niedziela, 2 lutego 2014

Christina Lauren - "Beautiful Bastard"

Kolejna książka powstała jako FF (fun fiction) "Zmierzchu". Może ktoś ją kojarzy pod tytułem "The Office". Czytałam ją tak dawno temu, że gdy tylko zobaczyłam ją w tej wersji, natychmiast po nią sięgnęłam. Pamiętam tamte emocje, choć przeszkadzały mi zmierzchowe postacie. Byłam jednak ciekawa, jak autorka nazwie ich tym razem. Jak opisze ich wygląd. Czy coś zmieni w treści, czy tylko bohaterów? 

Po czterech latach przyszło mi sięgnąć po nią ponownie. Efekt? Hmm... Chyba za dużo już mam za sobą tego rodzaju książek i robię się coraz bardziej wybredna. Wciąż bardzo dobrze się czytało. Wciągnęła mnie. Coś mi jednak brakowało. Nie wyzwoliła we mnie ponownie tych wszystkich emocji. Mimo wszystko niesamowita. Mnóstwo scen erotycznych - które ja omijałam połowicznie. Bardziej byłam zainteresowana relacjami międzyludzkimi. Rolą bohaterów, do której zostali sprowadzeni. Ich walkę o lepsze jutro. A także z własnymi potrzebami, o których nie zawsze mówi się głośno. O niektórych nawet nie należy wspominać.

Gorąca. Grzeszna. Niepowtarzalna. Idealna dla spragnionych i miłośników "Pięćdziesięciu twarzy...".

Polecam na zimne wieczory... zwłaszcza do ogrzania. 

Tytuł:            Beautiful Bastard
Autor:           Christina Lauren
Wydawca:    Pocket Books, Simon&Schuster, Simon + Schuster Uk
Premiera:      2013-02-12
Ilość stron:  308

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz