sobota, 8 marca 2014

Lynsay Sands - "Miłość kąsa"

Po przeczytaniu nieco romansów impuls sprawił, że wróciłam do krwiopijców. Czysta ciekawość, jak będzie czytać się tym razem i czy ktoś wymyślił coś nowego. Chyba liczyłam na kreatywność i za bardzo podniosłam poprzeczkę do góry. Aczkolwiek w tej pozycji znalazłam nowe rozwiązania całego tego wampiryzmu. Pomimo tego jednak książka bardzo przeciętna. Choć wciąga. Czyta się też niesamowicie szybko. Ot, czytadło na jedno popołudnie przy kawie. Dla zabicia czasu. Ciekawości. Nic specjalnego, mimo to czyta się dalej. I tak samo - z czystej ciekawości - ma się ochotę sięgnąć po kolejne tomy. Nie sądzę, bym kiedykolwiek jeszcze do tego wróciła. Raczej zaliczam ją do pozycji - sięgnąć, przeczytać, zapomnieć. Umila czas i relaksuje. Nic jednak specjalnego. I ta okładka. Tło całkiem przyjemne -czarny pewnie kruk, cmentarz i cała reszta. Ale dziewczyna/kobieta koszmarna. Przez nią właśnie miałam wrażenie, że książka jest skierowana do młodzieży. 

Tytuł:              Miłość kąsa
Autor:             Lynsay Sands
Wydawca:     Prószyńsk i S-ka
Premiera:        2012-06-12
Ilość stron:    336
Seria:               Ród Argeneau
             





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz