali, mogło się skończyć bardzo źle. Kobieta, która ma dziewiczą skórę, nagle przyjmuje z przyjemnością tyle pasów? Bez odpowiedniego przygotowania? W dodatku Pan, jej Właściciel, który zapomina się w grze i przestaje nad sobą panować? O nie, to musi się źle skończyć… Jednak odnosiłam wrażenie, że tak właśnie na siebie działali – niemal jak katalizatory katastrofy. Ona zbyt łatwo wpadała w trans, a on nie potrafił przestać wtedy, gdy powinien. Dlatego też dziwnie czułam się w ich relacji. Cały czas tak wiele mi nie pasowało. To wszystko było w pierwszej części książki. Druga jest już o skutkach ich spotkań i odkryciu siebie na nowo.
Dość trudno tak naprawdę mi ją ocenić. Owszem, jest świetnie napisana i czyta się z zapartym tchem, trudno się wręcz od niej oderwać. Sceny erotyczne przedstawione są w bardzo delikatny sposób, choć wulgaryzmów jest wiele. Wszystko jednak podane nam ze smakiem. A jednak z powodu relacji Mel i Adama, nie potrafię się odnaleźć. Jest ona tak nietypowa, że nie jestem pewna, czy to prawdziwy Pan i jego poddana, czy może dwoje dorosłych ludzi, którzy po prostu bawią się jedynie w Właściciela i jego Niewolnicę.
Czy polecam? Owszem. Bardzo. Dla każdego miłośnika książek podobnych do Greya. Jest naprawdę dobrze napisana. Wszystko ze smakiem. I choć nie jeden raz ma się ochotę mocno skopać dupencję Mel, potrząsnąć nią porządnie za głupotę, wciąż chętnie się zagłębia w jej dalsze losy, wybryki i konsekwencje.
Ocena końcowa: 7/10.
Tytuł: Anatomia uległości
Autor: Augusta Dochner
Wydawca: Wydawnictwo Lucky
Premiera: 2016-01-29
Ilość stron: 592
Wyzwanie czytelnicze: 9/2016.
Po takiej zapowiedzi na pewno przeczytam:-) Pozdrawiam domi308
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję :) Jest wspaniała!!!
OdpowiedzUsuńNie ma za co dziękować. ja po prostu staram się przelać tutaj emocje, jakie odczuwam po przeczytaniu danej powieści. W tym przypadku książka broniła się sama :)
Usuń