środa, 5 marca 2014

Katarzyna Michalak - "Powrót do Ferrinu"

Nie znałam dotąd żadnych książek autorki, poza oczywiście tomem pierwszym Kronik Ferrinu. Pamiętam emocje, jakie we mnie wywoływało. I to skupienie - czytając bowiem tamten tom, musiałam być w pełni skupiona nad treścią. Pamiętam też, że rozrysowywałam sobie na osobnych karteczkach krainy i do niej należące osoby. Kto, z kim i dlaczego. Stąd pomysł, że drugi tom pójdzie znacznie lepiej. Wszak karteczki wciąż tkwiły wklejone w książkę. Jakie było moje zdziwienie, gdy żaden z wymyślonych przeze mnie scenariuszy nie miał tu miejsca. Ba, nawet żadna karteczka mi się nie przydała. Wszystko bowiem zostało przekręcone. Kto był księciem, teraz jest własnym wrogiem, albo zwykłym wojownikiem. W pierwszym momencie przeżyłam szok i prawdę powiedziawszy, chciałam książkę po prostu zostawić. 

Ciężko mi się odnaleźć w tym całym świecie z drugiego tomu. Mylą się bohaterowie, ich przynależności,a  przede wszystkim wymiary. Dlatego powinno się czytać tom po tomie, zwłaszcza bez przerw czasowych. By lepiej zrozumieć ów tom, cofnęłam się do poprzedniego. Może właśnie dzięki temu lepiej było mi się odnaleźć. Wszak początkowo nie pamiętałam już zbyt wielu szczegółów z pierwszego tomu, co nieco utrudniało mi zrozumienie drugiego. Ale i tak ciężko nadążyć za sytuacją, tym bardziej, iż drugi tom został umiejscowiony czasowo przed wydarzeniami z pierwszego. Brzmi skomplikowanie? Własnie takie jest. Chyba pomalutku dociera do mnie świadomość, że tom trzeci będzie albo w odwrotnym wymiarze, albo czasowo przed wydarzeniami z dwóch poprzednich. Zdecydowanie autorce bardzo się nudziło, bo chyba bardziej skomplikować spraw nie mogła. Ciężko także zrozumieć fakt, że bohaterowie przenikają do alternatywnych rzeczywistości, gdzie każdy jest już zupełnie kimś innym. 

Mimo wszystko jednak to dobra literatura fantasy. Wymyślenie tych wszystkich krain, królestw, ziem, stworów i przynależności pokazuje jedynie bogactwo wyobraźni autorki. Czytając książkę, czytelnik nie ma ani chwili na odsapnięcie, nabranie tchu przed dalszą przygodą. Cały czas trzymany jest w napięciu, akcja wre i nigdy się nie kończy. Jedno wydarzenie za drugim i ani chwili przerwy. Niekiedy jednak staje się to wręcz męczące. Zupełnie, jak gdyby autorka po prostu przesadziła z tym wszystkim. Czułam się wręcz przytłoczona informacjami i wydarzeniami. No i główna bohaterka - warczałam na nią z każdą chwilą. Wyprowadzała mnie coraz bardziej z równowagi. Jak można tak ślepo godzić się na swój los, godzić się z niewolą, cierpieniem, samotnością, jak i miłością. Zero w niej woli walki. Zero siły charakteru. Masochistka po prostu. Dawno już nie czytałam o tak jałowej bohaterce. W dodatku im dalej w powieści byłam, tym okazywało się, że wszyscy ją kochają i nienawidzą. Każdy bohater zakochuje się w niej bez pamięci i zrobi dla niej wszystko. Albo nienawidzi i chce zniszczyć. Byli też tacy, którzy połączyli oba fronty - znęcali się nad nią i kochali jednocześnie nie rozumiejąc, dlaczego ja chłoszczą, głodzą i skazują na śmierć. Za dużo...

No cóż. Z pewnością książka jest ciekawą pozycją na rynku. Dobrym fantasy. Odpowiednich rozmiarów. A i okładki bardzo sympatyczne. Wciąga, choć zamęcza swa intensywnością. Dobrze napisana. Język przystępny. Podziwiam jednak wyobraźnię i kreatywność autorki. Jej pomysł na tą serię jest naprawdę dobry. I co prawda książka nie trafia na półkę moich ulubionych, to z pewnością sięgnę po kolejny tym. Z czystej ciekawości, jak to wszystko potoczy się dalej, w innym wymiarze. 

Tytuł:                 Powrót do Ferrinu
Autor:                Katarzyna Michalak
Wydawca:         Wydawnictwo Literackie
Premiera:             2014-02-12
Ilość stron:         400
Seria:                 Kroniki Ferrinu
Tom:                  2


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz