środa, 26 listopada 2014

Wioletta Szulc - "Rysunek w sercu"

Ostatnio wróciłam do odkrywania debiutów. To właśnie im powinno się poświęcić najwięcej czasu. Znani dobrze nam autorzy sami się obronią - siebie i swoje dzieła. Debiutant nie ma siły przebicia i potrzebuje czytelników chcących wypowiedzieć się szczerze o swym dziele. I tu kwestia, która najbardziej mnie przeraża. Niedawno wyszłam wręcz zniesmaczona z mojej ulubionej strony Lubimy Czytać. Dotąd sądziłam, że jest to strona dla pasjonatów czytania, którzy chętnie podzielą się tym, co odkryli, co lubią, a po co nie warto sięgać. I faktycznie, tak było i tym razem. Ale... sięgając po opinię o debiucie Wioletty Szulc, spotkałam się z  niesamowitym "pluciem jadem" od czytelników wspierających inną debiutantkę. Nie wiem, czy jest to pomysł na "wykończenie konkurencji", czy też może jakiś dziwny zabieg marketingowy. Efekt jednak jest dla mnie odwrotny i niechętnie spojrzę na książkę, którą te osoby tak zachwalają. Zgodziłabym się owszem, gdyby ich opinie były konstruktywne. Jednak ubliżanie samej autorce, ubliżanie użytkownikom oceniającym ową pozycję zupełnie inaczej, czy też - o zgrozo - traktowanie każdego czytelnika tego dzieła jak kompletnego idioty, bezmyślnej istoty, czy grafomana - jest nie dla mnie nie do przyjęcia. I piszą takie rzeczy osoby szczycące się swym oczytaniem, uznające się za recenzentów. 

Jestem także oburzona nie tylko ich zachowaniem, ale także pełnym poparciem ze strony drugiej debiutantki. Nie spotkałam się z takim zachowaniem do tej pory i mam nadzieję, że sytuacja zostanie rozwiązana bardzo szybko, bowiem to bardziej zniechęca do sięgania po literaturę, niż ją promuje. 


A co do samej książki - okazała się niesamowicie sympatyczna. Lekka i przyjemna. Wciągająca. I choć Pani Szulc nie udało się stworzyć czegoś nowego, a jedynie pracowała na już utartych ścieżkach - wyszło jej to całkiem pozytywnie. Powieść jest prosta, ale nie prostacka. Bez udziwnień językowych. I chyba właśnie w tej prostocie jest jej urok. Choć czasem odnosiłam wrażenie, że gdzieś się autorka spieszyła - zupełnie jak gdyby jak najszybciej chciała już dotrzeć wraz z czytelnikiem do głównej sceny, do konkretnej sytuacji. Czasem brakowało mi także zatrzymania się i skupienia bardziej na bohaterach. Trzeba jednak przyznać, że nie spodziewałam się aż tylu emocji, zarówno wśród bohaterów, jak i w odczuciu czytelnika. 

Okładka również jest prosta, ale oddająca w pełni charakter powieści. Tajemnicza. Uwodzicielska. 

Trzeba przyznać jedno - nie jest to literatura wysokich lotów. Nie okrywa niczego nowego. Nie wprowadza dotąd niespotykanych, bądź rzadko spotykanych rozwiązań w całym tym wampiryzmie. A mimo to książka jest sympatycznym poczytadłem na wieczór, z kieliszkiem wina w drugiej dłoni. Emocjonalna. Ciepła. To ten typ książki, po przeczytaniu której przytulamy ją do piersi i oddajemy się marzeniom.

Uznaję ją za całkiem dobry debiut na scenie polskiej urban fantasy i paranormal romance. I dopisuję kolejną dobrą pozycję wychodzącą spod skrzydeł Novae Res. 

Ocena końcowa:  5,5/10.




Tytuł: Rysunek w sercu


Autor: Wioletta Szulc


Wydawca: Novae Res


Premiera: 2013-10-23


Ilość stron: 340

2 komentarze:

  1. Wg mnie ta książka to kompletna klapa, daleko mi do przytulania jej, bo od literatury wymagam znacznie więcej. Co do tej śmiesznej wojny, to również jestem oburzona. Werbowanie znajomych i opluwanie książki tylko po to, żeby zniszczyć jej autorkę, jest zachowaniem gówniarskim i zupełnie nie do przyjęcia. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma prawo do swojej oceny po przeczytaniu książki. Według Ciebie to nieudany debiut - według mnie całkiem sympatyczny.

      Co do "wojny" cieszę się, że Ty także zauważyłaś, jak niskich ona jest lotów. pani rewers (celowo z małych, gdyż nie zasługuje na mój szacunek) nie powinna angażować swoich znajomych tylko do tego, by oceniali jej pozycję jako dzieło na miarę światową, a obsmarowując przy okazji wyżej opisany debiut. I bardzo cieszę się, że Ty także zauważasz, jakie to oburzające. tamta pisareczka nie powinna także używać nowo powstałych kont, swojego starego konta na LC tylko w celu oceny własnego dzieła. Nie sądziłam, że się zgodzimy w tej sprawie.

      Ale jedno trzeba przyznać, Pani Wioletta Szulc ma szacunek dla czytelnika, opinii jaką jej wystawia. I ma mój szacunek. pani rewers natomiast napisała wyraźnie na swoim blogu, że czytelnicy to tępaki i idioci, a Ty, swoją drogą napisałaś, że społeczeństwo jest głupie. Dobrze wiedzieć, choć tak przy okazji - Ty także jesteś członkiem owego społeczeństwa, zatem i siebie tak nazwałaś. Gratuluję szczerości.

      I dziękuję, że się solidaryzujesz z pokrzywdzoną stroną. Bardzo dziękuję.

      Dziękuję także za odwiedziny i komentarz. Wybacz, nie zrewanżuję się tym samym, bowiem nie lubię czytać tak niekulturalnych wpisów, jakie stosujesz u siebie. Pozdrawiam ;)

      Usuń